Postępowanie karne wobec zakonnicy oskarżonej o naruszenie nietykalności cielesnej sześciorga dzieci ze szkoły podstawowej w Kaliszu zostało warunkowo umorzone, ale będzie ona musiała zapłacić 1000 złotych na rzecz jednej z fundacji oraz zamieścić przeprosiny na stronie lokalnego radia. Taką prawomocną decyzję podjął w środę Sąd Okręgowy w Kaliszu. Od wyroku pierwszej instancji odwołał się obrońca kobiety, który argumentował, że jego klientka nie ma pieniędzy, bo całość zarobków przekazuje Kościołowi.
Wyrok zapadł w środę. Sędzia sądu okręgowego, uzasadniając warunkowe umorzenie sprawy, przypomniał, że apelację złożył tylko obrońca oskarżonej. - Zaskarżył wyrok w części dotyczącej obowiązku zapłacenia tysiąca złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i zamieszczenia przeprosin na stronie lokalnego Radia Centrum – powiedział Patryk Pietrzak. Obecny na sali rozpraw adwokat Michał Płowecki z Warszawy powiedział, że powodem sporządzonej przez niego apelacji w sprawie są kwestie materialne. Okazało się, że zakonnica nie ma pieniędzy, bo swoje zarobki w całości przekazuje Kościołowi. Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok w całości, co oznacza, że musi ona zapłacić 1000 zł na rzecz funduszu. Dodatkowo obciążył oskarżoną obowiązkiem pokrycia kosztów sądowych w wysokości 50 zł na rzecz Skarbu Państwa.
Czytaj też: Zmiana zarzutów dla księdza Michała O.
Nie pozwalała jeść śniadań i korzystać z toalety
Sprawa ujrzała światło dzienne w połowie listopada 2022 r. Ojciec trzech córek uczęszczających do Szkoły Podstawowej nr 16 im. Powstańców Wielkopolskich w Kaliszu zawiadomił policję o podejrzeniu znęcania się przez siostrę katechetkę nad jego dziećmi i nad innymi uczniami z klas od I do IV. Znęcanie się miało polegać na tym, że podczas przerw między lekcjami katechetka nie pozwalała dzieciom jeść w klasie śniadań i korzystać z toalety. Miała mówić uczniom, że jak rodzice będą pili alkohol, to przyjedzie po nich policja, a oni trafią do domu dziecka, że nawiedzi ich szatan i pójdą do piekła. Ponadto miała szarpać uczniów za ręce i ubrania. Policja wszczęła dochodzenie w kierunku znęcania się psychicznego i fizycznego. Z kolei dyrekcja szkoły po rozpoznaniu sprawy zawiadomiła rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie wielkopolskim "o możliwości popełnienia czynu psychicznego i fizycznego znęcania się nad uczniami naruszającego prawo i dobro ucznia przez nauczycielkę religii". Postępowanie dyscyplinarne zakończyło się orzeczeniem o ukaraniu katechetki naganą z ostrzeżeniem.
Zakonnicy groziło więzienie
Po zgromadzeniu wszystkich dowodów w sprawie prokurator Elżbieta Fingas-Waliszewska postawiła zarzut naruszenia nietykalności cielesnej u sześciorga dzieci, za co grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub do roku więzienia. Zakonnica nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Sąd Rejonowy w Kaliszu warunkowo umorzył postępowanie karne na okres próby trzech lat. Uznał, że zakonnica jest winna, ale społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna. Zdaniem sądu oskarżona jest osobą o ustabilizowanej sytuacji życiowej, a jej zachowanie należy ocenić jako incydentalne w jej wieloletniej pracy zawodowej. Zachowanie oskarżonej miało być reakcją na niezdyscyplinowanych uczniów.
Uchybienia były, ale sąd "nie mógł się do nich odnieść"
Zdaniem sędziego sądu okręgowego Patryka Pietrzaka sąd rejonowy dopuścił się uchybień, ale nie mógł się do nich odnieść w wydanym wyroku ze względu na brak apelacji ze strony prokuratury. - Apelacja nie mogła być skuteczna z tego względu, że sąd rejonowy umorzył postępowanie warunkowo co do każdego z czynów, co w ogóle nie powinno mieć miejsca. To było jedno postępowanie karne i powinno być jedno rozstrzygnięcie w tym zakresie – wskazał. Drugi błąd – jak dowodził sędzia – dotyczy obciążenia oskarżonej świadczeniem. To był błąd, bo - jak argumentował sędzia Pietrzak - przekazywanie środków na rzecz fundacji powinno mieć charakter dobrowolny.
- Warunkowo umarzając postępowanie karne, sąd (pierwszej instancji - red.) powinien albo obligatoryjnie zasądzić zadośćuczynienie, albo naprawienie szkody. A jeżeli jest to niemożliwe, to nawiązkę na rzecz tych sześciorga pokrzywdzonych dzieci. Tak nakazuje ustawodawca – dodał.
"Uchybienia nie muszą się sprowadzać do odpowiedzialności"
PAP zapytała rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Kaliszu sędziego Marka Urbaniaka, czy i jakie konsekwencje ponosi sędzia za wydanie wyroku obarczonego błędami i uchybieniami. "Każda kontrola instancyjna niesie za sobą kontrolę przeprowadzonego postępowania i wydanego wyroku. Od tego jest sąd drugiej instancji, żeby stwierdzić, czy wszystko przebiegało prawidłowo, czy nie doszło do uchybień" – odpowiedział. "Nie oznacza to jednak, że w każdym wypadku, kiedy są stwierdzone uchybienia, musi to sprowadzić sędziego do jakiejkolwiek formy odpowiedzialności. Wspomniane uchybienia w tej konkretnej sprawie nie miały wpływu na rozpoznanie apelacji" - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock