W napisanym do spółki ze Szczepanem Twardochem scenariuszu Jacek Borcuch zabiera głos w sprawie kryzysu uchodźczego. Wiele kwestii pozostawia do rozsądzenia widzowi, bo "Słodki koniec dnia" zamiast deklaratywności pełen jest otwartych pytań.
Miejscem akcji nowego filmu Jacka Borcucha jest etruskie miasto Volterra. Wszyscy się tu znają i szanują.
Na niewielkim wzgórzu stoi dom Marii Linde – polskiej poetki, laureatki Nagrody Nobla, autorytetu moralnego. Jej życie toczy się niespiesznie, w rytmie włoskiej prowincji. Zostaje jednak wywrócone do góry nogami, gdy otrzymuje szokującą wiadomość o tragicznym wydarzeniu.
Pod wpływem emocji, podczas uroczystości nadania tytułu honorowego obywatela miasta, zamiast kurtuazyjnych podziękowań Maria wygłasza mocno niepoprawną politycznie mowę. W jednej chwili granica została przekroczona. Od tego momentu bohaterka będzie doświadczać dotkliwych konsekwencji swojego wystąpienia.
W napisanym do spółki ze Szczepanem Twardochem scenariuszu Borcuch zabiera głos w sprawie kryzysu uchodźczego. Wiele kwestii pozostawia do rozsądzenia widzowi, bo "Słodki koniec dnia" zamiast deklaratywności pełen jest otwartych pytań. Ozdobą filmu jest znakomita rola Krystyny Jandy, za którą nagrodzona została na Sundance Film Festival.
Autor: tmw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. Sonia Szóstak/Next Film