Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła we wtorek biznesmenowi Markowi Falencie zarzuty założenia podsłuchu w jednej z firm w Bielsku Podlaskim - poinformowano w komunikacie. Podejrzany nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień.
Białostockie śledztwo jest "odpryskiem" głównego postępowania, dotyczącego tzw. afery podsłuchowej, które prowadzi prokuratura w Warszawie.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku przejęła śledztwo w tej sprawie w lipcu 2014 r. z prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim. Wcześniej zarzuty w tej sprawie postawiono dwóm innym osobom. Dotyczą one założenia podsłuchu oraz podania się za funkcjonariuszy wykonujących czynności służbowe. Zarzuty postawione Markowi Falencie dotyczą działania "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami".
Afera podsłuchowa
Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchania od lipca 2013 r. w dwóch warszawskich restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych.
Zarzuty w tym śledztwie usłyszeli biznesmeni: Marek Falenta i Krzysztof Rybka oraz Łukasz N. i Konrad L. - pracownicy restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Zarzuty dotyczą współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Grozi za to do 2 lat więzienia. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Ostatnio prokuratura otrzymała od CBA nagrania 11 rozmów. Rzeczniczka prokuratury Renata Mazur mówiła, że wśród nagranych są też nowe osoby, poszerzył się też katalog osób, które były nagrywane, a które dotychczas nie mają w śledztwie statusu pokrzywdzonego. Do tej pory status pokrzywdzonego miało 39 osób - dodała. Śledztwo jest obecnie przedłużone do 17 czerwca.
Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w 2013 r. w tygodniku "Wprost".
Autor: kg / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24