Piątek, 13 lipca Bezdomni sterroryzowali odwiedzających groby bliskich na zabytkowym cmentarzu w Toruniu. Między nagrobkami urządzają libację, nocują, robią pranie. Z grobów ciągle znikają kwiaty i znicze. Ludzie odwiedzający groby bliskich boją się, a bezdomni czują się bezkarni - bo i tak nie mają nic do stracenia.
Cisza i spokój toruńskiego cmentarza zostały niedawno zakłócone, od kiedy między nagrobkami zabytkowej nekropolii koczują bezdomni.
Pani Halina Pluta już kilka razy widziała rzeczy, których widzieć w tym miejscu by nie chciała. - Byliśmy w którąś niedzielę i ten pan chodził w samej bieliźnie, robił pranie, rozwieszał na grobach – opowiada. Inni odwiedzający zmarłych torunianie też niejedno, jak mówią, widzieli – bezdomnych śpiących w grobowcach, pozostałości po libacjach, stosy wypalonych papierosów.
Co więcej, z grobów notorycznie znikają kwiaty i wkłady do zniczy. - Zaczęłam markować, że robię zdjęcia i to ich spłoszyło – opowiada Halina Pluta. Jak mówią mieszkańcy, na cmentarzu najczęściej przebywa jeden bezdomny, ale często biesiaduje z kolegami.
Pan Zbigniew, ów stały bywalec cmentarza, przyznaje, że rzeczywiście zdarza się im tutaj pić alkohol, nocować i "czasami niezamierzenie przestraszyć innych".
"Co mogą mi zrobić, jeżeli ja jestem grzeczny?"
- Wyszedłem z grobowca, a babka ucieka, myślała, że jakiś duch wychodzi, lucyper – tłumaczy, dodając jednak, że bynajmniej całych dni na cmentarzu nie spędza. - Pół godziny, zaraz w cholerę jadę stąd – mówi.
Poza tym, podkreśla, cmentarz to miejsce publiczne i każdy ma prawo tu przebywać. - Co mogą mi zrobić, jeżeli ja jestem grzeczny, kulturalny, nie broję? Nic nie mogą mi zrobić – przekonuje.
Mieszkańcy odwiedzający groby swoich bliskich twierdzą jednak, że zachowania, które tu obserwują, nie są do końca odpowiednie, a sprawę zgłaszali straży miejskiej. Co do skuteczności interwencji jednak złudzeń nie mają. - Nie wiadomo ilu policjantów czy strażników by trzeba, żeby upilnować - przyznaje pani Halina
Patrole pana Zygmunta omijają
Bo, jak mówi rzecznik toruńskiej straży miejskiej Jarosław Paralusz, gdy patrol przyjeżdża na miejsce, to nikogo już nie ma. - Jeżeli chodzi o tereny cmentarzy, to cały czas je kontrolujemy pod kątem m.in. dewastacji, zanieczyszczania i zakłócania ładu i porządku publicznego i każde zgłoszenie, które do nas wpływa, nie pozostaje bez odzewu – pociesza Paralusz
Policja z kolei podkreśla, że w przypadku naruszenia godności cmentarzy są odpowiednie możliwości działania. I „w zależności od sytuacji podejmujemy stosowne kroki”. Na razie jednak „stosowne kroki” są najwyraźniej wolniejsze niż krok pana Zygmunta.
Administratorami cmentarza św. Jerzego w Toruniu są trzy parafie. Teporter "Prosto z Polski" TVN24 chciał zapytać, czy może dałoby się nekropolię lepiej zabezpieczyć. Niestety, w żadnej parafii nikt nie chciał o sprawie rozmawiać.
Szkoda, bo jak mówi pani Halina, przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy tym ludziom można jakoś pomóc. - Czy to jest chory człowiek, czy to jest bezdomny, który znalazł sobie sposób na życie na cmentarzu – uważa kobieta.