Ruszają żniwa, a to niełatwy czas dla ptaków, które gniazdują na polach. Przed śmiercią pod ostrzami kombajnów chronią je na szczęście ornitolodzy i pracownicy wielkopolskiego zespołu parków krajobrazowych. Ochronny parasol, a raczej parawan, roztoczono szczególnie nad pewnym wyjątkowym drapieżnikiem: zagrożonym w Polsce błotniakiem łąkowym.
Pole porośnięte zbożem to potencjalny dom dla błotniaka łąkowego. To średnich rozmiarów ptak posiadający popielate upierzenie. W Polsce jest on zagrożony. Dlatego wielkopolski zespół parków krajobrazowych postanowił w dość pomysłowy sposób ochronić ten gatunek przed kombajnami, które wkrótce ruszą na pola. Jaki? To sprawdzał reporter TVN24 Aleksander Przybylski.
Szukają gniazd dronem, potem budują ogrodzenia
- Zmiany klimatu, jak również stosowanie pewnych nawozów powodują, że uprawy szybciej dojrzewają, a to oznacza, że i żniwa zaczynają się wcześniej, Jednocześnie zmiany związane z klimatem czy trasami migracji powodują, że te ptaki później do nas przylatują i to skutkuje tym, że te ptaki, które gniazdują na ziemi w uprawach zbóż - zanim pisklęta osiągną dojrzałość i zdolność do lotu - zastają na czas żniw - mówi Natalia Hałas z Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego.
I właśnie tu z pomocą przychodzą ornitolodzy. Szukają terenów lęgowych błotniaka pospolitego, a następnie dokładnie lustrują je z powietrza przy pomocy drona. - Przelecimy sobie spokojnie nad zbożem i będziemy szukać takich charakterystycznych miejsc, w których błotniaki mają swoje gniazdo. Wcześniej trzeba było wejść w zboże, co wiązało się z drobnymi uszkodzeniami. Dron to wszystko przyspiesza - opowiada Daniel Lisek z Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego.
Czytaj też: Figurki będą imitować prawdziwe ptaki, a farba ich odchody. "To oznaka, że siedlisko jest atrakcyjne" - Nasze działania związane z ochroną polegają na tym, żeby wokół tych znalezionych gniazd postawić ogrodzenia. Dzięki temu właściciele gruntów będą widzieli, gdzie to gniazdo się znajduje i będą wiedzieli, którą część pola ominąć, żeby tych ptaków po prostu nie skosić - tłumaczy Hałas.
"Nie chciałbym, żeby w przyszłości to była pustynia tylko dla zbóż"
Oczywiście zanim na jakimś terenie pojawiają się takie ochronne ogrodzenia, przedstawiciele Wielkopolskiego Zespołu Parków Krajobrazowych rozmawiają na ten temat z właścicielami gruntów. - Jest dla nas wielką radością to, że spotykamy się z bardzo przychylnym przyjęciem. Faktycznie gospodarze cieszą się, że mogą gdzieś włączyć się w te działania związane z ochroną gatunku, który jest gatunkiem ginącym - twierdzi Hałas.
- Myślę, że za dziesięć dni to pole będzie zbierane. Miejsca lęgowe zostały już ogrodzone i zabezpieczone. W związku z tym całą część zbierzemy, a to, że dwa czy trzy metry kwadratowe zostaną dla ptaków to już nie ma większego znaczenia - podkreśla Tadeusz Sprutacz z Zakładu Rolno-Nasiennego w Kopaszewie w Wielkopolsce. I dodaje: - Około 30-40 lat temu kuropatw było tu pełno, bażantów też, a dziś kuropatwy mają tu może jedno gniazdo, a bażanty to tylko sporadycznie się spotyka. Obserwujemy na co dzień, że ilość gatunków, które przebywały na tym terenie co roku spada. Nie chciałbym, żeby w przyszłości to była pustynia tylko dla zbóż.
Czytaj też: Ubyło ponad 40 mln brytyjskich ptaków. Prawie połowa z nich to wróble Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Towarzystwo Przyrodnicze "Bocian"