Z Janem Śpiewakiem spotykamy się dwa lata po tym, jak wycofał się z polityki. Opowiada, z czego dziś żyje, jakie ma plany i o co spiera się z ojcem, profesorem Pawłem Śpiewakiem.
Arleta Zalewska, Krzysztof Skórzyński: "Aborcja jest ok"?
Jan Śpiewak: Dlaczego mnie o to pytacie?
Bo tak pan krzyczał na protestach Strajku Kobiet.
Różne rzeczy krzyczę.
A co na tych protestach robi mężczyzna?
Mogę powiedzieć, co tam robię ja. Nie zgadzam się na nieludzki sposób pojmowania prawa i roli państwa w życiu człowieka.
Napisał pan, że staliśmy się "wyznaniową republiką bananową"…
…z kolonialnymi elitami, zainteresowanymi tylko tym, żeby się nachapać. A do tej pory byliśmy tylko republiką bananową z elitami.
I co dalej?
Będziemy dalej protestować.
Z kamienicy, w której spotykamy się z Janem Śpiewakiem, widać gmach Trybunału Konstytucyjnego. To samo centrum Warszawy, tuż obok alei Szucha, gdzie w ostatnich dniach znowu zbierają się protestujący. Dwa lata temu wycofał się z polityki, aktywnie nadal uczestniczy w życiu publicznym.
Arleta Zalewska, Krzysztof Skórzyński: To pana mieszkanie?
Jan Śpiewak: Nie. Mojej mamy. A wcześniej babci. A jeszcze wcześniej, w czasie II wojny światowej mieszkali tu niemieccy żołnierze.
Z okna zresztą widać byłą siedzibę Gestapo.
Dokładnie. I właśnie tu się wychowałem. To był mój pokój.
Umówmy się: to mieszkanie warte fortunę. A mieszka w nim lewicowy działacz, pochylający się nad nierównościami społecznymi.
Ale mnie nigdy nie byłoby na takie mieszkanie stać. Babcia dostała to mieszkanie z przydziału.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam