Matematyka jest prosta, ale okrutna. Jeśli Polska nie pokona wieczorem w Charkowie Ukrainy, zapomni o wyjeździe na przyszłoroczny mundial. Szanse są małe, ale wierzyć trzeba! Sport.tvn24.pl przedstawia powody, dla których kadrze Waldemara Fornalika może się udać.
Po ośmiu kolejkach liderem grupy H jest Anglia (16 punktów), przed Ukrainą (15), Czarnogórą (15) i Polską (13). Dwie wygrane - również we wtorek na londyńskim Wembley - mogą, ale nie muszą Polakom dać wyjazd do Brazylii. Jeśli dziś wygramy z Ukrainą, a Anglicy zremisują u siebie z Czarnogórą, otworzy się szansa nawet na pierwsze miejsce, o ile pierwszy raz w historii wygramy nad Tamizą.
Brzmi prosto, ale nieprawdopodobnie. My znamy jednak powody, dla których Polsce się uda. Przynajmniej dzisiaj w Charkowie.
1. Bramkarz. Andrij Pjatow nie dorasta Arturowi Borucowi do pięt. Umiejętnościami, doświadczeniem i ligą, w której występuje. Brak mu charyzmy (dla niektórych bezczelności), której "Holly Goalie" nigdy nie brakowało. To polska specjalność, by bohaterem meczu został piłkarz stojący między słupkami.
2. Nazwiska. Te ponoć nie grają, ale potrafią też robić różnicę. Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i nieobecnego Piszczka zna cały świat, Konoplianki dopiero się uczą. Gdyby grał Szewczenko, też byśmy drżeli. Pozdrowienia dla "Szewy"!
3. Trybuny. Ukraińcy już zapowiadają, że na stadionie miejscowego Metalista będą powiewały flagi UPA. Nie będzie polskich fanów. I to paradoksalnie może być nasz atut - nie będzie polskiej presji, o ile nasi znają historię, powinni być podwójnie zmotywowani.
4. Nikt na nas nie liczy. Aspekt psychologiczny jest bardzo ważny - piłkarzy Fornalika wszyscy już skreślili, Ukraina już niemal celebruje awans. Tamtejsi dziennikarze w rozmowie ze sport.tvn24.pl przyznali, że Polski się nie boją. I dobrze, boleć będzie bardziej.
5. I najważniejsze, bo to sport. Jest nieprzewidywalny, potrafi zaskoczyć największych faworytów. Może zdecydować dyspozycja dnia, niemal "pół" błędu. Za kadencji Engela mieliśmy "dostać baty" w Kijowie, za Beenhakkera w Chorzowie mieli nas rozbić Portugalczycy. Polak (czasami) potrafi.
Autor: kcz / Źródło: sport.tvn24.pl