Czwarty mecz tej serii i drugi zakończony deklasacją Teksańczyków. Koszykarze Los Angeles Clippers potrzebują już tylko jednego zwycięstwa, żeby wysłać Houston Rockets na wakacje, a samemu znaleźć się w upragnionym pierwszym w historii klubu finale Konferencji Zachodniej.
Najlepsza ofensywa sezonu regularnego znów dała o sobie znać. Kalifornijczycy w piątek uziemili Rakiety zwycięstwem różnicą 25 punktów, w niedzielę było jeszcze efektowniej. Ponownie nie dali Houston przekroczyć bariery 100 punktów, wygrali 128:95. Do pełni szczęścia Clippersi potrzebują teraz jeszcze jednego zwycięstwa. Jeśli to zrobią, w NBA pozostaną już tylko dwa zespoły, które jeszcze nigdy nie zagrały w finale konferencji. Nic nie wskazuje na to, żeby koszykarze z Teksasu pokrzyżowali im szyki, zespół Kevina McHale'a w tej serii wygrał tylko raz, po dramatycznej batalii, gdy przeciwnicy jeszcze grali bez swojego lidera Chrisa Paula. Tak naprawdę nie pokazali nic, co pozwala ich kibicom mieć nadzieję, że w tej rywalizacji jeszcze się coś zmieni.
Złożyli broń?
W dodatku po niedzieli mają prawo czuć się rozbici. O ile jeszcze do przerwy liczyli, że odwrócą losy spotkania (54:60), to w trzeciej kwarcie zostali pozbawieni wszelkich złudzeń. Blake Griffin wespół z DeAndre Jordanem (26 punktów w tym dniu, najlepszy strzelec na parkiecie) i rekonwalescentem Paulem zmietli rywali z powierzchni ziemi, wygrali tą część meczu różnicą 18 (!) punktów. Na czwartą obie drużyny mogły już nie wychodzić. - Oni znów nami poniewierali - mówił załamany coach przegranych Kevin McHale. Teksańczycy składają broń?
Teraz seria przenosi się do Teksasu, gdzie Rakiety będą postawione pod ścianą. We wtorek muszą wygrać, jeśli nie chcą kończyć sezonu. A Clippersi? Oni nic nie muszą. Mają margines błędu, a awans do historycznego finału mogą przypieczętować w czwartek we własnej hali.
Wyniki niedzielnych spotkań: LA Clippers - Houston 128:95 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw 3-1 dla Clippers)
Chicago - Cleveland 84:86 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw 2-2)
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl