Obok w pokoju była jego partnerka, a na stole leżało kilkanaście paszportów - szef Ratownictwa Medycznego w Kępnie opowiedział, jak wyglądało badanie zatrzymanego Zoltana P., jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców w Europie. Węgier był nieuchwytny przez osiem lat. Trafił do aresztu, gdzie będzie oczekiwał na ekstradycję.
W środę wieczorem w Kępnie przy ulicy Młyńskiej policjanci zatrzymali Zoltana P., który ukrywał się w wynajmowanym mieszkaniu i posługiwał się fałszywymi danymi. Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu podała, że obywatel Węgier jest podejrzany o zlecenie zabójstwa swojego wspólnika.
"Brał udział w napadzie na grupę obywateli Chin, podczas którego doszło do strzelaniny z użyciem karabinów kałasznikow. 55-latek odpowiada także za kradzież 1,5 mln euro w gotówce. Komunikat o poszukiwanym był opublikowany na stronie Europe Most Wanted" - opisano.
"Trudno powiedzieć, co tak naprawdę chodziło mu w tym momencie po głowie"
Do mieszkania wynajmowanego przez Zoltana P. i jego partnerkę siłowo weszła grupa bojowa Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Poznaniu. W akcji brało udział kilkadziesiąt osób, w tym szef Ratownictwa Medycznego w Kępnie Miron Leśniarek, który osobiście badał zatrzymanego. - Wspólnie z dwoma ratownikami stanowiliśmy zaplecze medyczne - wyjaśnił, opowiadając o procedurze.
Wspomniał, że po zatrzymaniu 55-latek został zbadany przez medyków. - Obok w pokoju była jego partnerka, a na stole leżało kilkanaście paszportów - opisał.
Ocenił, że zatrzymany Węgier podczas badania był spokojny, "ale kiedy skomentowaliśmy jego młody wiek, powiedział do nas, że 'mi się już kończy'". - Myślę, że mógł mieć na myśli koniec swojego życia na wolności. Trudno powiedzieć, co tak naprawdę chodziło mu w tym momencie po głowie i o jakim końcu mówił. Ale zabrzmiało to dziwnie, szczególnie w tych okolicznościach - powiedział Leśniarek.
Choć Kępno nie jest dużym miastem, to - jak poinformował ratownik medyczny - obecność obcokrajowców nikogo nie dziwi i "nie jest trudno ukryć prawdziwą tożsamość". - Jesteśmy zagłębiem meblarskim, od dawna zjeżdżają do nas pracownicy i kontrahenci z różnych krajów świata. Ostatnio jedną z naszych pacjentek była na przykład kobieta z Filipin - wyjaśnił.
Zoltan P. ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości od ośmiu lat. Teraz trafił do aresztu, gdzie będzie oczekiwać na ekstradycję do Węgier.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/PolicjaWlkp