Gościem "Faktów po Faktach" w TVN24 był Leszek Miller. Były premier odniósł się do krytyki pod swoim adresem, jakoby jego wypowiedzi publiczne i wpisy w mediach społecznościowych pokrywały się z narracją rosyjskiej propagandy.
Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych i przewodniczący Rady ds. Współpracy z Ukrainą Paweł Kowal (Koalicja Obywatelska) mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że trwa "ogromna akcja (...) propagandowa przeciwko Polsce", wyjaśniając, że chodzi o propagandę rosyjską. Dopytywany, o kogo chodzi, przyznał, iż "nie jest tajemnicą, że stale publicznie polemizuję przykładowo z byłym premierem Leszkiem Millerem".
- Kowal zawsze wie lepiej, prawda? To jest jego problem - ocenił gość programu. - Kowal uważa, że im bardziej będziemy zaangażowani w tę wojnę na Ukrainie, tym lepiej - dodał. Prowadzący program Piotr Kraśko zwrócił uwagę, że polityk KO nigdy nic takiego nie powiedział.
Zapytany, na podstawie jakich słów zalicza Pawła Kowala do zwolenników jak najszybszego włączenia Polski do wojny z Rosją, Leszek Miller odpowiedział: - Ja nie mam czasu, żeby zajmować się panem Kowalem, tak jak się pan zajmuje, ale wie pan, ja nie mam żadnych uprzedzeń osobistych do pana Kowala.
- Przyjmuję, że pochodzimy od innej małpy i tyle - ocenił były premier. Nie przytoczył słów Pawła Kowala, które świadczyłyby o tym, że polityk KO dąży do przystąpienia Polski do wojny z Rosją.
Były premier powtarza to, co zostało już wyjaśnione
W lutym w Radiu Zet Leszek Miller odpowiedział twierdząco na pytanie prowadzącego, czy podejrzewa ukraińskich agentów o podpalanie rozmaitych obiektów w Polsce. - Zazwyczaj zrzuca się to na skrytych agentów Rosji, ale może nie są to agenci Rosji - mówił. Pytany o dowody na winę Ukraińców, były premier odpowiedział, że nie ma żadnych oprócz tego, co powiedziała Natalia Panczenko.
CZYTAJ WIĘCEJ: Apel o "zaprzestanie rozpowszechniania fałszywych informacji". Natalia Panczenko tłumaczy głośną wypowiedź
W rozmowie z Piotrem Kraśką były szef SLD przekonywał, że dopóki nie ma na ten temat solidnych informacji, to "trzeba snuć rozmaite hipotezy". Tłumaczył w ten sposób swoje słowa o tym, że może za podpaleniami w Polsce stoją ukraińscy agenci.
- Ja jestem przede wszystkim obywatelem Rzeczypospolitej, który sobie nie pozwoli zabrać żadnych praw, jakie mi przysługują - podkreślił w odpowiedzi na uwagę prowadzącego, że to były premier Polski pozwala sobie na takie hipotezy, a zwykły obywatel może podejrzewać, że on wie coś więcej na ten temat.
Piotr Kraśko stwierdził, że sugerowanie bez dowodów, iż ukraińscy agenci dokonują w Polsce aktów sabotażu, narusza polską rację stanu. - Mnie się wydaje, że polską rację stanu narusza sam akt sabotażu, niezależnie od tego, kto jest autorem tego sabotażu - odrzekł Miller.
Leszek Miller powtórzył fałszywą informację
W trakcie programu Piotr Kraśko zapytał swojego gością o wypowiedź, w której uznał, że nie jest manipulacją stwierdzenie, iż Władimir Putin napadł na Ukrainę "w obronie rosyjskojęzycznej ludności zaatakowanej przez bojówki ukraińskie". - To nie są manipulacje. Ja dysponuję danymi z ONZ. 16 tysięcy rosyjskojęzycznych Ukraińców zostało zabitych, często w bardzo okrutny sposób, przez te nacjonalistyczne bojówki, które zareagowały tak po Majdanie, czując się silne i zdolne do wszystkiego - powiedział były premier w lutym na antenie Polsat News.
Raport ONZ, na który powołuje się były premier, podsumowuje, że w latach 2014-2021 w wyniku walk na wschodzie Ukrainy zginęło około 14 tysięcy osób, w tym 3 tysiące cywilów. Nie wynika z niego, że ukraińscy nacjonaliści dokonywali masowych mordów na rosyjskojęzycznej ludności.
Jak zauważył portal Demagog, oceniając tę wypowiedź Millera jako fałsz, narracja o rzekomych ukraińskich zbrodniach na rosyjskojęzycznej ludności Donbasu jest od lat elementem rosyjskiej propagandy.
Na antenie TVN24 Leszek Miller nie wycofał się ze swoich słów. - Momentami nie poznaję pana, kiedy słyszę to, co pan mówi - stwierdził Piotr Kraśko. - Pan twierdzi, rozumiem, że 16 tysięcy rosyjskojęzycznych Ukraińców zostało zabitych, czyli sugestia była taka, że Ukraińcy zabijali rosyjskojęzycznych Ukraińców, tak? - dopytywał.
- No, sami się nie zabili - odpowiedział gość programu. Dodał, że ukraińskie bojówki nie weszły do Donbasu, żeby być witani solą. - Weszli dlatego, że uważali, że to, co się stało w Kijowie na Majdanie, powinno się również stać tam, gdzie ludzie mówią po rosyjsku - mówił. Poprawił się jedynie, jeśli chodzi o liczbę: "pomyliłem się, bo 14 tysięcy".
Jednocześnie Leszek Miller powtórzył swoje słowa, że Władimir Putin, napadając na Ukrainę, popełnił "dramatyczny błąd o niewyobrażalnych konsekwencjach", a ponadto "to jest początek jego upadku". Taką opinię wyraził w radiu TOK FM w marcu 2022 roku.
Goście "Kropki nad i" przypomnieli słowa Millera o mężczyznach
Wypowiedź Leszka Millera z "Faktów po Faktach" komentowali następni goście TVN24, rozmówcy Moniki Olejnik w "Kropce nad i": doktor Anna Materska-Sosnowska oraz profesor Andrzej Rychard.
- Mówię w nawiązaniu do poprzedniego programu i wypowiedzi byłego premiera. Gdzie jest wróg? Wróg to Rosja. Nie Ukraina - to, co sugeruje pan Miller - tylko Rosja. Czyli jego powiedzenie, że "prawdziwego mężczyznę poznajesz po tym, jak kończy", jest absolutnie adekwatne - podkreśliła w "Kropce nad i" doktor Anna Materska-Sosnowska, politolożka.
Zdaniem profesora Rycharda to, co robi Leszek Miller, to więcej niż wpisywanie się w antyukraińskie nastroje obecne po prawej stronie sceny politycznej. - To jest pewnego rodzaju budowanie jeszcze bardziej żyznego gruntu pod te nastroje. Bo jeżeli coś takiego mówi były premier, to jest tak, jak to redaktor Kraśko trafnie zauważył, domniemanie, że ludzie mogą myśleć: "On coś wie. On coś wie, czego ja, przeciętny obywatel, nie wiem" - mówił.
- Więc te słowa mają ogromną wagę, a pan premier nie był skłonny wycofać się z czegokolwiek w istocie dzisiaj w tej rozmowie - ocenił socjolog.
Autorka/Autor: fil/kab
Źródło: TVN24, demagog.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24