Poznaniacy umawiali się pod nim na kawę lub randkę. Pręgierz, renesansowa figura stojąca przed poznańskim ratuszem, właśnie zniknął. Powód? Remont nawierzchni Starego Rynku.
We wtorek przy Pręgierzu pojawili się mężczyźni w pomarańczowych kamizelkach z kaskami na głowie oraz koparka z liną. Pomnik, pozbawiony już górnej części, podniesiono i przy asyście wspomnianej grupy ściągnięto z cokołu. Zniknął z krajobrazu poznańskiego Starego Rynku, ale wróci.
Nim Pręgierz rozebrano, każdy element pomierzono i ponumerowano. Teraz trafił do magazynu. - W drewnianych skrzyniach został ulokowany na czas remontu w Forcie VII, czyli budynku muzealnym - mówi Jacek Maleszka, zastępca Miejskiego Konserwatora Zabytków.
Przywiązywano do niego ludzi
Pręgierz stanął przed ratuszem w 1535 roku. - Został sfinansowany z datków i kar nałożonych na panny służące, które zbyt strojnie ubierały się - mówi dr Magdalena Mrugalska-Banaszak, kierownik Ratusza - Muzeum Poznania.
Ten, który stał ostatnio na Starym Rynku, nie jest oryginałem, a kopią wykonaną w 1925 roku przez rzeźbiarza Marcina Rożka. Oryginał znajduje się w ratuszu.
Pręgierz teraz mieszkańcom kojarzy się sympatycznie, ale jeszcze 174 lata temu służył swojej pierwotnej funkcji. - Do 1848 roku wykonywano kary pod Pręgierzem. To były kary różne: przede wszystkim kary chłosty, ale były też kary polegające na obcinaniu członków rąk, palców, uszu - mówi Mrugalska-Banaszak.
Dopiero pruski zaborca zniósł prawo nadane jeszcze przez Władysława Łokietka.
Jedną z ostatnich osób przywiązanych do Pręgierza "dla uhańbienia" była tak zwana baba lecząca, czyli znachorka.
Tak 13 lipca 1846 roku opisywał to wydarzenie "Dziennik Nowy": "Rynek był napełniony ludem po większej części wiejskim, bo był dzień targowy, a ona biało ubrana stała na najwyższym stopniu słupa. Mała, chuda, pomarszczona, wargi z dumą ściśnięte, a z pod czarnych brwi oczy ciemne z jakąś łaskawością tłum przebiegały, bo też wszędzie prawie spotykała spółczucie dla siebie. Ale kiedy spojrzała w stronę, gdzie stała policya i żandarmowie, wtedy jej oczy iskry gniewu ciskały, czoło się w jeszcze głębsze karby marszczyło, szyję naprzód wygięła, słowa obelgi na usta wybiegły, w głosie jednak nie zabrzmiały, leżały tam tylko martwe, skamieniałe".
Ostatnio to na nim się wyżywano
Sam Pręgierz renowacji nie wymaga - ostatnią konserwację przeszedł pięć lat temu. Był wtedy po sporych przejściach. Najpierw w 2010 roku figura została uszkodzona przez kibiców w trakcie fety po zdobyciu mistrzostwa Polski przez piłkarzy Lecha. Wówczas kat znajdujący się na jego szczycie stracił dłoń trzymającą miecz. Kibice szybko naprawili swój błąd, organizując zbiórkę pieniędzy na renowację.
Rok później wdrapał się na niego pijany student, by zrobić sobie zdjęcie "z bliska". Figurka kata wówczas spadła i rozbiła się na wiele kawałków. Naprawa kosztowała wtedy miasto 40 tysięcy złotych, które później wyłożyć musiał sprawca zniszczenia.
Tuż przed demontażem Pręgierza, w ramach happeningu, przywiązano do niego kukłę Władimira Putina. Przechodnie mogli ją opluć czy uderzyć.
Renowacja poznańskiego Starego Rynku ma potrwać do końca 2023 roku. Wtedy ma także wrócić na swoje miejsce Pręgierz.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24