Sytuacja w miejscowości Święty Gaj na Żuławach Elbląskich, gdzie doszło do przerwania wału przeciwpowodziowego, nadal jest trudna. Pomimo nocnych działań w piątek rano uszkodzeniu uległ kolejny fragment wału.
Do pierwszego uszkodzenia wału przeciwpowodziowego rzeki Dzierzgoń na wysokości miejscowości Święty Gaj (województwo warmińsko-mazurskie) doszło w środę po południu. Woda zalała naturalny polder, na którym znajdują się pola uprawne. Pomimo nocnych działań strażaków, zrzucania za pomocą śmigłowców tak zwanych big bagów, czyli worków z piaskiem, w piątek rano zerwaniu uległo kolejne 10 metrów wału.
- Wojsko zrzuciło w sumie 149 worków z piaskiem. A już rano okazało się, że obok powstała kolejna, taka sama wyrwa, długa na około 10 metrów - poinformował rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiej straży pożarnej Grzegorz Różański.
Woda z przerwanego wału zalewa polder zalewowy użytkowany rolniczo i pola. W ocenie strażaków rozlewisko ma już około 100 hektarów. Ponieważ jest ono położone poniżej poziomu morza, woda z niego musi ostać odpompowana, sama nie spłynie.
>>> CZYTAJ: Żuławy pod wodą, czyli spór o to niebieskie na mapie. Zwycięży głos nauki czy interesy i polityka?
- Wczoraj w Świętym Gaju doszło do przerwania wału przeciwpowodziowego. Od tamtej pory cały czas trwają tutaj prace - powiedziała w piątek na antenie TVN24 Anna Maria Kowalewska, reporterka TVN24. Dodała, że śmigłowce zrzucały worki z piaskiem do godziny 3. - Rolnicy są załamani, obarczają winą Wody Polskie, które w czwartek na konferencji prasowej przyznały się, że mogło dojść do zaniedbań - mówiła reporterka. Podkreśliła, że sytuacja jest trudna, ponieważ na piątek prognozowane są opady deszczu.
Dyrektor Wód Polskich w Gdańsku Andrzej Ryński powiedział, że w piątek wojskowe śmigłowce będą ponownie zrzucały worki z piaskiem, by uszczelnić wał. - Ale wszystkie wały na Żuławach są w bardzo złym stanie, są do granic nasączone wodą, są jak gąbka. Niemal na całych Żuławach spadło bardzo dużo deszczu, wszystko jest przesiąknięte - powiedział Ryński. Według straży pożarnej, śmigłowce mają ruszyć do pracy około godziny 13.
Dodatkowo sytuację pogarsza zator na rzece Dzierzgoń. - Jest on długi na kilkanaście metrów i mocno zbity. Trudno jest ten zator rozbić. Od rana pracują na miejscu dwie wojskowe amfibie (PTS), które pomagają w jego usuwaniu, ale idzie to wolno. W zatorze jest trawa, gałęzie, krzaki, śmieci. Ten zator sprawia, że woda nie może swobodnie odpływać - powiedział Różański.
>>> CZYTAJ TEŻ: Żuławy pod wodą - scenariusz "ekstremalny" czy realny? Naukowcy: czas zacząć przygotowania
Rolnicy z okolicznych miejscowości przygotowują się na najgorsze, bo to nie jedyny wał w okolicy. W miejscowości Zwierzno również sytuacja nie jest najlepsza - pola są pozalewane, a okoliczny wał również może nie wytrzymać.
- Nie ukrywam, że wszystkich potrzeb nie zabezpieczamy, dlatego walczymy o dodatkowe środki, stąd ten program żuławski. On ma zapewnić środki na bieżące sprawy. Brakuje nam między 50-60 milionów rocznie - mówił w czwartek Andrzej Ryński, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
"Sytuacja jest dramatyczna"
O sytuacji w miejscowości Święty Gaj opowiadał reporterce TVN24 Mariusz Abramowski, rolnik.
- Sytuacja jest dramatyczna, bo wał na rzece został przerwany i woda wlewa się w pola - mówił. Jak dodał, nie tylko w miejscach, gdzie wał został przerwany, będą straty, bo ziemia po ostatnich ulewach jest tak nasiąknięta, że nie może na niej pracować ciężki sprzęt. Abramowski na 106 hektarach uprawia buraki cukrowe, rzepak, pszenicę i kukurydzę. 75 procent powierzchni jego gospodarstwa jest w opłakanym stanie. - Tych zbiorów nie da się uratować, to jest pewne - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24