Polscy piłkarze są gotowi na Szwajcarię, nawet na rzuty karne, gdyby to one miały rozstrzygać o awansie do ćwierćfinału Euro. - Trenujemy, ale wiemy, że mecz rządzi się swoimi prawami - przyznał drugi trener reprezentacji Bogdan Zając.
Mecz w sobotę. Faworyta trudno wskazać. - Mówi się, że jesteśmy podobnymi drużynami. Coś w tym jest - nie ukrywał także trener Zająć. Stąd tyle pytań, które padły na konferencji w La Baule, o rzuty karne. - W każdym treningu jest taki element. Kilka rzutów karnych jest zawsze uderzanych. Zawodnicy też sami zostają po treningu - odpowiedział.
To nie to samo
Asystent Adama Nawałki przypomniał jednak, że co innego trening, a co innego mecz. - Mecz rządzi się swoimi prawami. Emocje, wysiłek fizyczny. Nigdy nie da się przećwiczyć tego, żeby były optymalne warunki meczowe. W meczu inaczej się do rzutu karnego podchodzi się, jest inna koncentracja - przyznał. Nie chciał zdradzić, kto mógłby być wśród wytypowanej piątki strzelców, gdyby jednak doszło do konkursu jedenastek. - Podejmiemy decyzję w odpowiednim czasie - zbył dziennikarzy. Piłkarze trenują karne, ale też pracują nad innymi stałymi fragmentami gry. - Tu liczą się sekundy i to, kto kogo zaskoczy. Jeden stały fragment gry może rozstrzygnąć o losach całego spotkania - podkreślił Zając.
Jeszcze strzelą
Nieskutecznością Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego, najlepszego duetu napastników w eliminacjach, się nie martwi. - Przyjdzie moment, że trafią do bramki i wygramy. Teraz obaj wykonują dużo pracy w każdym meczu - ocenił. Mecz ze Szwajcarią w sobotę.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl