Awans do drugiego w historii, a pierwszego od 20 lat półfinału mundialu sprawił, że chorwaccy kibice oszaleli z radości. Jeden z nich dał ponieść się emocjom na tyle, że z okna mieszkania wyrzucił... kanapę.
W ostatnim ćwierćfinale mundialu zobaczyliśmy doskonałe widowisko. W Soczi pierwsi prowadzili Rosjanie, później bliżej półfinału byli Chorwaci, aż w końcu o wszystkim zadecydować musiały rzuty karne. Te lepiej wykonywali piłkarze z Bałkanów i to oni zagrają z Anglią o miejsce w wielkim finale.
Euforia
Chorwaci wystąpią w półfinale mistrzostw świata po raz drugi w historii. W 1998 roku we Francji ekipa w składzie z Davorem Sukerem, Zvonimirem Bobanem, Slavenem Biliciem czy Robertem Prosineckim sięgnęła po brąz.
Teraz Luka Modrić, Mario Mandżukić i spółka chcą jeszcze więcej. Celują w Puchar Świata, ale świętowania po sobotnim ćwierćfinale oczywiście sobie nie odmówili. W szatni sukces celebrowała z nimi prezydent Kolinda Grabar-Kitarović.
Miejsce w półfinale uczcili wszyscy - prezydent, piłkarze i oczywiście kibice. Już w weekend światowe media obiegły przekazy znad Adriatyku, na których widać tysiące ludzi cieszących się wspólnie na ulicach chorwackich miast.
Ale zabawa trwała też w mieszkaniach. Jeden z kibiców, po decydującym rzucie karnym wykorzystanym przez Ivana Rakiticia, zupełnie stracił głowę. Kanapę, na której wcześniej zapewne śledził wydarzenia z Soczi, wyrzucił za okno. Mało? Najwyraźniej, bo po chwili ściągnął koszulkę reprezentacji i nią również cisnął na ulicę.
Chorwackie media nie podają informacji, czy niesforny kibic zrobił komuś krzywdę. Pewnym jest natomiast, że jeśli półfinał z Anglią ponownie obejrzy w mieszkaniu, zrobi to na stojąco.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl