Sprawa Ludovika Obraniaka i jego bezmyślnego zachowania w Czarnogórze będzie miała swój ciąg dalszy. - To delikatny temat i trudno go dzisiaj rozstrzygnąć. Wrócimy do niego po meczu z Mołdawią - zapowiedział Waldemar Fornalik. Selekcjoner reprezentacji Polski nie chce, żeby cokolwiek zakłóciło ostatnią dobę przed spotkaniem we Wrocławiu.
Obraniak znalazł się na cenzurowanym po meczu w Podgoricy. Piłkarz Bordeaux dał się sprowokować jednemu z rywali w najgorszym z możliwych momentów - 20 minut przed końcem spotkania, akurat gdy Czarnogórcy grali w osłabieniu.
Ludo ujrzał czerwoną kartkę, a marzenia polskich piłkarzy o wywiezieniu trzech punktów zostały brutalnie przerwane. Skończyło się na 2:2. Jeszcze w trakcie meczu koledzy z reprezentacji długo nie mogli pogodzić się z bezmyślnym zachowaniem Obraniaka. Najbardziej dostało mu się po ostatnim gwizdku.
- Nie możemy dać się prowokować. Ludo wie, że zrobił źle, ale to już druga taka sytuacja i tu jest problem. Nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego. Byłoby nas jednego więcej i to był moment, w którym mogliśmy wygrać ten mecz - złościł się kapitan zespołu Jakub Błaszczykowski.
Dzień później selekcjoner odesłał Obraniaka do Francji. W jego miejsce Waldemar Fornalik wziął z kadry młodzieżowej Artura Sobiecha. Teraz szkoleniowiec zapowiada ciąg dalszy sprawy krewkiego piłkarza, który już raz w podobny sposób osłabił zespół - rok temu przeciwko Meksykowi. Akurat wtedy mu się upiekło, bo był to towarzyski sprawdzian. W piątek przeszkodził reprezentacji w wywiezieniu z Podgoricy kompletu punktów.
Tylko zwycięstwo
Z Mołdawią Fornalika interesuje jedynie zwycięstwo.
- Do meczu z Mołdawią podchodzimy z dużymi nadziejami. Nasi rywale pokazali, że potrafią się bronić, a my musimy znaleźć klucz do rozmontowania ich obrony i zdobycia bramki - zapowiedział selekcjoner.
Z dwójką z przodu?
Nie wykluczył, że we Wrocławiu jego zespół na boisko wyjdzie z dwoma napastnikami. Ważniejsze od ustawienia - przekonywał - będzie zaangażowanie w grę.
- To jest fundament do dalszych działań. Zawodnicy zdają sobie z tego sprawę. Sami przekonali się, że grając ambitnie można dużo zrobić z każdym przeciwnikiem. Nie chciałbym, abyśmy popełnili jakiś głupi błąd i stracili bramkę, bo taka sytuacja mogłaby skomplikować nam mecz - przestrzegał.
Kompletu publiczności we wtorek nie należy się spodziewać. Do tej pory sprzedano ok. 15 tys. biletów. Pojemność wrocławskiego stadionu jest trzykrotnie większa.
Początek meczu o godz. 20.45. Relacja "minuta po minucie" w tvn24.pl.
Autor: twis / Źródło: nSport, tvn24.pl