Dwa skatowane psy odnaleziono w Kłecku (woj. wielkopolskie). Zwierzęta były brutalnie pobite, miały połamane szczęki i inne kości czaszki. Według inspektorów Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oprawcy uderzali zwierzęta po głowach tak długo, aż padły martwe. Sprawcy są już w rękach policji, przyznali się do zabicia psów. Tłumaczyli, że zrobili to, bo zwierzęta sprawiały problemy.
Podczas spaceru przypadkowa kobieta natknęła się przy ul. Ustronie w Kłecku na zwłoki dwóch psów. Zawiadomiła Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Kłecku, inspektorzy poinformowali policję. Zwierzęta miały obrażenia w okolicach głowy, kości czaszki były połamane.
- Sprawca bił te psy po głowach tak długo, aż zabił. To niewyobrażalne barbarzyństwo. Zrobił to człowiek, który jest wyzuty z wszelkich ludzkich odruchów - mówi Urszula Walkiewicz, inspektor TOZ z Kłecka.
"Zwierzęta sprawiały problemy"
- Sami zaczęliśmy szukać sprawcy. Opublikowaliśmy apele na portalach społecznościowych, w końcu zgłosiła się do nas osoba, która rozpoznała psy i skojarzyła właściciela. Przekazaliśmy te informacje policjantom - tłumaczy Walkiewicz.
Policja, m.in. dzięki tym informacjom ustaliła, kto i jak zabił zwierzęta. Sprawców było dwóch. 47-latek, właściciel psów, z miejscowości oddalonej od Kłecka o kilkanaście kilometrów przyjechał do swojego 37-letniego szwagra i razem skatowali zwierzęta. Przewieźli je na pole i tam drewnianym kołkiem zadali po kilka ciosów w okolice głowy.
- Mężczyźni tłumaczyli, że powodem było to, że zwierzęta sprawiały problemy i notorycznie uciekały - mówi Anna Osińska z KPP Gniezno.
Sprawcom przedstawiono zarzuty zabicia psów ze szczególnym okrucieństwem. Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności. Mężczyźni przyznali się do zarzucanych im czynów.
Autor: hr / Źródło: TVN24 Poznań