Zbudowali go jako tor doświadczalny dla fabryki, w której produkowano tarpany. Ale od początku wiadomo było, że to będzie przede wszystkim miejsce do ścigania. Jednym z pierwszych konkursów na Torze Poznań była rywalizacja polonezów i maluchów. Gospodarzom marzyło się ściągnięcie najlepszych z najlepszych. I byli już po słowie z władzami Formuły 1.
Wyścig polonezów i fiatów 126p na Torze Poznań towarzyszył 50. jubileuszowym Międzynarodowym Targom Poznańskim. Ich współorganizatorem był Automobilklub Wielkopolski. Zawody odbywały się 10 i 11 czerwca 1978 roku.
Wybudowany dla tarpana
Tor Poznań miał dopiero kilka miesięcy. Otwarto go 2 grudnia 1977 roku. Pierwszy wyścig odbył się ledwie miesiąc wcześniej, w maju 1978 roku.
Tor znajduje się 10 kilometrów na zachód od centrum Poznania. Z założenia powstał jako tor doświadczalny dla Fabryki Samochodów Rolniczych, która od 1972 roku produkowała Tarpany - rolnicza Wielkopolska wypuszczała z taśmy pojazdy dla polskiego rolnika. Od początku jednak wiadomo było, że tor doświadczalny to tylko fortel. Nieoficjalnie zakładano, że służyć będzie przede wszystkim wyścigom.
Rozdawali auta
Wyścig podziwiało 20 tysięcy osób. Atrakcją, która ich przyciągała, była nie tylko rywalizacja na torze, ale też loteria. Wśród osób, które kupiły bilety, losowano trzy talony na "małego fiata" i jednego na poloneza.
Najpierw na starcie stanęli kierowcy w 20 "maluchach". W tej rywalizacji do wygrania był Puchar Wojewody, który trafił w ręce Lecha Świątka.
Potem do najnowszego dziecka polskiej motoryzacji, czyli polonezów, których premiera miała miejsce ledwie miesiąc wcześniej, zasiedli najlepsi polscy i czechosłowaccy rajdowcy, ale też rajdowy wicemistrz Europy z 1975 roku - Włoch Fulvio Bacchelli. W zawodach wzięły udział seryjne polonezy przesłane przez Fabrykę Samochodów Osobowych. Każdy dysponował - przynajmniej w teorii - takim samym autem.
"Po pierwszym wirażu prowadzenie objął Andrzej Smorawiński. Następnie po dwóch okrążeniach liderem był Adam Polak, ale wkrótce wyprzedził go kierowca AW Krzysztof Różewski. W czołówce jechali też Włoch Fulvio Bacchelli, Adam i Andrzej Smorawińscy oraz Maciej Stawowiak. Na szóstym okrążeniu zaatakował Adam Smorawiński i objął prowadzenie. Nie trwało to jednak długo, bo pęknięta uszczelka w jego polonezie, wyeliminowała go z dalszej walki. Ostatecznie w wyścigu polonezów zwyciężył Krzysztof Różewski. Kolejne miejsca zajęli: 2. Fulvio Bacchelli, 3. Maciej Stawowiak z Warszawy" - czytamy w relacji na stronie Automobilklubu Wielkopolski.
- Zwycięstwo sprawiło mi oczywiście dużą satysfakcję, ale ja mam nad konkurentami tę przewagę, że jeżdżę na torze niemal codziennie, czasem po 300 km, znam każdy jego metr i to chyba zadecydowało o moim sukcesie, bo samochody wszyscy mieliśmy takie same - mówił zwycięzca po wyścigu polonezów.
Miękki polonez
Prezes Toru Poznań Adam Smorawiński wyścigu nie ukończył. Pytany przez dziennikarzy o to, jak polonez sprawował się na torze, odpowiadał: - Do jazdy wyczynowej jest za miękki, kładzie się na zakrętach, ale nie do tego celu został skonstruowany. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń.
Puchar w tej kategorii fundował przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej w Poznaniu.
Wyścig zakończyła rywalizacja mieszana - na starcie zameldowali się kierowcy wystawców MTP w swoich autach: fiatach, ładach, skodach. "Konkurencję fiatów fabrycznych wygrał Janusz Serla z Bielska-Białej, a najszybszym z czterech startujących dziennikarzy był Jan Okulicz z tygodnika Sportowiec. Natomiast wyścig z handicapem zakończył się zwycięstwem Janusza Kiljańczyka z Warszawy, jadącego autem Renault 5, a za nim finiszowali Andrzej Smorawiński i Adam Polak, którzy startowali w Fiatach 125p" - czytamy na stronie Automobilklubu Wielkopolski.
- W latach następnych, gdy uda nam się namówić do startu większą liczbę ekip zagranicznych, można będzie mówić o wydarzeniu na skalę europejską (...) Marzy nam się zorganizowanie międzynarodowego salonu motoryzacyjnego. I wówczas wyścigi na Torze "Poznań" mogłyby stanowić jego integralną część - mówił na zakończenie imprezy Henryk Sitarek, dyrektor MTP.
Nadzieja na Formułę 1
W 1979 roku na II Targowy Wyścig Samochodowy przyjechał gość specjalny - Kanadyjczyk Walter Wolf, właściciel zespołu Formuły 1. Do Poznania przywiózł bolid, którym rok wcześniej Grand Prix Monaco wygrał Jody Schecker. Za jego kierownicą w stolicy Wielkopolski zasiadł syn premiera - Andrzej Jaroszewicz, na którego zaproszenie Kanadyjczyk przyjechał do Poznania.
Była szansa na to, że widok bolidu Formuły 1 nie będzie tu ewenementem. W tamtym okresie władze Formuły 1 szukały toru w krajach bloku socjalistycznego. Tę okazję starano się wykorzystać. Adam Smorawiński pojechał na Grand Prix Holandii, gdzie po raz pierwszy spotkał się z legendarnym Bernie Ecclestonem, już wówczas najważniejszą osobą w F1. Anglik błyskawicznie podchwycił pomysł i już po 10 dniach przyjechał do Poznania zobaczyć tor na własne oczy. Wizytacja przebiegła pomyślnie: nie ma przeszkód, by właśnie tu odbywał się wyścig Formuły 1 - usłyszał z jego ust Adam Smorawiński.
- Na przeszkodzie stanęły nasze władze. Podobno nie wypadało w tak biednym kraju urządzać tak ekskluzywnych imprez. Trwał okres przemian politycznych; sprawę zaniedbano. tymczasem w naszej stronie świata na Formułę 1 zdecydowały się Węgry, państwo wcale od nas bardziej nie bogate - wspominał Smorawiński w książce "Od Tarpana do Volkswagena".
Wyścig Formuły 1 na Hungaroringu na Węgrzech po raz pierwszy rozegrano w 1986 roku. Zawody rozgrywane są tam do dzisiaj.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Stanisław Wiktor / CYRYL