10-latek pukał w szybę komisariatu i prosił o pomoc. Sąd podtrzymał wyrok dla ojczyma

Kacper uciekł z domu i przyszedł na komisariat
Poznań. 10-latek pukał w szybę komisariatu i prosił o pomoc. Sąd podtrzymał wyrok dla ojczyma
Źródło: TVN 24

Miał go bić, ciągnąć za uszy, chwytać za kark i zakazywać czytania książek. 10-latek nie wytrzymał. Napisał list do mamy, po czym - w podartej piżamie i klapkach - poszedł do komisariatu. Policjantom z Lubonia (województwo wielkopolskie) powiedział, że nie ma już sił znosić kolejnych kar wymierzanych przez ojczyma. We wtorek Robert H. został prawomocnie skazany na pięć lat więzienia. Wcześniej ukarana została także matka chłopca.

Sąd Apelacyjny w Poznaniu podtrzymał wyrok pierwszej instancji dla ojczyma chłopca, który zapadł 12 maja. Wówczas Sąd Rejonowy Poznań Nowe Miasto skazał Roberta H. za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem na pięć lat więzienia, orzeczono wobec niego też zakaz kontaktowania i zbliżania się do pokrzywdzonego. 

Apelację wniósł obrońca Roberta H., który domagał się obniżenia wyroku dla swojego klienta. Proces w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu ruszył we wtorek i tego samego dnia się zakończył.

Ojczym chciał przesłuchania Kacperka

Sędzia Agnieszka Kędzierska szczegółowo odniosła się w uzasadnieniu wyroku do argumentów podnoszonych w apelacji, w tym m.in. do kwestii braku ponownego przesłuchania pokrzywdzonego chłopca - o co wnioskował obrońca Roberta H. Sędzia zaznaczyła, że sąd rejonowy podjął w tym zakresie "słuszną decyzję, by tego nie robić".

- Pokrzywdzony został przesłuchany bardzo szczegółowo, opinia biegłego została odnośnie jego przesłuchania wydana, jak również sąd rejonowy dopuścił dowód z kolejnej opinii biegłego psychologa na okoliczność tego, czy prawidłowym było by, dopuszczalnym i nie krzywdzącym pokrzywdzonego jego ponowne przesłuchanie - opinia biegłego jest taka, że byłoby to faktyczne ponowne traumatyzowanie dziecka, które po tym, jak czynności w tej sprawie zostały podjęte, zmieniło swą sytuację życiową - i nie wchodząc w szczegóły - buduje swe życie na nowo - wskazała. Jak podkreśliła, dobro pokrzywdzonego przemawiało za tym, aby ponownie go nie przesłuchiwać.

Sędzia zauważyła również w uzasadnieniu wyroku, że "w tej sprawie czyn oskarżonego nie mógłby trwać tak długo, gdyby nie zawiedli wszyscy dorośli, którzy byli wokół pokrzywdzonego" - Myślę, że o tym należy również pamiętać - zaznaczyła.

"Może budować na nowo swoją przyszłość"

Prokurator Joanna Nowak powiedziała mediom po ogłoszeniu wyroku, że najważniejsze jest utrzymanie wyroku i zapewnienie dziecku bezpieczeństwa. - Może budować na nowo swoją przyszłość - podkreśliła, dodając, że oskarżony jest skutecznie odizolowany od pokrzywdzonego na okres przynajmniej pięciu lat. Odnosząc się do uzasadnienia wyroku, w którym sędzia wskazywała na winę dorosłych w otoczeniu chłopca. - W tej sprawie istotne znaczenie odgrywała matka biologiczna, która mogła już wcześniej temu zapobiec. Jej strach, jej również poczucie jakieś solidarności z oskarżonym doprowadziło do takiej sytuacji - podkreśliła. Dodała, że ta sprawa i wyrok jest przestrogą dla wszystkich osób, które znęcają się nad dziećmi lub w jakiś sposób krzywdzą dzieci.

prok
10-latek pukał w szybę komisariatu i prosił o pomoc. Prokurator komentuje wyrok dla ojczyma
Źródło: TVN 24

"Nie ma już przepisu, który pozwala na to, żeby dzieci karcić"

Kuratorka chłopca mecenas. Marta Urbańska powiedziała mediom w sądzie, że chłopiec przebywa w rodzinie zastępczej, gdzie dochodzi do siebie i stara się nie wracać do tych traumatycznych zdarzeń. - Według mojej wiedzy nadal nie chce mieć kontaktu ani z ojczymem, co oczywiste, ale też nadal nie ma kontaktu z biologiczną mamą, ponieważ na razie nie chce go mieć - powiedziała. Wskazała, że ta sprawa pokazuje, że jakakolwiek tolerancja dla krzywdzenia dzieci i ze strony społeczeństwa i sądów jest dużo mniejsza. - Mam nadzieję, że osoby które zachowują się wobec dzieci niewłaściwie, będą miały to na względzie, że nie jest to już akceptowane - zaznaczyła. Dodając: - Wyroki sądów są coraz surowsze. Nie ma już przepisu, który pozwala na to, żeby dzieci karcić, nie ma już kar fizycznych dozwolonych wobec dzieci i tego należy przestrzegać. Pewnych granic po prostu nie wolno w ogóle przekraczać - a takich, o których mówimy w tej sprawie - to myślę, że to jest oczywiście, że absolutnie nie.

Matka się nie odwoływała

W maju matce chłopca Katarzynie W. wymierzono rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Ma zakaz zbliżania się do syna. 

- Sąd postanowił dać szansę pokrzywdzonej i warunkowo zawiesił wykonanie jej kary - mówił wtedy sędzia.

Kobieta nie zdecydowała się na apelację. Oba wyroki są prawomocne.

Pukał w szybę komisariatu i prosił o pomoc

Historia wyszła na jaw 28 kwietnia 2021 roku. Wówczas 10-letni Kacper (imię chłopca zostało zmienione) wykorzystał moment, kiedy matka i ojczym wybrali się na zakupy, pospiesznie się ubrał, napisał na kartce kilka zdań, w których pożegnał się z mamą. "Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia" - napisał. Po czym poszedł do komisariatu policji w Luboniu.

Sierżant Monika Korfanty zobaczyła go przed wejściem do budynku. - Pukał w szybę do komisariatu, dlatego podeszłam. Stał bardzo smutny i roztrzęsiony, był w samych papciach, rozdartej koszulce - opowiadała Korfanty.

Kacper uciekł z domu i przyszedł na komisariat
Kacper uciekł z domu i przyszedł na komisariat
Źródło: TVN 24

Policjantka szybko zorientowała się, że sprawa jest poważna. - Chłopiec odpowiedział, że nie chce wracać do domu. Zostawił kartkę swoim rodzicom z napisem: nie wracam, uciekłem - relacjonowała Korfanty.

Nie mógł zaglądać do lodówki, bo wiązano mu nogi

Policjantom opowiedział swoją historię. - Dziecko stojące przed komisariatem w klapkach ogrodowych, w podartej piżamie i kurtce bardzo mocno uwiarygadnia całą swoją wersję już w pierwszym momencie - mówił Dariusz Majewski, komendant Komisariatu Policji w Luboniu. 

poz policja
Luboń. Komendant policji o 10-latku, który poprosił o pomoc (wideo z maja 2021 roku)
Źródło: TVN24

Z każdą minutą rozmowy funkcjonariusze poznawali nowe okrutne fakty z życia dziecka. - Zapytałam się, czy chce coś zjeść, czy jest głodny. Chłopiec odparł, że tak, ponieważ w dniu wczorajszym, gdy dostał karę od taty, mama przyniosła mu dwie skibki chleba i kubeczek wody. Na to tata wpadł i zabrał mu ten posiłek - relacjonowała policjantka.

10-latek opowiadał, że nie mógł sam zaglądać do lodówki, bo gdy to zrobił, wiązano mu nogi i kazano klęczeć. - Chłopiec nie mógł spać na łóżku, gdy położył sobie główkę na poduszce, dostał za to wielkie lanie - opisywała Korfanty. Kary miały chłopca "uszlachetniać". - Z polecenia dyżurnego, z chłopakami, udałam się zatrzymać mężczyznę - relacjonowała funkcjonariuszka.

Policjanci z Lubonia zgodnie twierdzą, że tamten dyżur zapamiętają do końca życia
Policjanci z Lubonia zgodnie twierdzą, że tamten dyżur zapamiętają do końca życia
Źródło: TVN24

Matka też usłyszała zarzuty. Ale z syna była dumna

Policja zatrzymała w sprawie ojczyma dziecka. Mężczyzna usłyszał zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad 10-latkiem. Trafił do aresztu.

Szybko okazało się, że i matka chłopca miała się nad nim znęcać. Kobiecie odebrano prawa rodzicielskie, a Kacpra i jego brata umieszczono w rodzinie zastępczej. - Jestem dumna z tego, co zrobił. Przykre jest tylko to, że ja nie miałam na tyle odwagi, żeby to zrobić wcześniej - mówiła potem "Uwadze!" TVN matka Kacpra.

Ojczymowi groziło 10 lat więzienia, matce - osiem

Pół roku po zdarzeniu prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie. Ojczym chłopca, Robert H., został oskarżony o fizyczne i psychiczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad nieporadną osobą ze względu na wiek oraz o spowodowanie u niego obrażeń ciała trwających poniżej siedmiu dni. Groziło mu za to 10 lat więzienia.

- Mężczyzna stosował przemoc, wyzywał chłopca w sposób wulgarny, krzyczał na niego, karał za błahe przewinienia, zakazywał mu czytania książek czy wychodzenia na dwór, kazał mu stać w jednym miejscu z wyciągniętymi rękami, klęczeć, podnosił go za rzeczy, ciągnął za uszy, bił, chwytał za kark - wyliczał tylko część zarzucanych czynów prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Czytaj też: Historia Kacpra wstrząsnęła policjantami. 10-latek ma nowy dom. "Nie stracił wiary w dorosłych" 

Robert H. nie przyznał się do większości stawianych zarzutów. - Przyznał się jedynie do bicia paskiem - poinformował Wawrzyniak. Mężczyzna cały czas pozostaje w areszcie.

Aktem oskarżenia objęta została też matka dziecka. - Znęcała się nad osobą nieporadną ze względu na wiek: biła, krzyczała, popychała chłopca - informował Wawrzyniak. W przypadku zachowań kobiety śledczy nie stwierdzili, by doszło do znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Matce chłopca grozi za to osiem lat więzienia. - Katarzyna W. przyznała się do winy i złożyła szczegółowe wyjaśnienia. Potwierdziła, że mężczyzna psychicznie i fizycznie znęcał się nad dzieckiem i nad nią. Złożyła także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania - mówił prokurator.

Czytaj też: 10-letni Kacper uciekł z domu i na komisariacie szukał pomocy. Jego matka przed sądem walczy o drugą szansę

Sąd pierwszej instancji skazał ojczyma na pięć lat więzienia

Proces Roberta H. i Katarzyny W. ruszył 1 grudnia 2021 roku przed Sądem Rejonowym Poznań-Nowe Miasto i Wilda. Podczas pierwszej rozprawy sąd zdecydował, że proces będzie toczył się z wyłączeniem jawności. - Jawność mogłaby naruszyć ważny interes prywatny pokrzywdzonego - tłumaczył sędzia. Jak dodał, wynika to z tego, że chłopiec zaczyna teraz nowe życie w nowych warunkach, w nowej szkole.

Ojczym chłopca w pierwszym procesie został skazany na 5 lat więzienia
Ojczym chłopca w pierwszym procesie został skazany na 5 lat więzienia
Źródło: TVN 24

Robert H. za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad chłopcem ze szczególnym okrucieństwem został skazany na pięć lat więzienia, orzeczono wobec niego też zakaz kontaktowania i zbliżania się do pokrzywdzonego. 

Sędzia Krzysztof Kaźmierski podkreślił, że sąd wyrok oparł przede wszystkim na zeznaniach chłopca, które ocenił jako spójne i logiczne jak na jego wiek oraz na zeznaniach matki, która przyznała się do winy, wyraziła skruchę i w szczegółach opowiedziała, co działo się w ich domu. Także dalsza rodzina, nauczyciele i sąsiedzi potwierdzali, że w rodzinie stosowano rygorystyczne kary, w tym cielesne. 

Nadia o Kacperku
Poznań. 10-latek przed przemocą uciekł na komisariat w Luboniu. Matka i ojczym skazani
Źródło: TVN 24

Sędzia w uzasadnieniu wyroku ocenił, że oskarżony "urządził piekło małoletniemu". Dodał, że chłopiec przez pięć lat nie miał w nikim żadnego wsparcia, a przemoc psychiczna i fizyczna się rozwijała.

- Małoletni w domu nie miał żadnego azylu, jego pokój był obskurny, nie miał prawie żadnych zabawek. Karą, co jest kuriozum dla sądu, był zakaz czytania książek. Pokrzywdzony w domu nie miał żadnej możliwości odreagowania stresu. Nie miał też kolegów, nie mógł ich zapraszać do domu. Nie miał komputera (...) Przez okres pandemii nie chodził do szkoły - mówił sędzia Kaźmierski.

Decyzję o szukaniu przez chłopca pomocy w komisariacie policji sędzia nazwał "aktem odwagi".

Katarzynie W. wymierzono rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat.

Sąd pierwszej instancji skazał także matkę chłopca
Sąd pierwszej instancji skazał także matkę chłopca
Źródło: TVN 24
TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: