Przed Argentyną piąty w historii półfinał MŚ. Piłkarze z Ameryki Południowej mogą pochwalić się nietypowym osiągnięciem - na tym etapie mundialu jeszcze nie przegrali. - Jesteśmy w miejscu, w którym Argentyna nie była od dawna. Takiej szansy nie możemy zmarnować - mówił przed meczem Javier Mascherano.
Przed Argentyną niełatwe zadanie. Naprzeciwko kadry Alejandro Sabelli staje Holandia, a więc drużyna, z którą po raz ostatni udało im się wygrać ponad 30 lat temu.
Argentyńczycy nie zachwycają podczas turnieju w Brazylii, co nie przeszkadza im osiągać znakomite wyniki. Dzięki zwycięstwu nad Belgią w ćwierćfinale 1:0 wyrównali swój rekord pięciu kolejnych wygranych na mundialu. O kolejne zwycięstwo będzie im jednak niezwykle trudno w drużynie Albicelestes zabraknie Angela Di Marii.
Gwiazdor Realu Madryt doznał kontuzji w pierwszej połowie ćwierćfinału z Czerwonymi Diabłami. Niewykluczone jednak, że wróci na kolejne spotkanie. Wcześniej niż się spodziewano wykurował się natomiast Sergio Aguero, nieobecny w dwóch ostatnich meczach. Zabójczo skuteczni Przed półfinałowymi starciami Holendrzy, wicemistrzowie świata z 2010 roku, z dorobkiem dwunastu bramek są najskuteczniejszym - obok Kolumbii - zespołem mundialu. Wygrali silną grupę, pokonując obrońcę tytułu Hiszpanię aż 5:1, Australię 3:2 i Chile 2:0. W 1/8 finału wyeliminowali Meksyk (2:1), a w ćwierćfinale Kostarykę, chociaż dopiero po serii rzutów karnych (0:0, 4-3). W tym ostatnim meczu doszło do historycznego wydarzenia, po raz kolejny pokazującego, jak świetny instynkt trenerski ma Louis van Gaal. Selekcjoner Holendrów w końcówce dogrywki dokonał... zmiany bramkarza. W 121. minucie spotkania w Salvadorze, gdy praktycznie przesądzone było, że dojdzie do rzutów karnych, w miejsce Jaspera Cillessena został wprowadzony Tim Krul. Następnie rezerwowy golkiper obronił dwie "jedenastki" i wprowadził zespół do półfinału. Z wypowiedzi Van Gaala wynika jednak, że w środowym starciu z Argentyną w podstawowym składzie znów znajdzie się Cillessen.
Pojedynek "gigantów"
Choć jeden ma 180 centymetrów wzrostu, a drugi zaledwie 169, to starcie w Sao Paulo śmiało można nazwać pojedynkiem gigantów futbolu. Arjen Robben kontra Leo Messi, ci panowie na boisku będą toczyć swój własny mecz. Holender w Brazylii strzelił trzy gole i zaliczył asystę, Argentyńczyk jest o jedno trafienie lepszy.
Po raz ostatni obaj piłkarze stanęli na przeciwko siebie również w półfinale, tyle,że Ligi Mistrzów. Tamto starcie dużo lepiej wspomina Robben, jego Bayern wygrał w dwumeczu 7:0, a sam pomocnik zdobył dwie bramki. Messi w drugim meczu nawet nie wstał z ławki rezerwowych. W środę dla Argentyńczyka nadarza się idealna szansa na rewanż.
Autor: drop / Źródło: sport.tvn24.pl