- Nie ma zgody na antysemityzm i nienawiść na tle narodowościowym, religijnym lub etnicznym. (...) Dziś policja zatrzymała trzy osoby w tej sprawie - poinformował w mediach społecznościowych Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. Zatrzymani to Wojciech O., Marcin O. i Piotr R. Mężczyźni usłyszeli zarzuty nawoływania do nienawiści, znieważenia na tle narodowościowym oraz publicznego nawoływania do popełniania przestępstw przeciwko osobom z powodu ich przynależności narodowej i wyznaniowej. Oświadczenie w sprawie wydarzeń w Kaliszu wydał Zarząd Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP i Naczelny Rabin Polski.
Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie wydarzeń w Kaliszu 11 listopada. Chodzi o marsz i demonstrację, podczas których wygłaszano przemówienia o charakterze antysemickim i ksenofobicznym. W poniedziałek rano minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński poinformował, że w sprawie zatrzymano trzy osoby.
"Nie ma zgody na antysemityzm i nienawiść na tle narodowościowym, religijnym lub etnicznym. Wobec organizatorów haniebnego wydarzenia w Kaliszu państwo polskie musi okazać swoją bezwzględność i stanowczość. Dziś Policja zatrzymała trzy osoby w tej sprawie" - poinformował Mariusz Kamiński na Twitterze.
Nie ma zgody na antysemityzm i nienawiść na tle narodowościowym, religijnym lub etnicznym. Wobec organizatorów haniebnego wydarzenia w Kaliszu państwo polskie musi okazać swoją bezwzględność i stanowczość. Dziś Policja zatrzymała trzy osoby w tej sprawie.
— Mariusz Kamiński (@Kaminski_M_) November 15, 2021
Policja: zatrzymani to Wojciech O., Marcin O. i Piotr R.
- Dzisiejsze zatrzymania to wynik analizy materiałów dowodowych zgromadzonych w toku wszczętego przez prokuraturę postepowania w tej sprawie – powiedział w poniedziałek TVN24 Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Na oficjalnym profilu policji na Twitterze, poinformowano, że zatrzymani to Wojciech O. (w internecie używa pseudonimu Aleksander J. - przyp. red.), Marcin O. i Piotr R. Zatrzymania przeprowadzono na terenie dwóch województw. O Piotrze R. było głośno kilka lat temu, gdy we Wrocławiu podpalił kukłę Żyda, za co stanął przed sądem. Został skazany na 10 miesięcy więzienia, ale od wyroku odwołała się wówczas oskarżająca go prokuratura. Karę R. zmniejszono do trzech miesięcy.
Usłyszeli zarzuty
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim, organizatorom marszu w Kaliszu przedstawiono zarzuty. - Są to zarzuty publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, znieważenie grupy ludności pod względem jej przynależności narodowej i wyznaniowej oraz publicznego nawoływania do popełnienia przestępstw wobec osób z powodu ich przynależności narodowej i wyznaniowej – powiedział w południe Meler.
Wiadomo, że jeden z zatrzymanych odmówił złożenia wyjaśnień, kolejny złożył wyjaśnienia i przyznał się do winy. Jedna osoba przyznała się częściowo do stawianych zarzutów. Na razie trzej mężczyźni pozostają zatrzymani. Prokuratura na razie nie informuje, jakie będzie stanowisko w sprawie ewentualnych środków zapobiegawczych.
Nienawistne hasła i spalony Statut Kaliski
11 listopada ulicami Kalisza przeszedł marsz zorganizowany przez narodowców. Według policji w pierwszej części wydarzenia wzięło udział około tysiąca osób. Uczestnicy wydarzenia, wznosząc antysemickie hasła, przemaszerowali na Główny Rynek, gdzie spalono tekst Statutu Kaliskiego, przywileju tolerancyjnego dla Żydów wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r.
Statut Kaliski to jeden z najważniejszych dokumentów w historii Kalisza. Zagwarantował on Żydom istnienie sądów żydowskich i osobnych sądów dla spraw, w których brali udział zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie. Dodatkowo zapewniał on wolność osobistą i bezpieczeństwo Żydom, włączając w to swobodę wyznania, podróżowania i handlu.
Podczas marszu i demonstracji policjanci wylegitymowali łącznie 67 osób, dwie otrzymały stuzłotowe mandaty. Nikogo wówczas nie zatrzymano. W sobotę rzecznik wielkopolskiej policji tłumaczył, że takie decyzje zapadły po "konsultacjach z prokuraturą". Z kolei prokuratura wydała w niedzielę oświadczenie, w którym przekonuje, że nie zakazywano policjantom zatrzymywać uczestników tego zgromadzenia.
Jest śledztwo i są pytania o działanie prokuratury
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył między innymi prezydent Kalisza Krystian Kinastowski. O wszczęciu śledztwa w sprawie wydarzeń z 11 listopada prokuratura poinformowała w niedzielę, czyli trzy dni po zdarzeniu. To również budziło kontrowersje, głównie wśród polityków Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski 2050. Niektórzy wprost zarzucali prokuraturze opieszałość, a obozowi rządzącemu flirt z środowiskiem narodowców. - W Kaliszu nie zadziałała ani policja, ani prokuratura, ani władze miasta, bo każdy się obawiał konsekwencji takiej decyzji. A nuż ministrowi Ziobrze nie spodoba się ta decyzja i będą ponosił za to konsekwencje – mówi Krzysztof Śmiszek z Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy, Nowa Lewica.
Głos w sprawie zabrał w poniedziałek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Nie jest prawdą, że prokuratura odmawiała zatrzymania Piotra R., czy innych osób, które dopuszczały się ewentualnie przestępstw, ponieważ prokurator może działać tylko w oparciu o dostarczony materiał dowodowy. (…) W momencie, kiedy materiały zostały dostarczone, prokurator ocenił, że ma podejrzenie popełnienia przestępstw - mówił minister sprawiedliwości podczas konferencji.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim pytany o to, dlaczego podejrzani zostali zatrzymani po czterech dniach zapewniał, że czynności przeprowadzono niezwłocznie. - Materiał zabezpieczony przez policję w postaci nagrań zawiera wiele godzin konkretnych wypowiedzi. Zaistniała konieczność procesowego odtworzenia konkretnych wypowiedzi, które były formułowane przez konkretne osoby w konkretnych okolicznościach. (…) Czynności te przeprowadzane były w sposób niezwłoczny – powiedział TVN24 Maciej Meler.
Zarząd Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP: jesteśmy i Żydami, i Polakami
W poniedziałek oświadczenie wystosował Zarząd Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP i Naczelny Rabin Polski. "Jesteśmy przerażeni i zasmuceni tym, co wydarzyło się w Kaliszu podczas zgromadzenia publicznego zorganizowanego 11 listopada br. przez ugrupowania skrajnie prawicowe. Prowadzący nawoływali do nienawiści przeciwko Żydom. Język antysemityzmu i pogardy dla wszystkiego co inne dominował podczas tego wydarzenia. Wznoszono hasła oparte na antysemickich teoriach spiskowych, grożono powtórzeniem czystek roku 1968, a nawet wykrzykiwano "Śmierć Żydom!" Takiej pogardy i nienawiści w przestrzeni publicznej nie doświadczyliśmy od lat" – czytamy w oświadczeniu.
Zarząd Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich RP zaapelował również do władz państwowych, by te podjęły zdecydowane działania, które przeciwstawią się antysemityzmowi. "Polska jest naszą Ojczyzną. Jesteśmy i Żydami, i Polakami. Zadajemy sobie jednak pytanie, dlaczego coraz częściej i coraz bardziej otwarcie kwestionuje się nasze prawo do tego, by Polskę uważać za swój dom" – napisano.
Reakcja prezydenta
Wydarzenia, do których doszło w Kaliszu potępił w weekend Prezydent Andrzej Duda. W poniedziałek podczas spotkania z dziennikarzami o sprawę pytany był szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch. I podkreślił, że prezydent stanowczo potępił wszelkie akty antysemityzmu. Według Kumocha, to co zrobiono na marszu w Kaliszu "było po prostu atakiem na Polskę". - Jako Polak czuję się dotknięty, że obrażono historię mojego narodu - dodał.
Kaliski marsz potępili też przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Swój sprzeciw wobec antysemickich zachowań wyrazili również przedstawiciele Kościołów i wspólnot chrześcijańskich.
Stanowczo potępiam wszelkie akty antysemityzmu. Barbarzyństwo, którego dopuściła się grupa chuliganów w Kaliszu, stoi w sprzeczności z wartościami, na których oparta jest Rzeczpospolita. A wobec sytuacji na granicy i akcji propagandowych przeciwko Polsce jest wręcz aktem zdrady.
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) November 14, 2021
Pokojowa demonstracja "Kalisz wolny od faszyzmu"
Z kolei mieszkańcy Kalisza, których poruszyło to, co wydarzyło się na ulicach ich miasta 11 listopada, wzięli w niedzielę udział w pokojowej demonstracji "Kalisz wolny od faszyzmu". - Nie ma we mnie zgody na wykorzystywanie tego miasta, w którym się urodziłem i w którym żyję, na szerzenie nienawiści wobec kogokolwiek - mówił jeden z mieszkańców.
- Nie godzę się na to. W tym mieście mieszkało 30 procent Żydów, 30 procent Niemców, 30 procent Polaków i budowaliśmy to miasto zburzone jak Warszawa. I wszyscy żyli w zgodzie. (…) Precz z faszyzmem - powiedziała jedna z przemawiających kobiet.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Polska Policja