Premium

Ojciec Gużyński: Jesteśmy plemieniem Kainowym. Najpierw musimy sobie z tym poradzić

Sprawiedliwość, uczciwość, dobro, bezinteresowność - to są wszystko oldskulowe historie. Hołdując tego typu wartościom, jesteś postrzegany jako życiowy frajer. A kiedy jesteś pragmatyczny i skuteczny, to jesteś zaradny życiowo gość - mówi ojciec Paweł Gużyński, dominikanin.

W PRL był opozycjonistą i piłkarzem Elany Toruń. Obecnie pełni funkcję magistra braci studentów Niderlandzkiej Prowincji Dominikanów. Jako uczeń pytał, dlaczego zomowcy zastrzelili górników protestujących przy kopalni Wujek. Teraz upomina się o prawa mniejszości i demaskuje kościelną obłudę. Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności.

W Elanie Toruń Paweł Gużyński grał kilkanaście latArchiwum prywatne

W sierpniu 2020 roku po słowach arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie" Gużyński zaapelował do wiernych o pisanie listów do hierarchy z "wyrazem oczekiwania, że honorowo poda się do dymisji". Został za to ukarany wysłaniem do jednego z klasztorów kontemplacyjnych na trzytygodniową pokutę. Potem wyjechał do Holandii, żeby pracować tam z dominikańskim narybkiem.

- Trzech czarnoskórych angielskich piłkarzy nie strzela karnego na koniec finałowego meczu zeszłorocznego Euro i to wystarcza, aby fala rasistowskiej nienawiści zalała internet. To jeden z wielu przykładów, który pokazuje, że to, co mniej lub bardziej zasadnie możemy nazwać społeczeństwem sieci, czyli społeczeństwem, którym staliśmy się dzięki bezpośredniemu dostępowi do wypowiedzi publicznej, jest społecznością skrajnie ambiwalentną. W tej perspektywie patrzę na każdą mniejszość, która przez swą odmienność wzbudza u innych agresję, niepokój lub lęk. Społeczeństwo sieci stanowi między innymi nową odsłonę ludzkiej brutalności wobec odchyleń od reguł działania społecznego - mówi w rozmowie dla Magazynu TVN24.

Anna Kwaśny: Była "tęczowa zaraza", teraz od innego duchownego słyszymy o "sześciu kolorach, które w publicznej wiedzy i świadomości są oznaką zaburzeń, zboczeń i odchyleń". Nic się nie zmieniło?

Ojciec Paweł Gużyński: Na "tęczową zarazę" zareagowałem zaproszeniem ludzi, by wysyłali maile lub oldskulowe listy do arcybiskupa z wyrazem dezaprobaty. Jednocześnie zaznaczyłem wyraźnie, aby trzymali się pewnych zasad. Żeby dezaprobata i uwagi były wyrażone w sposób cywilizowany i taki, który nie podważa szacunku osoby, do której się zwracamy. Zależało mi na tym, bo sedno problemu polegało na naruszeniu szacunku do osób LGBTQ+. Żeby to było skuteczne, sensowne, broniło się samo przez się, nie wolno było, nawet w zdecydowanej reakcji na słowa arcybiskupa, powielić jego niegodziwości. W zdecydowanej większości przypadków się udało.

Ta debata pełna jest agresywnych słów, emocji, uprzedzeń, ignorancji. Dla mnie to bezsporny fakt, a nie próba oceny sytuacji. Dlatego warto być Don Kichotem, realistą, więc stanąć do walki ze szlachetnych pobudek i z pełną świadomością tego, z czym trzeba się zmierzyć. Zaproponować coś, co zmieni sposób rozmawiania. Różnimy się w opiniach, ocenach, to naturalny stan rzeczy. Tak powinno być, pluralizm nie jest niczym złym, a wręcz pożądanym. Dlatego ogromnie niepokoją mnie kolejne zdarzenia, świadczące o tym, że odmienność czyichś poglądów nie jest traktowana jako pozytywny potencjał, lecz czynnik mobilizujący do używania bezwzględnej przemocy wobec tych, którzy nie są "rządomyślni".

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam