Środa, 14 lipca Chociaż sam został ranny, rzucił się ratować innych. Lekarz Kamil Winnik, pasażer pociągu, który we wtorek zderzył się z drugim składem w Korzybiu niedaleko Słupska, dla poszkodowanych w wypadku jest bohaterem.
We wtorek tuż po 9 rano w miejscowości Korzybie zderzyły się dwa pociągi osobowe. Rannych zostało 37 osób.
Jednym z pasażerów pechowego pociągu był lekarz ze Słupska Kamil Winnik. Sam nie odniósł ciężkich obrażeń, nie zastanawiając się więc zbyt długo, ruszył na pomoc innym.
- Byłem tam chyba jedyną osobą, która ma jakieś pojęcie o ratownictwie medycznym, więc otworzyłem torbę, wziąłem, co miałem wziąć i ruszyłem. Najpierw obszedłem mój pociąg (ten, który jechał ze Słupska). Wybiegłem i pobiegłem do drugiego pociągu, tam byli ciężej poszkodowani - relacjonuje Winnik.
Dla wielu stał się bohaterem. Bo dla wielu była to najgorsza podróż życia.
- To był okropny szok i przerażenie. Multum zakrwawionych ludzi, w okropnym stanie. To było straszne, nie do opisania - mówi poszkodowana w wypadku pani Urszula. - Ludzie wołali pomocy, dzieci krzyczały, płakały - dodaje Łukasz Wójcik, również ranny w wypadku.
Według Winnika, najwięcej było urazów kręgosłupa szyjnego, rozcięć głowy, okolic ust, trochę złamań.
"Kolej zeszła na dziady"
Ale po pierwszym szoku przyszedł czas na pytania o przyczyny wypadku. Nawet wieloletnim pracownikom kolei trudno zrozumieć, jak to się mogło stać.
- Jestem starym kolejarzem, na kolei pracowałam, ale dzisiaj kolej zeszła na dziady już całkiem - mówi Marianna Smacha, emerytowana kolejarz ranna w wypadku.
Stacja w Korzybiu to jedyne miejsce w okolicy, gdzie pociągi mogą się mijać, bo do dyspozycji są dwa tory. Ale tym razem coś poszło źle. Co zawiniło?
Do takich wypadków może dochodzić z różnych przyczyn, ale w tym przypadku prawdopodobnie błąd popełnił człowiek. - Urządzenia działały prawidłowo, więc wygląda na to, że to czynnik ludzki - przekonuje Wisław Sobociński, zastępca dyrektora spółki PKP PLK w Szczecinie.
Ale kolejarze przestrzegają przed zbyt szybkim wyciąganiem wniosków. - Ktoś w takich sytuacjach zawsze musi być winny i ukarany - mówią. Byle nie pochopnie.
jk/fac