- Medal jest fantastyczny. Ale tylko ja wiem, co zrobiłem na treningach, jak ciężką pracę włożyłem, żeby go zdobyć - powiedział w rozmowie z TVN24 Bartłomiej Bonk, brązowy medalista w podnoszeniu ciężarów. I podkreślił, że medal "jest dla córek", które niedługo się urodzą.
Bonk powiedział, że jeszcze przed igrzyskami miał chwile zwątpienia. - Nie wierzyłem, że tu przyjade i będę w stanie walczyć. Były kontuzje, od początku roku miałem problemy zdrowotne. Ale udało się - stwierdził
I zaznaczył, że do Londynu przyjechał "z myślą, żeby znaleźć się w pierwszej szóstce". - Taki był mój cel - wspominał.
Dla córek
Bonk podkreślił, że brązowy medal to prezednt dla córek, które niedługo przyjadą na świat. - Moja żona jest w piątym miesiącu ciąży. Tak że są dwie rzeczy, które mi w tym roku wyszły - córeczki i medal - powiedział zawodnik.
Coś się stało
Medalista skomentował też krótko przegraną Marcina Dołęgi: - Nie wiem, co się z nim stało. Jego sprawa, jego problem. Ja się skupiłem na swojej robocie, robiłem to co potrafię najlepiej. Widziałem, co się dzieje, dla mnie był to murowany kandydat do złotego medalu, nie wiem, co się stało na starcie. Taki jest sport, nieprzewidywalny - ocenił Bonk.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24