Podczas przebudowy ulicy Święty Marcin w Poznaniu odsłonięto relikty Bramy Berlińskiej z XIX wieku. To był główny wjazd do miasta, które było wówczas pruską twierdzą. I sprawiał niemałe kłopoty.
Przebudowa ulicy Święty Marcin na odcinku od ulicy Gwarnej do mostu Uniwersyteckiego, trwa od listopada. W niedzielę informowano, że trakcie prac odkryto fundamenty pierwotnego ogrodzenia zamku. Teraz odkryto relikty Bramy Berlińskiej z XIX wieku.
Pozostałości ceglanych konstrukcji odkopano po południowej stronie ulicy, przy budynku Poczty Polskiej. Prawdopodobnie są to fragmenty południowej galerii strzeleckiej lub muru skarpowego, rozebranego na początku XX wieku. O odkryciu poinformował prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. "Nie są dla nas ani dla wykonawców zaskoczeniem. Na etapie prac przygotowawczych sprawdziliśmy teren georadarem, więc byliśmy na nie przygotowani" - skomentował.
Jednocześnie podkreślił, że odkrycia nie opóźnią przebudowy. - Przebiega ona zgodnie z harmonogramem i zakończy się w 2023 roku - zapewnia.
Teraz odkrycie pod lupę wzięła miejska konserwator zabytków. - W przypadku ewentualnego natrafienia na rozpoznawalne i czytelne elementy architektury, należy je udokumentować i przekazać do odpowiedniej placówki muzealnej. W związku z tym podczas usuwania warstw zasypiskowych i gruzu konieczna jest stała obecność na miejscu archeologa – poinformowała Joanna Bielawska-Pałczyńska.
W nocy nie do przejścia
Bramę Berlińską wybudowano w latach 1843-1849. Otwarto ją oficjalnie 26 sierpnia 1850 roku. Była najważniejszą bramą w dziewiętnastowiecznym Poznaniu, który Prusacy zamienili w miasto-twierdzę i jedną z pięciu bram na lewym brzegu Warty. To z niej prowadziła szosa w stronę Berlina, a także od 1848 roku droga do dworca kolejowego.
Brama miała trzy przepusty. Jeden szeroki przeznaczony dla pojazdów i końskie zaprzęgi, pozostałe dwa dla pieszych (obowiązywał ich ruch prawostronny). Wjazd do miasta możliwy był od godziny 4 od kwietnia do końca września, w marcu i październiku od godziny 5, a od listopada do końca lutego od godziny 5:30. Bramę zamykano o godzinie 23. Wjazd uniemożliwiało podniesienie zwodzonego mostu przez wartowników. W nocy przepuszczano jedynie osoby ze specjalnymi przepustkami wystawianymi przez Królewską Komendanturę w Poznaniu.
"Przepustki takie wydawano osobom cieszącym się 'nieposzlakowaną opinią', których wykonywany zawód, stanowisko służbowe lub inne uzasadnione przyczyny zmuszały do częstego lub natychmiastowego przejścia przez bramę. Aby zapobiec nadużyciom, każdy wniosek o wydanie przepustki Komendantura odsyłała do miejscowej Dyrekcji Policji, prosząc o opinię. Za wystawienie karty pobierano 50 fenigów. Spóźnialscy, którym nie udało się wejść do miasta przed zamknięciem bram, mogli przenocować w jednym z podmiejskich zajazdów lub próbować przejść przez wały forteczne, co jednak było dość ryzykowne, gdyż eskapada taka mogła skończyć się upadkiem do głębokiej fosy lub aresztowaniem przez patrolujących wały żołnierzy" - pisał w Kronice Miasta Poznania Waldemar Karolczak.
Droga przemytników
Od samego początku istnienia przy Bramie Berlińskiej panował olbrzymi ruch. Spowalniało go jeszcze pobieranie akcyzy za mięso oraz - w drugą stronę - od sprowadzanego do miasta bydła, owiec i świń.
Oczywiście nie brakowało takich, którzy w sprytny sposób chcieli dodatkowe opłaty ominąć. W 1886 roku zatrzymano kilka kobiet pchających wózki dziecięce. Okazało się, że w środku, zamiast pociech, znajdowały się szynki, cielęcina i inne wyroby mięsne przeznaczone na święconkę.
Walka z korkami
W 1861 roku - by usprawnić ruch w kierunku dworca - zdecydowano, że pierwszeństwo przy przejeżdżaniu przez bramę mają dorożki i wozy jadące w tamtym kierunku w godzinach poprzedzających odjazdy pociągów.
A w 1865 roku nastała prawdziwa rewolucja i ulga dla spóźnialskich - brama była czynna już całą dobę.
Dwa lata później, w związku z coraz większym ruchem, bramę przebudowano, dobudowując czwarty przepust. Cała modernizacja bramy zajęła dwa lata.
Od 1880 roku ruch znów jednak wzrósł. Wszystko za sprawą pierwszej w Poznaniu linii tramwajowej, której trasa przebiegała przez Bramę Berlińską (wozy ciągnięte przez konie w 1897 roku zamienił tramwaj elektryczny).
Rok później, w 1891 roku, wprowadzono zakaz przejazdu przez bramę wozom towarowym. Te miały korzystać z nowo otwartej Bramy Rycerskiej (znajdowała się na wysokości dzisiejszej ulicy Królowej Jadwigi). Oczywiście zakaz wprowadzono wraz z całą listą wyjątków: nie obejmował wozów z mięsem i zwierzyną, od których pobierano akcyzę, wozów wojskowych, pocztowych i straży pożarnej oraz firm spedycyjnych przybywających z szos berlińskiej lub wrocławskiej.
Porządek i zgoda muszą być
Już wtedy było wiadomo, że tego typu twierdze są przestarzałe. Dlatego dookoła Poznania powstało 18 fortów, tak zwanego pierścienia zewnętrznego, oddalonych o 4-5 kilometrów od centrum, których budowę rozpoczęto w 1876 roku a zakończono w 1896 roku.
Wtedy twierdza poligonalna, na którą składały się umocnienia wokół centrum stały się zbędne. Bramy zaczęto rozbierać w 1894 roku. Na każdą rozbiórkę potrzebna była jednak zgoda Ministerstwa Wojny.
Podobnie było z wykonywaniem zdjęć obiektów twierdzy. Boleśnie przekonali się o tum poznańscy kupcy i księgarze, którzy w 1898 roku sprzedawali karty korespondencyjne z widokiem Bramy Berlińskiej. Za łamanie tajemnicy wojskowej sąd administracyjny skazał 34 z nich na kary trzech marek grzywny lub dzień aresztu. Tylko jeden z nich odwołał się od wyroku. Apelację wygrał.
Brama Berlińska przetrwała ostatecznie do 1901 roku. Prace rozbiórkowe prowadzono tak, by w jak najmniejszy stopniu utrudniały ruch. Najpierw po południowej stronie wykonano przekop przez główny wał i tam przeprowadzono nową drogę oraz tory tramwajowe, a dopiero potem zabrano się za burzenie bramy.
W miejscu rozebranej bramy oraz w jej najbliższej okolicy powstała zaprojektowana przez pruskie władze Dzielnica Cesarska. Budowle te miały typowo germański charakter i miały podkreślać niemiecki charakter miasta, jaki rzekomo Poznań miał mieć od zawsze.
Zamek jako symbol pruskiej dominacji
Jej najbardziej imponującym budynkiem jest Zamek Cesarski. Został on wzniesiony w latach 1905-1910 według projektu Franza Schwechtena jako rezydencja niemieckiego cesarza Wilhelma II. Była to ostatnia zbudowana dla panującego władcy rezydencja cesarska w Europie. Obiekt wzniesiono na wzór średniowiecznych zamków, a jego oficjalne otwarcie odbyło się w sierpniu 1910 roku.
Chichot historii był taki, że Niemcy cieszyli się nim zaledwie dziewięć lat. Po Powstaniu Wielkopolskim Poznań przyłączono do Polski, a zamek stał się jedną z siedzib Prezydenta II RP.
Podczas II wojny światowej zamek przebudowano pod kaprysy Adolfa Hitlera. To miała być najdalej na wschód wysunięta rezydencja fuehrera. Za remont, podczas którego ściany i sufity zdarto do gołego kamienia, odpowiadał osobisty architekt Hitlera - Albert Speer. Zamek był najważniejszym elementem planu stworzenia z Poznania wizytówki, wzorcowej stolicy okręgu III Rzeszy. Przebudowa pierwotnie miała potrwać do końca 1941 r. Wtedy już całe miasto miało uzyskać niemiecki charakter.
Cała przebudowa zamku znacznie się przedłużyła i nigdy jej nie dokończono. Niemcy zdążyli przeprowadzić prace jedynie w zachodniej części. Przerwano je pod koniec 1944 r., gdy niemieckie oddziały ponosiły klęski na froncie wschodnim. Kosztowała ponad pięć razy więcej niż początkowo planowano - ponad 25 mln marek. Adolf Hitler do zamku nigdy nie dotarł.
Po II wojnie światowej pojawiły się propozycje zburzenia lub przebudowania obiektu. Wtedy też postanowiono obniżyć wieżę zegarową, symbolicznie pozbawiając budowlę dominującego charakteru w architekturze Poznania. Przez pierwsze powojenne lata zamek był obiektem uniwersyteckim, później stał się siedzibą władz miasta. Od 1962 roku służy kulturze.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: CYRYL