Miał go bić, ciągnąć za uszy, chwytać za kark, zakazywać czytania książek czy kazać mu stać w jednym miejscu. 10-latek nie wytrzymał. Gdy został na chwilę sam w domu, napisał list do mamy, po czym - w podartej piżamie i klapkach - poszedł do komisariatu. Policjantom z Lubonia (województwo wielkopolskie) powiedział, że nie ma już sił znosić kolejnych kar wymierzanych przez ojczyma. Mężczyzna w czwartek został skazany na 5 lat więzienia. Za znęcanie się sąd skazał też matkę chłopca. Kobieta usłyszała wyrok roku więzienia w zawieszeniu. Wyroki są nieprawomocne.
Proces Roberta H. i Katarzyny W. ruszył 1 grudnia 2021 roku przed Sądem Rejonowym Poznań-Nowe Miasto i Wilda. Podczas pierwszej rozprawy sąd zdecydował, że proces będzie toczył się z wyłączeniem jawności. - Jawność mogłaby naruszyć ważny interes prywatny pokrzywdzonego - tłumaczył sędzia. Jak dodał, wynika to z tego, że chłopiec zaczyna teraz nowe życie w nowych warunkach, w nowej szkole.
W czwartek Sąd Rejonowy Poznań Nowe Miasto ogłosił wyrok w tej sprawie. Skazał Roberta H. za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad chłopcem ze szczególnym okrucieństwem na 5 lat więzienia. Mężczyzna ma też zakaz kontaktowania i zbliżania się do pokrzywdzonego.
"Pokrzywdzony w domu nie miał żadnej możliwości odreagowania stresu"
Sędzia Krzysztof Kaźmierski podkreślił, że sąd wyrok oparł przede wszystkim na zeznaniach chłopca, które ocenił jako spójne i logiczne jak na jego wiek oraz na zeznaniach matki, która przyznała się do winy, wyraziła skruchę i w szczegółach opowiedziała, co działo się w ich domu. Także dalsza rodzina, nauczyciele i sąsiedzi potwierdzali, że w rodzinie stosowano rygorystyczne kary, w tym cielesne.
Sędzia w uzasadnieniu wyroku ocenił, że oskarżony "urządził piekło małoletniemu". Dodał, że chłopiec przez pięć lat nie miał w nikim żadnego wsparcia, a przemoc psychiczna i fizyczna się rozwijała.
- Małoletni w domu nie miał żadnego azylu, jego pokój był obskurny, nie miał prawie żadnych zabawek. Karą, co jest kuriozum dla sądu, był zakaz czytania książek. Pokrzywdzony w domu nie miał żadnej możliwości odreagowania stresu. Nie miał też kolegów, nie mógł ich zapraszać do domu. Nie miał komputera (...) Przez okres pandemii nie chodził do szkoły - mówił sędzia Kaźmierski.
Decyzję o szukaniu przez chłopca pomocy w komisariacie policji sędzia nazwał "aktem odwagi".
Katarzynie W. wymierzono rok więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Ma zakaz zbliżania się do syna. - Sąd postanowił dać szansę pokrzywdzonej i warunkowo zawiesił wykonanie jej kary – powiedział sędzia.
Wyroki są nieprawomocne.
Roberta H. czeka drugi proces
Po wyroku prokurator Marcelina Roszkiewicz poinformowała, że skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Robertowi H. w sprawie znęcania się nad małżonką. - To wyszło w toku postępowania - powiedziała.
Natomiast Marta Urbańska, kuratorka Kacpra, przekazała, że chłopiec wraz z bratem mieszka obecnie w rodzinie zastępczej i – jak mówiła – "radzi sobie świetnie". - Z informacji przekazanych od rodziców zastępczych wiemy, że odnalazł się w nowej rzeczywistości. Na szczęście sąd uznał, że nie będzie przesłuchiwał go jeszcze raz, dzięki temu umożliwiliśmy mu to, żeby nie przeżywał tej sytuacji jeszcze raz, żeby już powoli zapominał o tym wszystkim – powiedziała. Dodała, że według przekazanych jej informacji chłopiec nie chce mieć nadal kontaktu z matką, w związku z czym sąd, oprócz zakazu kontaktu dla ojczyma, orzekł zakaz kontaktu matki z dzieckiem, również po wyroku. - Zobaczymy, co sąd rodzinny bądź rozwodowy ewentualnie orzeknie, bo sąd tutaj zostawił furtkę, że jeżeli psychologowie w tamtej sprawie uznają, że ten kontakt jest uzasadniony, to będzie możliwe, żeby taki kontakt był - powiedziała. Pytana, czy chłopiec wybaczył matce i ojczymowi, powiedziała, że myśli, że ta sprawa jest dla niego świeża. - Wszyscy dbają o to, żeby on do niej nie wracał, w związku z czym ja myślę, że bardziej jest szansa, że zapomniał, albo że zapomni. Chciałabym, żeby zapomniał. A czy wybaczy, to już myślę jest jego indywidualna sprawa - powiedziała.
Tytus Jęcz, obrońca Katarzyny W. ocenił, że pięcioletni zakaz kontaktu z synem jest dla kobiety bardzo surowy. Jak powiedział, matce zależy na synu i nie chciałaby, by ich więź została utracona. Stąd nie wykluczają odwołania od wyroku w tym zakresie.
Roztrzęsiony poszedł na komisariat
Historia znęcania się wyszła na jaw 28 kwietnia 2021 roku. Wówczas 10-letni Kacper (imię chłopca zostało zmienione) wykorzystał moment, kiedy matka i ojczym wybrali się na zakupy, pospiesznie się ubrał, napisał na kartce kilka zdań, w których pożegnał się z mamą. "Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia" - napisał. Po czym poszedł do komisariatu policji.
Sierżant Monika Korfanty zobaczyła go przed wejściem do budynku. - Pukał w szybę do komisariatu, dlatego podeszłam. Stał bardzo smutny i roztrzęsiony, był w samych papciach, rozdartej koszulce - opowiadała Korfanty.
Policjantka szybko zorientowała się, że sprawa jest bardzo poważna. - Chłopiec odpowiedział, że nie chce wracać do domu. Zostawił kartkę swoim rodzicom z napisem: nie wracam, uciekłem - relacjonowała Korfanty.
Był głodny, bo ojczym zabrał mu jedzenie
Policjantom opowiedział swoją historię. - Dziecko stojące przed komisariatem w klapkach ogrodowych, w podartej piżamie i kurtce bardzo mocno uwiarygadnia całą swoją wersję już w pierwszym momencie - mówił Dariusz Majewski, komendant Komisariatu Policji w Luboniu.
Z każdą minutą rozmowy funkcjonariusze poznawali nowe okrutne fakty z życia dziecka. - Zapytałam się, czy chce coś zjeść, czy jest głodny. Chłopiec odparł, że tak, ponieważ w dniu wczorajszym, gdy dostał karę od taty, mama przyniosła mu dwie skibki chleba i kubeczek wody. Na to tata wpadł i zabrał mu ten posiłek - relacjonowała policjantka.
10-latek opowiadał, że nie mógł sam zaglądać do lodówki, bo gdy to zrobił, wiązano mu nogi i kazano klęczeć. - Chłopiec nie mógł spać na łóżku, gdy położył sobie główkę na poduszce, dostał za to wielkie lanie - opisywała Korfanty. Kary miały chłopca "uszlachetniać". - Z polecenia dyżurnego, z chłopakami, udałam się zatrzymać mężczyznę - relacjonowała funkcjonariuszka.
Matka też usłyszała zarzuty. Ale z syna była dumna
Policja zatrzymała w sprawie ojczyma dziecka. Mężczyzna usłyszał zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad 10-latkiem. Trafił do aresztu.
Szybko okazało się, że i matka chłopca miała się nad nim znęcać. Kobiecie odebrano prawa rodzicielskie, a Kacpra i jego brata umieszczono w rodzinie zastępczej.
- Jestem dumna z tego, co zrobił. Przykre jest tylko to, że ja nie miałam na tyle odwagi, żeby to zrobić wcześniej – mówiła "Uwadze!" TVN matka Kacpra.
Ojczymowi groziło 10 lat więzienia, matce osiem
Pół roku po zdarzeniu prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie. Ojczym chłopca, Robert H., został oskarżony o fizyczne i psychiczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad nieporadną osobą ze względu na wiek oraz o spowodowanie u niego obrażeń ciała trwających poniżej siedmiu dni. Groziło mu za to 10 lat więzienia.
- Mężczyzna stosował przemoc, wyzywał chłopca w sposób wulgarny, krzyczał na niego, karał za błahe przewinienia, zakazywał mu czytania książek czy wychodzenia na dwór, kazał mu stać w jednym miejscu z wyciągniętymi rękami, klęczeć, podnosił go za rzeczy, ciągnął za uszy, bił, chwytał za kark - wyliczał tylko część zarzucanych czynów prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Robert H. nie przyznał się do większości stawianych zarzutów. - Przyznał się jedynie do bicia paskiem - poinformował Wawrzyniak. Mężczyzna cały czas pozostaje w areszcie.
Aktem oskarżenia objęta została też matka dziecka. - Znęcała się nad osobą nieporadną ze względu na wiek: biła, krzyczała, popychała chłopca - informował Wawrzyniak.
W przypadku zachowań kobiety śledczy nie stwierdzili, by doszło do znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Matce chłopca grozi za to osiem lat więzienia. - Katarzyna W. przyznała się do winy i złożyła szczegółowe wyjaśnienia. Potwierdziła, że mężczyzna psychicznie i fizycznie znęcał się nad dzieckiem i nad nią. Złożyła także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania - mówił prokurator.
ZOBACZ TEŻ: 10-letni Kacper uciekł z domu i na komisariacie szukał pomocy. Jego matka przed sądem walczy o drugą szansę
Prokurator: nie widzę szans na powrót chłopca do matki
- Z taką historią do tej pory w swojej karierze jeszcze się nie spotkałam - powiedziała prokurator Marcelina Roszkiewicz. Pytana, czy kara w tej sprawie powinna być surowa, odpowiedziała: - Wręcz bym powiedziała, bardzo surowa, za to, co zrobił temu chłopcu.
Dodała, że wszystkie te zachowania, których oskarżony dopuścił się względem małoletniego dziecka, były szokujące. - Szokujące było też to, że matka nie stanęła w obronie dziecka i nie zrobiła tak naprawdę nic, żeby dziecku pomóc, swojemu dziecku - podkreśliła prokurator.
Dodała, że ocenione przez psychologa zeznania chłopca są wiarygodne.
Chłopiec jest pod stałą opieką psychologa.
ZOBACZ TEŻ: Historia Kacpra wstrząsnęła policjantami. 10-latek ma nowy dom. "Nie stracił wiary w dorosłych"
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań