Reprezentacja Polski remisem z Czarnogórą właściwie przekreśliła swoje szanse na awans na mistrzostwa świata w Brazylii. Mimo to gra większości podopiecznych Waldemara Fornalika mogła się podobać. Ciężko jednak zwyciężyć, kiedy najsłabsze ogniwa znajdują się w defensywie.
Artur Boruc 4 – bez szans przy bramce dla rywali, w pozostałych sytuacjach interweniował praktycznie bezbłędnie. Jak choćby w doliczonym czasie gry, kiedy "główką" przed polem karnym zatrzymał atakujących dwóch przeciwników. Jeden "pusty przelot" nie może obniżyć jego oceny.
Artur Jędrzejczyk 3,5 – w pierwszej połowie raz za razem szarpał prawą stroną do spółki z Błaszczykowskim. Po przerwie zdecydowanie przygasł i skupił się już tylko na grze w defensywie, dzięki czemu zagrożenie dla bramki Boruca szło raczej drugą flanką.
Łukasz Szukała 2 – lepszy z pary stoperów. O dziwo, bo w kadrze jest przecież niemal debiutantem. Lepszy, co nie znaczy dobry, bo środek obrony Polaków nie był monolitem. Sporą winę ponosi za to chyba też Fornalik, bo wystawianie obok siebie dwóch wysokich, ale mało ruchliwych zawodników najlepszym pomysłem chyba nie jest.
Kamil Glik 1,5 – najgorszy w zespole biało-czerwonych. Nieustępliwy, jak choćby w jednej z sytuacji w drugiej połowie, kiedy to najpierw stracił piłkę w obrębie pola karnego, a po chwili sam ją odebrał. To jednak trochę mało – zdecydowanie zbyt często dawał się ogrywać, większość jego decyzji nie była, delikatnie mówiąc, najszczęśliwsza.
Jakub Wawrzyniak 2 – ciężko się do niego o cokolwiek przyczepić, ciężko go za coś wyróżnić. Po niecałych trzydziestu minutach złapał kontuzję i musiał opuścić boisko.
Jakub Błaszczykowski 4,5 – kapitan reprezentacji Polski pokazał wielką klasę, szczególnie w pierwszej połowie. Raz za razem ogrywał przeciwników i mijał ich jak tyczki. Gdy schodził na lewą stronę, graliśmy lewą stroną. W doliczonym czasie gry za jego sprawą trybuny eksplodowały, ale arbiter słusznie nie uznał gola, bo Mierzejewski był na spalonym.
Grzegorz Krychowiak 3,5 – pewny punkt reprezentacji. W defensywie właściwie nie do przejścia, w ofensywie kompletnie nieprzydatny. Cóż, tacy gracze potrzebni są każdemu zespołowi. Gdyby jeszcze tylko był choć odrobinę bardziej kreatywny…
Piotr Zieliński 2 - zmarnowana sytuacja sam na sam na samym początku meczu, chwilę później głupia strata, po której tracimy bramkę. Nie można odmówić temu chłopakowi umiejętności i chęci, ale chyba jednak gra w pierwszym składzie w tak ważnym meczu przerasta póki co 19-letniego pomocnika Udinese.
Mateusz Klich 4 – nam z trójki środkowych pomocników podobał się najbardziej. Ustawiony trochę przed Krychowiakiem i trochę za Zielińskim, w odbiorze nie gorszy od tego pierwszego, a efektywnością zdecydowanie przebijający tego drugiego. Kto pamięta go jako chimerycznego zawodnika Cracovii, ten w piątek zobaczył kompletnie innego piłkarza.
Waldemar Sobota 2 - "wywalczył" rzut karny, którego Bjoern Kuipers niesłusznie nie odgwizdał. Oprócz tej sytuacji jednak mało widoczny. W 60. minucie po dalekim wyrzucie od Boruca bezmyślnie przyjął piłkę ręką w okolicach środka boiska, a wychodziliśmy kontratakiem czterech na trzech. Zmieniony zdecydowanie zbyt późno.
Robert Lewandowski 4,5 – to nie był Lewandowski z reprezentacji. To był ten wielki Lewandowski z meczu z Realem. Czyżby motywacja "gwizdowa" poskutkowała? Napastnik Borussii raz za razem nękał rywali, którzy kompletnie nie mogli sobie dać z nim rady. Myśleliśmy o obniżeniu mu oceny za zachowanie po zdobyciu bramki („kazał” kibicom być cicho), bo fani mają prawo gwizdać na gracza, który przechodzi obok meczu. Nie robimy tego, bo tu oceniamy tylko stronę sportową.
Sebastian Boenisch 1,5 – obrońca Bayeru Leverkusen jest odpowiedzią dla wszystkich, którzy pytają dlaczego w kadrze gra Wawrzyniak. Fatalnie się ustawiający, po przerwie to jego stroną szły najgroźniejsze akcje Czarnogóry. W ofensywie nieprzydatny – nawet gdy był niepilnowany, partnerzy nie chcieli do niego podawać, na co dwa razy poskarżył się selekcjonerowi.
Paweł Wszołek 2,5 – dostał od Fornalika ponad trzydzieści minut, w trakcie których niczym się jednak nie wyróżnił. Dwa razy głupio stracił piłkę, ale przynajmniej natychmiast wstawał i wracał do obrony. Widać po nim brak ogrania.
Adrian Mierzejewski – grał zbyt krótko by go ocenić, choć to przez jego złe ustawienie sędzia nie mógł uznać w doliczonym czasie trafienia Błaszczykowskiego.
Autor: Marcin Iwankiewicz / Źródło: sport.tvn24.pl