Obrońcy księdza Michała O. przekonują, że nie ma żadnej afery, bo budynek za prawie 100 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości stoi praktycznie gotowy. Ale to właśnie budynek jest istotą całej afery. Fundacja Profeto była zobowiązana pomagać ofiarom przestępstw tylko przez rok. Potem mogłaby dowolnie zmienić przeznaczenie nieruchomości. I urządzić przy ulicy Dobrodzieja na przykład centrum medialne.
- Fundacja Profeto dostała początkowo 43,3 mln zł na budowę i funkcjonowanie Archipelagu z Funduszu Sprawiedliwości. Jednak potem Ministerstwo Sprawiedliwości dosypywało kolejne dziesiątki milionów złotych na budowę, chociaż nie pozwalał na to regulamin konkursu.
- Profeto wnioskowało o kolejne miliony, a ministerstwo - po kilku dniach i bez śladu żadnej weryfikacji - wyrażało na to zgodę. Aneksy w tej sprawie podpisywał osobiście ówczesny wiceminister Marcin Romanowski.
- Według projektu w Archipelagu miały się znaleźć: sala widowiskowa, kaplica, pięć studiów nagraniowych, trzy reżyserki postprodukcji, cztery serwerownie, dwa biura open space i pomieszczenie dla lektora.
- Zgodnie z umową z ministerstwem po zakończeniu budowy Profeto była zobowiązana świadczyć pomoc ofiarom przestępstw jedynie przez rok. Kiedy pytaliśmy, co Profeto planuje zrobić z budynkiem po tym czasie, koordynator projektu mówił: "Wydaje mi się, że zamysł powstania tego centrum był taki, że to będzie finansowanie lub dofinansowanie ze środków Funduszu Sprawiedliwości przez lata. Taki był chyba cel".
- Jednak zgodnie z niezwykle korzystną umową z ministerstwem po roku działalności Profeto mogła dowolnie rozporządzać budynkiem: wynajmować go komercyjnie, wykorzystać do działania mediów katolickich, a nawet sprzedać. W dokumentach sprzed konkursu, do których dotarły służby, budynek pierwotnie miał w nazwie Medialne Centrum Ewangelizacji.
"Skandalem i niesłychaną niesprawiedliwością jest sytuacja, w której wtrąca się do aresztu księdza za to, że jego fundacja wygrała konkurs i z tych pieniędzy postawiono wielki, nowoczesny budynek dla ofiar przestępstw. Zrozumiałbym, gdyby pieniądze zostały przelane, a w miejscu inwestycji, zamiast stojącego wielkiego, nowoczesnego budynku, znajdowałoby się ściernisko lub dziura wykopana w ziemi. Ale przecież ten budynek stoi w stanie surowym, a zdaniem ekspertów z którymi rozmawiałem, jego aktualna wartość przewyższa sumę dotacji przelanej fundacji przez ministerstwo" - przekonywał w wywiadzie dla Interii na początku lipca Zbigniew Ziobro.
Wtórowali mu potem inni politycy Suwerennej Polski. Przekonywali: skoro budynek Archipelagu stoi, to gdzie ta afera?
Rok na pomoc ofiarom, a potem?
Prokuratura jest pewna, że konkurs Funduszu Sprawiedliwości, który wygrała w 2020 roku Fundacja Profeto, był ustawiony. Profeto już na kilka miesięcy przed ogłoszeniem konkursu szukała działki pod budowę Archipelagu, a potem podpisała umowę pożyczki z zakonem sercanów, w której napisane jest wprost, że pieniądze są potrzebne fundacji "w związku z podjęciem starań o przystąpienie do konkursu dotyczącego projektu Medialnego Centrum Ewangelizacji oraz Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przemocą", a dalej pada wprost nazwa Funduszu Sprawiedliwości. Umowa także została podpisana jeszcze przed ogłoszeniem konkursu przez ministerstwo. Teoretycznie więc Profeto nie mogła jeszcze wtedy wiedzieć, że resort sprawiedliwości ogłosi konkurs na stworzenie specjalistycznego centrum wsparcia dla ofiar przestępstw.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam