Wtorek, 6 kwietnia Bez internetu i bez telefonu - tak w drugą dekadę XXI wieku weszli mieszkańcy ul. Wiklinowej w Dziekanowie Leśnym. Wszystko dlatego, że przez cztery miesiące Telekomunikacja Polska nie potrafiła uporać się z "trudnousuwalną" usterką. Co więcej, za głuchy telefon firma kazała sobie płacić abonament.
- Wydaje mi się, że cofamy się w cywilizacji o jakieś kilkadziesiąt lat - oburza się Roman Siemiński, który podobnie jak jego sąsiedzi od 14 grudnia nie może korzystać z dobrodziejstw cywilizacji. - To my mamy kilka lat czekać, żebyśmy mieli telefon i internet, to jest skandal! Skandal w XXI wieku! - wtóruje mu Waldemar Walczak.
Nie wymagamy czegoś nadzwyczajnego. Chcemy, żeby TP S.A. wywiązała się z własnej umowy Elżbieta Skalska
Wydaje mi się, że cofamy się w cywilizacji o jakieś kilkadziesiąt lat Roman Siemiński
Przyczyną awarii są uszkodzone kable wiszące z jednego słupa. - Nie udało nam się tego naprawić ze względu na to, że właściciel posesji na to nam nie zezwolił - tłumaczy rzecznik TP SA Wojciech Jabczyński.
Monterzy Telekomunikacji, którzy kiedyś przyjechali usunąć awarię, ograniczyli się więc tylko do usunięcia kabli leżących na ziemi. - One teraz nie leżą na ziemi, jak było wcześniej tylko wiszą. Przyjechali ucięli i teraz wiszą, jak wiszą - podsumowuje jeden z mieszkańców.
Telekomunikacja nie reaguje...
Mieszkańcy oburzają się, że firma, której klientami są od lat, zostawiła ich samych sobie. - Jest pani skazana na błękitną linię. Za każdym razem musi pani na nowo zgłaszać - denerwuje się Elżbieta Skalska, która w Dziekanowie Leśnym prowadzi hurtownię kosmetyczną. Pani Elżbieta obawia się, że straciła nie tylko łączność ze światem, ale i wiarygodność wśród klientów, którzy od grudnia nie mogą się do niej dodzwonić.
Telekomunikacja Polska wielokrotnie obiecywała klientom, że telefon w przeciągu kilku dni zacznie działać. Tymczasem minęły cztery miesiące, telefon milczy, a mieszkańcy nie mogą się nawet doprosić o zamieszczenie na linii informacji dla dzwoniących, że linia jest uszkodzona.
... a rachunki przychodzą
Mimo, że telefon jest głuchy, rachunki przychodzą jak zwykle. - TP SA przynajmniej dla nas nie widzi awarii, natomiast bardzo skrupulatnie wysyła rachunki - rozkłada ręce Zenon Mikulec.
Rzecznik Telekomunikacji przyznaje, że mogło dojść do pomyłki. - Być może system automatycznie wygenerował ten rachunek, choć na zdrowy rozum on nie powinien docierać - docieka Jabczyński.
Winna jest zima
Okazuje się, że władze gminy wyszły TP SA naprzeciw i wydały zgodę na poprowadzenie kabli pod ziemią, bez udziału kłopotliwego właściciela działki. - Od lutego mają zgodę - mówi zastępca burmistrza Łomianek Jolanta Niegrzybowska i dodaje, że od lutego nic nie zrobiono.
Rzecznik TP SA to opóźnienie tłumaczy z kolei srogą zimą. - W ciągu tygodnia mamy nadzieję uporać się z całym problemem.Zdecydowanie będzie to szczęśliwy finał. Jeszcze raz chcemy bardzo przeprosić mieszkańców - mówi Jabczyński.
-Nie wymagamy czegoś nadzwyczajnego. Chcemy, żeby TP S.A. wywiązała się z własnej umowy -kwituje Elżbieta Skalska.