Były ksiądz Krzysztof G. prawomocnie skazany za seksualne wykorzystywanie ministranta

Wyrok dla byłego księdza za wykorzystywanie byłego ministranta
Były ksiądz Krzysztof G. usłyszał prawomocny wyrok za molestowanie
Źródło: TVN24

Kiedy były już ksiądz Krzysztof G. pojawił się w życiu Szymona B., ten miał 14 lat. Nastoletni ministrant, a potem dorosły mężczyzna przez kilkanaście następnych lat był krzywdzony przez duchownego. W końcu Szymon B. poinformował o wszystkim kurię i prokuraturę. Dziś sąd drugiej instancji podzielił wcześniejsze ustalenia Sądu Rejonowego w Chodzieży i utrzymał wyrok w mocy. To oznacza, że Krzysztof G. spędzi w więzieniu 8 lat.

Sąd Okręgowy w Poznaniu ogłosił prawomocny wyrok w sprawie byłego księdza Krzysztofa G. oskarżonego o dokonywanie gwałtów i molestowanie Szymona B. Duchowny miał wykorzystywać pokrzywdzonego przez kilkanaście lat – w różnych miejscowościach i okolicznościach, także stosując wobec niego przemoc fizyczną. Proces zakończył się 21 marca.

W środę 26 marca sędzia Alina Siatecka ogłosiła wyrok. Apelację rozpatrywał Sąd Okręgowy w Poznaniu, który utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji. To oznacza, że były duchowny odbędzie karę 8 lat pozbawienia wolności. Proces był niejawny.

W pierwszej instancji G. dostał osiem lat bezwzględnego więzienia. Od wyroku odwołały się obie strony. Obrońca byłego księdza wniósł o częściowe uniewinnienie i częściowe umorzenie. Z kolei prokuratura domagała się zwiększenia wymiaru kary do 13 lat pozbawienia wolności. Pełnomocnik pokrzywdzonego poparł apelację prokuratury.

"Myślę, że dam siłę innym ofiarom"

W pierwszej instancji sprawę rozpatrywał Sąd Rejonowy w Chodzieży. Proces ruszył w sierpniu 2021 roku i toczył się za zamkniętymi drzwiami.

W listopadzie 2023 r. sąd uznał oskarżonego za winnego zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną ośmiu lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Sąd nałożył także na oskarżonego 10-letni zakaz wykonywania zawodu lub działalności związanej z edukacją, wychowaniem lub opieką nad małoletnimi, a także faktycznego podejmowania tego rodzaju zajęć lub działalności. Wyrokiem sądu oskarżony miał zapłacić pokrzywdzonemu nawiązkę za doznaną krzywdę w wysokości 150 tys. zł.

- Przede wszystkim tym wyrokiem myślę, że dam siłę innym ofiarom w Polsce, by się nie bały. Jedynie mogę żałować, że szybciej nie zgłosiłem sprawy w prokuraturze tylko to szło przez sąd, chociaż to miało swoje plusy i minusy, bo jakbym nie poszedł do kurii, prawdopodobnie nie uzyskalibyśmy tych akt z Watykanu, które były przesłane do sądu w Chodzieży, a myślę, że to był konkretny dowód w tym postępowaniu - powiedział po wyroku pan Szymon.

Wyrok dla byłego księdza za wykorzystywanie byłego ministranta
Wyrok dla byłego księdza za wykorzystywanie byłego ministranta
Źródło: TVN24

Poznał księdza, gdy miał 14 lat

Szymon B. był ministrantem w Chodzieży (woj. wielkopolskie). Gdy miał 14 lat spotkał księdza Krzysztofa G. Jak mówił w rozmowie z dziennikarzami programu Uwaga TVN, w tamtym czasie nie był ułożonym nastolatkiem. Jego ojciec miał problemy z alkoholem, a matka była rencistką.

- Nie miałem kontaktu z ojcem, który by mi powiedział, żebym robił tak czy siak. A tu nagle pojawia się dorosły mężczyzna, który patrzy na świat na trzeźwo i pokazuje mi, że można tak iść albo tak - opowiadał w Uwadze TVN.

Początkowo Krzysztof G. niczego nie oczekiwał od nastolatka. Sytuacja miała się zmienić, gdy ten skończył 15 lat. To wtedy ksiądz zaczął molestować ministranta. Po kilku takich sytuacjach chłopak opowiedział o sprawie rodzicom. Z jego relacji wynika, że G. pojawił się wtedy w jego domu i przeprosił rodziców, obiecując, że już nigdy do takiej sytuacji nie dojdzie. Potem rodzice mieli przekonywać syna, że lepiej będzie wszystko zataić.

Ksiądz nie dotrzymał słowa i jeszcze przez kilkanaście lat miał krzywdzić Szymona B. Mężczyzna po latach poinformował o sprawie kurię w Poznaniu. Sprawą zajęła się też prokuratura.

W październiku 2018 roku Krzysztof G. został wydalony ze stanu duchownego. Jak informowała Gazeta Wyborcza, były ksiądz został zatrudniony jako magazynier w diecezjalnym archiwum. Kuria tłumaczyła wtedy, że to rozwiązanie do czasu znalezienia nowej pracy przez G. Podkreślano również, że nie jest to forma "ochrony". Wskazywano, że były ksiądz nie ma tam kontaktu z młodzieżą.

Czytaj też: Arcybiskup Gądecki nie wydał akt sprawy księdza pedofila z Chodzieży. Niespodziewanie zrobił to Watykan >>>

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: