74-letni Andrzej R. usłyszał w piątek wyrok dwóch lat więzienia za spowodowanie wypadku szybowca, po którym zmarł 17-letni kursant. Mężczyzna ma także między innymi zakaz prowadzenia wszelkich statków powietrznych na okres 10 lat. Sąd stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż to Andrzej R. jest jedyną osobą, która ponosi winę za spowodowanie wypadku. Wyrok nie jest prawomocny.
Wyrok zapadł w piątek przed Sądem Rejonowym w Słupsku. 74-letni instruktor pilotażu Andrzej R. oskarżony był o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym i w konsekwencji nieumyślne spowodowanie wypadku lotniczego ze skutkiem śmiertelnym oraz o popełnienie trzech przestępstw związanych z wyłudzeniem nieprawdy w dokumentach poświadczających wymagany stan jego zdrowia jako instruktora lotnictwa.
Sędzia Ryszard Błencki uznał 74-latka za winnego spowodowania wypadku szybowca ze skutkiem śmiertelnym i za to skazał go na dwa lata więzienia. Orzekł również wobec oskarżonego zakaz prowadzenia wszelkich statków powietrznych na okres 10 lat, ma on też zapłacić po 20 tys. zł rodzicom nieżyjącego 17-latka tytułem nawiązki. Oskarżony ma także pokryć część kosztów sądowych, do wysokości 30 tys. zł i opłatę sądową w kwocie 300 zł.
Sędzia Błencki uniewinnił jednak oskarżonego od zarzutów wyłudzenia nieprawdy w dokumentach.
Na sali rozpraw nie było oskarżonego i jego obrońcy. Wyrok jest nieprawomocny.
Sąd: wiedział, że ma cukrzycę, nie brał insuliny
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia zaznaczył, że sąd nie ma wątpliwości, iż to Andrzej R. jest jedyną osobą, która ponosi winę za spowodowanie wypadku szybowca. Dodał przy tym, że oskarżony nie przyznał się do winy, nie poczuwał się do niej, wyjaśniał, że "niczego z tego dnia nie pamięta". Po analizie materiału procesowego oskarżony "doszedł do przekonania, że musiał stracić przytomność i szybowiec spadł", sugerował, że jego utrata przytomności to efekt mikroudaru.
- Tych twierdzeń w ocenie sądu nie można podzielić - mówił sędzia Błencki.
Przeczyć im miały między innymi zeznania świadków, którzy potwierdzili, że gdy przybyli na miejsce wypadku, Andrzej R. był przytomny, kontakt z nim był jasny, nawet miał im mówić o samym wypadku, że "wpadli w korkociąg i nie mogli już z niego wyjść". W ocenie sądu oskarżony był świadomy swojego stanu zdrowia. Sędzia Błencki podkreślił, że Andrzej R. wiedział, że ma cukrzycę, zalecenie przyjmowania insuliny, od 2017 roku w coraz większych dawkach.
- Mając świadomość, że jego stan zdrowia może się w każdej chwili pogorszyć, tym bardziej, że jak twierdził, nie brał insuliny, której przyjmowanie zalecił lekarz, nie można uznać, że ta nawet chwilowa utrata świadomości, była przez niego niezawiniona - uzasadniał wydany wyrok sędzia Błencki.
74-latek uniewinniony od zarzutów wyłudzenia nieprawdy w dokumentach
Sędzia dodał, że orzeczony 10-letni zakaz prowadzenia wszelkich statków powietrznych jest w tym przypadku dla oskarżonego "zakazem dożywotnim".
Sędzia Błencki uniewinnił natomiast oskarżonego od zarzutów polegających na wyłudzeniu od lekarza orzecznika nieprawdy w dokumentach poświadczających wymagany stan jego zdrowia jako instruktora lotnictwa. Przyznał, że nie ma wątpliwości, że oskarżony podał nieprawdę, wypełniając formularz, w kwestii przyjmowanych leków i choroby. Zrobił to trzykrotnie. Sam Andrzej R. to przyznał, przy czym sugerował, że nieuważnie przeczytał treść formularza.
- Istotne jednak jest to, że wyłudzenie nieprawdy w dokumencie może nastąpić poprzez podstępne działanie – mówił sędzia.
Zaznaczył, że samo oświadczenie nieprawdy w dokumentach to za mało, ponieważ wypełnienie formularzu to tylko jedna z czynności przez wydaniem stosownego orzeczenia przez lekarza. Sędzia Błencki podkreślił, że lekarz orzecznik musiałby zostać ewidentnie oszukany, a na to dowodu nie ma.
Dodał, że lekarz nie został przesłuchany w toku postępowania przygotowawczego w prokuraturze, w procesie nie można było już tego zrobić, ponieważ lekarz zmarł.
Rodzice 17-latka: chcielibyśmy większego wyroku, dla nas to i tak będzie za mało
Prokurator Prokuratury Okręgowej w Słupsku Marek Buchwald żądał dla oskarżonego łącznej kary trzech lat więzienia, orzeczenia zakazu prowadzenia wszelkich statków powietrznych na okres 10 lat, zapłaty zadośćuczynienia w kwocie 30 tys. zł na rzecz rodziców zmarłego 17-latka i pokrycia kosztów sądowych. Po wyjściu z sali rozpraw prokurator powiedział, że nie wyklucza wniesienia apelacji w części uniewinniającej oskarżonego. Decyzję jednak podejmie po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku.
- Chcielibyśmy większego wyroku, jakikolwiek by on nie był, dla nas to i tak będzie za mało - powiedzieli po wyjściu z sali rozpraw rodzice nieżyjącego 17-latka, oskarżyciele posiłkowi. Decyzję o apelacji będą podejmować wspólnie z pełnomocnikiem.
3 lipca 2018 roku szybowiec z instruktorem i 17-letnim kursantem Krystianem D. wystartował z lotniska w Krępie Słupskiej (Pomorskie). To był lot szkoleniowy, dziewiąty w życiu chłopca, który 3 lipca rozpoczął kurs podstawowy. Niedaleko od miejsca startu, ok. godz. 12.30 instruktor zgłosił obsłudze naziemnej, że ma problemy w trakcie lotu i musi lądować. Następnie kontakt radiowy się urwał. Szybowiec rozbił się w miejscowości Łupiny. 17-letni Krystian D., nieprzytomny, w ciężkim stanie trafił do szpitala. Z obrażeniami ciała przewieziony został do niego również instruktor. Po kilku godzinach nastolatek zmarł.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24