Jeszcze będziemy mieć z niej pociechę. 19-letnia Ewa Swoboda, mimo wielkich chęci, nie zdołała wbiec do olimpijskiego finału sprintu pań.
Zanim ruszyła, pozdrowiła wszystkich przed telewizorami. Tremy po niej nie było widać, choć to jej pierwsze igrzyska. I ruszyła. Pobiegła szybciej niż w eliminacjach, ale czas 11,18 s dał jej siódme miejsce w jej półfinale.
To oczywiście za wolno, żeby myśleć o awansie. Ale są powody do optymizmu. Ewa okazała się 15. sprinterką na świecie, a przecież ciągle robi postępy. Już jest najszybsza w Polsce, w lipcu została wicemistrzynią świata juniorek.
Po półfinale na smutną nie wyglądała: - Finał za cztery lata będzie mój.
Niemożliwa Jamajka
W serii Swobody bezkonkurencyjna była Amerykanka Tori Bowie (10,90 s). Jeszcze szybciej pobiegły Jamajki Shelly-Ann Fraser-Pryce i Elaine Thompson (10,88 s). Thompson pobiegła jeszcze szybciej w finale - osiągnęła 10,71 s.