Siostry dominikanki, prowadzące Dom Chłopaków w Broniszewicach, emocjonalnie zareagowały w piątek na wpis Szymona Hołowni o skontrolowaniu przez NIK wydatków państwa między innymi na działalność ojca Rydzyka. Podkreśliły, że ich dom, w którym mieszka ponad 60 chłopców i mężczyzn, ma stracić milion złotych dotacji na DPS, którą uciął wojewoda wielkopolski. - Kwota 400 milionów dla ojca Rydzyka jest bulwersująca. My żebrałyśmy pod kościołami - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl oburzona siostra Tymoteusza Gil. "Będzie aktualizacja planów budżetowych" - informuje rzecznik wojewody.
Siostry dominikanki prowadzą w Broniszewicach (woj. wielkopolskie) Dom Chłopaków. To ośrodek, w którym zakonnice opiekują się ponad 60 chłopcami i mężczyznami z niepełnosprawnościami.
W piątek siostry opublikowały emocjonalny wpis, z którego wynika, że ośrodek ma stracić milion złotych państwowej pomocy. Oznaczyły marszałka Sejmu Szymona Hołownię, szefa Polski 2050, odnosząc się do jego zlecenia kontroli "przepływów finansowych między polskim państwem a związkami wyznaniowymi, szczególnie Kościołem katolickim, w ciągu ostatnich ośmiu lat" przez Najwyższą Izbę Kontroli. "400 milionów na ojca Rydzyka. Ile w ogóle na kościelne instytucje? Jakimi kanałami, czyją decyzją, w jaki sposób?" - spytał publicznie Hołownia. Dodał, że "po latach sojuszu 'tronu' i 'ołtarza' czas, żeby państwo i Kościół wróciły na swoje miejsca".
Zakonnica o "kanale" i pieniądzach księdza Rydzyka: bulwersujące
Zakonnice z Broniszewic piszą, że "nigdy nie było żadnego kanału, żeby przekazać pieniądze na Dom Chłopaków w Broniszewicach czy Dom dla Dziewczynek w Mielżynie. Wszystko co powstało dla naszych Podopiecznych zawdzięczamy naszym Darczyńcom Smutne..." - oceniły.
Autorka wpisu, siostra Tymoteusza Gil, w rozmowie z tvn24.pl podkreśla, że słowa te nie są wymierzone w marszałka Hołownię. - O nic nie oskarżam pana marszałka. Nie lubię tylko, gdy mówi się ogólnie o "kościelnych instytucjach", bo czuję się wtedy tak, jakbym ja coś robiła złego w tym Kościele, jakbym była obwiniana za to, że jestem w strukturach Kościoła. Kwota 400 milionów dla ojca Rydzyka jest bulwersująca. Razi mnie to, gdy przypomnę sobie rok 2016, kiedy zbierałyśmy pieniądze na ratowanie Domu Chłopaków, żebrałyśmy pod kościołami, szukałyśmy sponsorów w całej Europie. A jednak był jakiś kanał, przez który tak dużą kwotę można było dostać - podkreśla zakonnica.
Siostra Gil wyjaśnia, że dotacja roczna, o której mowa, została zmniejszona o milion złotych z początkiem roku, ale - jak twierdzi - jeszcze przez urzędników poprzedniej władzy. - Wypłaciłyśmy nasze oszczędności, które miałyśmy w fundacjach, na bieżące życie. Tu się dzieją wielkie rzeczy, dzieci mają dostęp do edukacji, specjalistycznej rehabilitacji, specjalistycznych zajęć terapeutycznych. I zastanawiamy się, czy jest coś, z czego możemy zrezygnować. Na dziś nie wiemy. Póki co nie zrezygnowaliśmy z niczego - przyznaje.
"Mamy realizować zadanie państwa, a jednocześnie odbiera się nam pieniądze"
Dominikanka współprowadząca broniszewicki dom pomocy społecznej podkreśla, że siostry starają się o przywrócenie całości dotacji. - Podejmujemy rozmowy na poziomie powiatowym, wojewódzkim. Odbyłyśmy przesympatyczną rozmowa z panią wicewojewodą, która rozumie nasze lęki i obawy. Zapewniła nas, że przesłała naszą prośbę ministerstwu - relacjonuje siostra Tymoteusza Gil.
Siostra tłumaczy, że dotacja pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb, takich jak żywność, ogrzewanie czy wynagrodzenie pracowników. Kwoty stale jednak rosną, dlatego co roku wartość dotacji powinna być powiększana. - Wyliczamy koszt utrzymania, podajemy go urzędowi wojewódzkiemu, natomiast urząd wylicza własny koszt utrzymania, który stanowi około połowy faktycznych potrzeb - mówi Gil. Wszystko, co wykracza poza najbardziej podstawowe potrzeby, opłacane jest przez prywatnych darczyńców.
- Pytałam nawet, czy jest możliwość pożyczki z ministerstwa. Jedna z urzędniczek powiedziała nam, że jesteśmy jednostką kościelną i mamy obowiązek samodzielnego utrzymania się. Jako zakon my się utrzymujemy, zarabiamy, ale Dom Chłopaków prowadzimy na zlecenie państwa. Mamy realizować zadanie państwa, a jednocześnie odbiera się nam pieniądze - nie kryje żalu zakonnica.
Rzecznik wojewody: będzie aktualizacja planów budżetowych
O sprawę spytaliśmy w piątek biuro prasowe wojewody wielkopolskiej Agaty Sobczyk. Rzecznik Mateusz Mucha w przesłanym nam oświadczeniu poinformował, że "każdego roku samorządy mają obowiązek ogłaszania do 31 marca średniego kosztu utrzymania mieszkańca w DPS-ach", a "plan na 2024 został ustalony na podstawie środków, które są w budżecie wojewody, liczby mieszkańców przebywających w DPS na tzw. starych zasadach i średniego kosztu utrzymania z 2023 roku".
"Po ogłoszeniu wszystkich kosztów na przełomie kwietnia/maja w 2024 będą przeprowadzane analizy i będą wprowadzane aktualizacje planów budżetowych na rok 2024 dla DPS-ów" - zadeklarował Mucha, podkreślając, że środki w budżecie wojewody od lat są niezmienne.
Rzecznik wojewody zaznaczył też, że Dom Chłopaków w Broniszewicach prowadzony jest na zlecenie powiatu pleszewskiego. "Wskazana przez siostry kwota w mediach społecznościowych uwzględnia nie tylko ten podstawowy plan, ale także uwzględniła dofinansowania, które zostały przekazane przez ministerstwo na dofinansowanie wynagrodzeń dla pracowników w 2023 roku. Plan, który zostanie ogłoszony będzie ulegał oczywiście zmianom adekwatnie do środków, którymi będzie dysponował wojewoda" - czytamy w oświadczeniu.
Mateusz Mucha przyznał, że w lutym doszło do spotkania wicewojewody Karoliny Fabiś-Szulc z siostrami z Broniszewic. Urząd skierował wtedy do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej "informację o trudnej sytuacji finansowej w DPS-ach".
W ubiegłym roku też był problem
W ubiegłym roku wojewoda wielkopolski Michał Zieliński (PiS) odebrał placówce 600 tysięcy złotych dofinansowania, czyli jedną trzecią rocznej dotacji. Gdy sprawa wyszła na jaw, wojewoda zmienił decyzję.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Dom Chłopaków w Broniszewicach