W Brazylii były najwyżej rozstawione, wręcz skazane na złoto.
Przyjechały po swój kolejny, czwarty medal z najcenniejszego kruszcu w grze podwójnej (wcześniej wygrywały w 2000 roku w Sydney, osiem lat później w Pekinie i w 2012 roku w Londynie, nie udało się w Atenach 2004, bo Serena była kontuzjowana), ale już w pierwszej rundzie odbiły się od czeskiego muru w osobach Lucie Safarovej i Barbory Strycovej.
Zero zniknęło
Amerykanki przegrały szybko, w dwóch setach 3:6, 4:6. Do perfekcyjnego dotąd bilansu wspólnych występów na igrzyskach - 15 meczów, 0 porażek - musiały dopisać pierwsze niepowodzenie. - Zagrałyśmy koszmarnie i to znalazło odzwierciedlenie w wyniku - skwitowała ekspresowe odpadnięcie Serena, 22-krotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych.
Co ciekawe, czeski duet pogromczyń sióstr występuje w Rio tylko dlatego, że do Brazylii nie poleciała Karolina Pliskova, która wystraszyła się wirusa zika. Panny Williams zagrają jeszcze w grze pojedynczej. Serena broni tytułu zdobytego cztery lata temu w Londynie. Inną niedzielną sensacją w tenisie była porażka faworyta do złota Novaka Djokovicia. Lucie Safarova, Barbora Strycova - S. Williams, V. Williams 6:3, 6:4
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl