Trybunał w Strasburgu uznał skargę polskiej dziennikarki

Europejski Trybunał Praw Człowieka
Siedlecka: nie widzę podstawy prawnej do ponownego przeliczenia wszystkich głosów
Źródło: TVN24+
Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że przy zatrzymaniu dziennikarki Ewy Siedleckiej w trakcie demonstracji w 2017 roku naruszono jej prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego. - Pozbawienie wolności przez legitymowanie to trwająca praktyka policyjna - zwracała uwagę Siedlecka.

Trybunał w Strasburgu uznał w czwartek, że sposób i czas przetrzymywania Ewy Siedleckiej przez policję podczas kontrdemonstracji 10 czerwca 2017 roku stanowiły pozbawienie wolności.

W orzeczeniu podano, że polskie władze nie dowiodły, że zastosowane środki przymusu miały wystarczającą podstawę prawną. Nie wykazały też - zdaniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) - że czas, w którym przetrzymywani byli uczestnicy kontrdemonstracji, był niezbędny do ich legitymowania. Służby nie wyjaśniły również, dlaczego demonstranci zostali zwolnieni nie po sprawdzeniu dowodów osobistych, a dopiero po zakończeniu zgromadzenia cyklicznego.

Siedlecka o najważniejszym elemencie wyroku

Wyrok skomentowała Siedlecka, która przyznała, że "jest bardzo zadowolona, że trybunał uznał w jej sprawie naruszenie wolności osobistej".

- Przede wszystkim jednak chodzi o to, że pozbawienie wolności przez legitymowanie to jest cały czas trwająca praktyka policyjna, w związku z czym ten wyrok zobowiązuje państwo polskie do wyeliminowania takich sytuacji i do zmiany prawa tak, aby przedłużające się legitymowanie nie mogło być stosowane jako szykana w stosunku do najczęściej osób biorących udział w jakichś demonstracjach, protestach - mówiła.

Jak dodała, doświadczyła tego również, gdy brała udział w proteście razem z Ostatnim Pokoleniem. - Było nas chyba sześć osób, a legitymowanie trwało ponad dwie godziny. Działo się to zimą (...). Policjantów było więcej niż osób siedzących - wspomniała. Wyraziła przy tym nadzieję, że "nowy minister sprawiedliwości (Waldemar - red.) Żurek zapozna się z tym wyrokiem i podejmie jakieś kroki legislacyjne".

Ewa Siedlecka
Ewa Siedlecka
Źródło: Jakub Kaczmarczyk/PAP

Siedlecka uznała za najważniejszy element wyroku to, że "przedłużające się legitymowanie jest pozbawieniem wolności, że nie jest przewidziane przez polskie prawo (...), nie jest środkiem ani proporcjonalnym, ani adekwatnym, czyli nie spełnia warunków zarówno Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, jak i naszej konstytucji".

Jak zaznaczyła, ETPCz nie odwoływał się do polskiej konstytucji, ale "w konstytucji jest identycznie: ograniczenia mogą być stosowane wtedy, kiedy są konieczne w demokratycznym państwie prawa (...) i są proporcjonalne". Poinformowała również, że kwotę zadośćuczynienia w wysokości trzy tysięcy euro, którą orzekł trybunał, przeznaczy na organizację Obywateli RP.

"Wyrok będzie mógł stanowić podstawę do składania skarg"

Adwokat Paweł Osik, który reprezentował Siedlecką przed trybunałem, powiedział, że "dla każdego obywatela, zwłaszcza takiego, który bierze udział w zgromadzeniach publicznych, ten wyrok będzie mógł stanowić podstawę do składania skarg na chociażby zatrzymanie, jeśliby takie sytuacje jednak miały się powtarzać w przyszłości".

- Trybunał (w Strasburgu - red.) mówi wprost: w sprawie Ewy Siedleckiej sąd warszawski uznał, że to nie było zatrzymanie, tylko legitymowanie, przyjął perspektywę policji. Ale już po tym wyroku żaden sąd takiej perspektywy nie powinien przyjmować - stwierdził.

Seria odwołań Żurka
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:

Seria odwołań Żurka

Zatrzymanie Ewy Siedleckiej

Skarga Ewy Siedleckiej dotyczyła wydarzeń z 10 czerwca 2017 roku, gdy dziennikarka brała udział w zorganizowanej przez organizację Obywatele RP kontrdemonstracji do zgromadzenia upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej, tak zwanej miesięcznicy.

Wcześniej kontrdemonstracja została zakazana przez prezydenta Warszawy ze względu na przepisy o zgromadzeniach cyklicznych - zakazywały one tych demonstracji, które odbywają się w tym samym miejscu i czasie co zgromadzenia cykliczne.

Mimo to Obywatele RP wzięli udział w proteście. Otoczeni przez policję, usiedli na ziemi. Następnie funkcjonariusze wynieśli ich na podwórze budynku przy ulicy Miodowej, gdzie byli legitymowani i nie pozwolono im opuścić tego miejsca przez około dwie godziny. Nie mogli też skontaktować się z adwokatami.

Kiedy Siedlecka wylegitymowała się legitymacją prasową, jeden policjant uznał, że to nie wystarczy i zatrzymał jej dowód osobisty na pewien czas. Twierdził wtedy, że musi ustalić, czy nie znajduje się ona na liście osób poszukiwanych. Siedlecka najpierw złożyła zażalenie na swoje zatrzymanie, a później zwróciła się do Trybunału w Strasburgu. W swojej skardze wskazywała na to, że doszło do faktycznego pozbawienia jej wolności - a nie, jak twierdziły służby - do "pozostawienia do dyspozycji policji".

OGLĄDAJ: Minister Żurek "sprząta" w wymiarze sprawiedliwości. Zawiesił 46 prezesów i wiceprezesów sądów
pc

Minister Żurek "sprząta" w wymiarze sprawiedliwości. Zawiesił 46 prezesów i wiceprezesów sądów

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: