Trwa gazowanie norek z gospodarstwa w powiecie kartuskim. Na fermę nie może obecnie wejść nikt postronny. Wykryto tam pierwsze w Polsce przypadki zakażeń koronawirusem wśród norek.
Powiatowy lekarz weterynarii w Kartuzach 27 stycznia przeprowadził kontrolę na jednej z ferm norek. Pobrano wówczas wymazy od 20 zwierzaków. Próbki trafiły do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Obecność koronawirusa stwierdzono w czterech próbkach.
- Jest policja, inspektorzy weterynaryjni. Nie możemy wejść do środka, a właściciel został wysłany na kwarantannę, więc nie może wyjść – przekazuje Szczepan Wójcik, prezes zarządu Związku Polskiego Przemysłu Futrzarskiego. Jest on - jak podkreśla - również pełnomocnikiem właściciela fermy
Wójcik wylicza nam, że zagazowanych ma być prawie sześć tysięcy zwierząt. Zniszczone mają być także wiaty. - Straty ciężko na razie oszacować. Na pewno kilka milionów złotych – mówi.
Cztery potwierdzone zakażenia
- Zaorają temu człowiekowi całe gospodarstwo i nie dostanie z tego tytułu żadnego odszkodowania. To może zniszczyć jego życie, jego rodziny – denerwuje się prezes ZPPF. Podkreśla, że decyzję podjęto na podstawie pobrania 20 próbek, z których tylko cztery miały wyniki pozytywne na koronawirusa. - Właściciel podważył sposób pobrania próbek. Uważa, że nie odbyło się to fachowo – dodaje Wójcik.
Decyzję o likwidacji zwierząt podjęło Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Podjęto ją w celu "zminimalizowania zagrożenia dla zdrowia i życia". Podparto się rozporządzeniami ministra rolnictwa i rozwoju wsi z 15 grudnia 2020 roku w sprawie zwalczania zakażenia SARS-CoV-2 u norek oraz z dnia 2 grudnia 2020 roku w sprawie określenia choroby zakaźnej zwierząt podlegającej obowiązkowi zwalczania SARS-CoV-2 u norek.
W komunikacie resortu zaznaczono, że o zaistniałej sytuacji poinformowany został premier, minister zdrowia i Państwowa Inspekcja Sanitarna. Dodano również, że w najbliższym czasie będą znane wyniki wysokospecjalistycznych badań materiału genetycznego SARS-CoV-2 stwierdzonego u norek.
Kwarantanna
Zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku Anna Obuchowska powiedziała w poniedziałek, że wszystkich opiekujących się zwierzętami, czyli pracowników fermy i lekarzy weterynarii, objęto kwarantanną. - Zostaną oni poddani testom na obecność patogenu – dodała.
- Współpracujemy na bieżąco z powiatową inspekcją sanitarną w zakresie przekazywania informacji w przypadku potwierdzenia w dochodzeniu epidemiologicznym wystąpienia SARS-CoV-2 u osób zajmujących się hodowlą lub utrzymywaniem zwierząt – przekazała rzeczniczka pomorskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii Agnieszka Arendt.
Zadaliśmy szczegółowe pytania resortowi rolnictwa, ale rzecznik ministerstwa Małgorzata Książyk odesłała nas do komunikatu Głównego Inspektora Weterynarii. "W prowadzonym dochodzeniu epizootycznym przede wszystkim weryfikowane będą warunki, w jakich utrzymywane są zwierzęta. Kluczowym elementem dochodzenia będzie weryfikacja, czy na fermie zachowane były zasady bioasekuracji, w tym te które dotyczą interakcji człowiek - zwierzę" – czytamy w informacji GIW-u.
Podkreślają także, że "ochrona zdrowia Polaków, która jest nadrzędnym celem w dobie globalnej pandemii SARS-CoV-2, wymusza opisane wyżej działania". Wyjaśniają także, że dopiero po wynikach dochodzeń epizootycznych okaże się, czy właściciel fermy otrzyma jakąś rekompensatę (są one uznaniowe).
Naukowcy ostrzegali już w listopadzie
Co ciekawe, o zakażeniu norek koronawirusem informowali naukowcy Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego już w listopadzie, o czym pisaliśmy. Patogen wykryli naukowcy z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej GUMed i Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego we współpracy z lekarzami weterynarii. Wtedy kolejne badania wykluczyły jednak zakażenia.
Przypadki COVID-19 potwierdzono wcześniej na fermach norek w innych europejskich państwach, m.in. w Szwecji, Grecji, Holandii, Danii i Francji. W Danii, o czym pisaliśmy na portalu tvn24.pl, najpierw zdecydowano się na uśpienie wszystkich norek hodowlanych w kraju, ale w końcu z pomysłu się wycofano. Mimo rezygnacji z tego pomysłu uśmiercono dwa miliony tych zwierząt.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24