Wyspy triumfują. Na ich oczach padł na kolana jeden z najlepszych tenisistów wszech czasów, a przyczynił się do tego ich ulubieniec i nowy bohater narodowy Andy Murray. Szkot pokonał Rogera Federera 6:2, 6:1, 6:4, a decydujący punkt zdobył posyłając asa serwisowego. Brązowy medal dla Juana Martina del Potro, który w meczu o 3. miejsce triumfował nad innym faworytem - Novakiem Djokoviciem.
Miesiąc temu Federer w tym samym miejscu pokonał Murraya i cieszył się z 17. zwycięstwa w Wielkim Szlemie. W niedzielę powtórki nie było, bo być nie mogło. Szwajcar był cieniem samego siebie.
Może z powodu kontuzji, o której przebąkiwał jego sztab. Może z powodu wyczerpania po półfinałowym maratonie.
9 gemów z rzędu Ale na pewno dlatego, że tego dnia był o klasę gorszy od rozpędzonego Murraya, który w pewnym momencie przygniótł rywala - wygrał dziewięć gemów z rzędu. - Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek zagrał tak słabo. On był lepszy. Dużo lepszy ode mnie. Ale i tak jestem szczęśliwy ze srebrnego medalu podsumował Federer, który robił dobrą minę do złej gry.
Błąd za błędem
Przez niecałe dwie godziny popełnił aż 31 niewymuszonych błędów, przy 17 swojego finałowego pogromcy.
Murray jeszcze dziś może stać się pierwszym tenisistą z Wlk. Brytanii od 1896 roku i od czasu legendarnego Johna Bolanda, który na jednych igrzyskach zdobył dwa złota. Szkot musi jeszcze wieczorem wygrać finał mikstu. Gra w parze z Laurą Robson. Brąz IO w Londynie dla del Potro, który niespodziewanie rozprawił się z najlepszym tenisistą ubiegłego sezonu. Argentyńczyk, triumfator US Open sprzed trzech lat, pokonał Novaka Djokovicia 7:5, 6:4.
FINAŁ: *Andy Murray - Roger Federer 6:2, 6:1, 6:4.
MECZ O 3. MIEJSCE: *Juan Martin del Potro - Novak Djoković 7:5, 6:4