Piątek, 19 listopada To miało być zwykłe posadzenie kilku roślin obok placu do zabaw. Nieoczekiwanie dla czterech mieszkanek wsi Bonin pod Koszalinem w wykopanej pod krzaczek dziurze zalśniły setki monet. Okazało się, że kobiety przypadkiem natrafiły na skarb sprzed tysiąca lat.
Cztery znajome postanowił coś zrobić dla okolicznych dzieci. - Tu była łąka, później zbudowano plac zabaw i postanowiliśmy obsiać kwiatami i krzewami, żeby było ładniej - mówi Genowefa Miklos, emerytowana nauczycielka.
Ich społeczna praca miała nieoczekiwany finał, który określają jako "wielkie zdziwienie". - Wbiłam łopatę i krzyknęłam "dziewczyny, z boku sypią się pieniądze" - wspomina Aneta Szczupakowska.
Uczciwość znalazcy
Kobiety początkowo nie mogły uwierzyć, że znalazły coś wartościowego. Szczupakowska mówi, że zasugerowała, iż są to dziecięce monety do zabawy. Kiedy zorientowały się, że to może być skarb, zawiadomiły władze. Na miejscu przez trzy dni pracowali archeolodzy. Łącznie odkryto 3,5 kilograma monet - cztery tysiące sztuk saksońskich denarów i arabskich dirhem z X wieku.
Skarb czekał przez tysiąc lat na swojego znalazcę w glinianym dzbanuszku zakopanym na głębokości kilkudziesięciu centymetrów. Monety były zawinięte prawdopodobnie w koszulę właściciela wczesnośredniowiecznej fortuny. Ich współczesna wartość to około 200 tysięcy złotych.
- Monety zostały znalezione blisko starego traktu do Kołobrzegu. Mógł nim zmierzać jakiś kupiec, który został napadnięty albo z jakiś przyczyn ukrył swój majątek - mówi Jerzy Kalicki, dyrektor muzeum w Koszalinie. - W X wieku wystarczyłyby do kupienia kilku wsi - dodał muzealnik.
W zamian za uczciwość muzeum w Koszalinie ufundowało paniom wraz z rodzinami bezterminowy, bezpłatny wstęp na wszystkie wystawy. Władze Koszalina nagrodziły je natomiast pieniędzmi, ale kwota pozostaje tajemnicą.