Niepowodzeniem zakończył się start polskich szablistek w turnieju indywidualnym na igrzyskach w Rio de Janeiro. Aleksandra Socha i Bogna Jóźwiak odpadły już w 1/16 finału, a Małgorzata Kozaczuk przegrała rundę później.
Po raz czwarty na igrzyskach zawiodła najwyżej notowana i najbardziej utytułowana z Polek Aleksandra Socha. 34-latka zdecydowanie uległa w swoim pierwszym starciu Włoszce Lorecie Gulotcie 10:15.
Za dobra i za grzeczna
- Wiem o tym, że byłam faworytką i naprawdę super się czułam - stwierdziła Socha. - Nie jestem chyba dzieckiem igrzysk. Za nerwowo trochę i za szybko chciałam wygrać. Zabrakło mi zimnej krwi na planszy. Jestem za wrażliwą osobą, mam za dużo empatii do wszystkich i wszystkiego, chyba do przeciwniczek też. Jestem za dobra i za grzeczna – mówiła zapłakana dwukrotna mistrzyni Europy.
Bogna Jóźwiak zaczęła zmagania od 1/32 finału od zwycięstwa nad Brazylijką Martą Baezą Centurian 4:2. W kolejnej rundzie nie miała jednak wiele do powiedzenia w walce z liderką światowego rankingu - Rosjanką Zofią Wieliką.
Z kolei Małgorzata Kozaczuk najpierw pokonała Chinką Chen Shen, ale już w pojedynku o ćwierćfinał przegrała z Tunezyjką Azzą Besbes 12:15.
- Niestety trochę zaspałam początek walki - analizowała Kozaczuk. - Patrzyłam co ona robi, zamiast skupić się na sobie. Druga połowa już była lepsza, goniłam, ale troszkę zabrakło. Ćwierćfinał był w zasięgu i dlatego to boli. To była walka do wygrania - żałowała zawodniczka.
Szykują niespodziankę
Polskie szablistki będą jeszcze walczyć w igrzyskach 13 sierpnia w turnieju drużynowym. Tam chcą się zrehabilitować za słabe występy indywidualne.
- Nie pierwszy raz przegrałam pierwszą walkę, więc już znam gorycz porażki - przyznała Socha. - Drużynę mamy naprawdę fajną i uważam, że najlepszą na tę chwilę. Jesteśmy zgrane, mamy super trenera - oceniła wielokrotna mistrzyni kraju.
- Teraz drużynówka. Szykujemy tam niespodziankę, więc mamy nadzieję, że się uda – powiedziała Kozaczuk.
Autor: dasz / Źródło: sport.tvn24.pl