Są jeszcze na świecie piłkarze, dla których gra w narodowych barwach jest najwyższą wartością. Grecy, którzy jak na razie dotarli do 1/8 finału mistrzostw świata nie chcą żadnych premii, żadnych ekstra pieniędzy za kolejne awanse. Pragną jednego - dopingu ze strony kibiców. Tak przynajmniej deklarują w liście skierowanym do premiera.
W greckim obozie panuje fantastyczna atmosfera. Niewielu w kraju spodziewało się, że piłkarze wyjdą z grupy, zwłaszcza, że już w pierwszym meczu grupowym szybko zostali sprowadzeni na ziemię - przegrali z fenomenalną Kolumbią 0:3. W kolejnych uzbierali cztery punkty, co dało im awans do drugiej rundy. Zawodnicy jednak utrzymują chłodne głowy.
Reprezentacja kontra kryzys
- Nie oczekujemy dodatkowych bonusów, ani pieniędzy. Gramy dla Grecji i narodu - list z takimi słowami piłkarze wysłali do urzędującego premiera Antonisa Samarasa. Pod oświadczeniem podpisała się cała 23-osobowa ekipa. - Wszystkiego, czego potrzebujemy, to wsparcia dla naszego wysiłku oraz wybudowania centrum sportowego, który mógłby być domem dla drużyny narodowej - czytamy dalej w liście.
Federacja od jakiegoś czasu zabiega o budowę kompleksu dla piłkarskiej reprezentacji, ale wciąż nie otrzymała odpowiedzi ze strony rządu. Grecy nadal zmagają się z kryzysem i wszelkie duże inwestycje, w tym na sport, pozostają zamrożone.
Jak to wygląda, gdy przeniesiemy się na własne podwórko? Jak oczekiwania Greków porównać do żądań Jakuba Błaszczykowskiego, który po Euro 2012 skarżył się na brak dodatkowych wejściówek dla swojej rodziny? Nie wspominając już o afrykańskich ekipach notorycznie kłócących się o premie na wielkich turniejach. Postawa Greków zasługuje na duży szacunek.
Autor: bucz / Źródło: sport.tvn24.pl