Jeden z najbardziej zasłużonych samorządowców, osoba wyjątkowo prawa i dobra została zamordowana na oczach całej Polski, a my nie możemy dowiedzieć się niczego o kulisach tej sprawy - mówił w "Kropce nad i" prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, odnosząc się zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
14 stycznia minęła druga rocznica śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Samorządowiec został ciężko raniony nożem przez Stefana W. podczas gdańskiego "Światełka do nieba", kulminacyjnego punktu finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zmarł następnego dnia w wieku 53 lat. Do tej pory nie rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa polityka.
"Ten, kto dokonał tej zbrodni, przez cały czas nie jest osądzony"
- To jest absolutny skandal - ocenił w czwartkowej "Kropce nad i" prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Jak mówił, PiS obiecywało usprawnić działanie sądów, "a okazuje się, że nie można osądzić sprawcy".
Według niego Prawo i Sprawiedliwość "nie chce, by było jasne, dlaczego ten człowiek dokonał tego czynu, jakie były jego motywacje, jak był indoktrynowany". - Stawiane są zarzuty tym, którzy nie zabezpieczyli miejsca, natomiast ten, kto dokonał tej zbrodni, przez cały czas nie jest osądzony, a przecież wszystkie dowody i świadkowie są. Zmieniane są po raz kolejny składy psychiatrów, którzy mają ocenić stan poczytalności tej osoby - zwrócił uwagę Trzaskowski. W jego ocenie "to z powodów politycznych ten mord nie został wyjaśniony do dzisiaj".
Prezydent Warszawy przypomniał o nagonce medialnej na Adamowicza przed jego zabójstwem, dodając, że "ta propaganda jest dalej uprawiana". - Jeden z najbardziej zasłużonych samorządowców, osoba wyjątkowo prawa i dobra została zamordowana na oczach całej Polski, a my nie możemy dowiedzieć się niczego o kulisach tej sprawy - ubolewał Trzaskowski.
"Ludzie zostali pozostawieni sami sobie, większość przedsiębiorstw jest na skraju bankructwa, a co najgorsze, nie wiadomo, co dalej"
Gość "Kropki nad i" komentował także działania rządu w zakresie walki z pandemią COVID-19. Jak mówił, samorządowcy od dawna upominają się o konsultacje w kwestii wprowadzania nowych przepisów i obostrzeń. Zaznaczył jednak, że są one albo wprowadzane na ostatnią chwilę, albo w ogóle ich nie ma. - Wszyscy jesteśmy zaskakiwani - przyznał.
Zaznaczył, że w kwestii szczepień sytuacja wygląda nieco lepiej. - Toczą się rozmowy, ale też nie jesteśmy informowani albo jesteśmy informowani w ostatniej chwili. Już jutro ma rozpocząć się szczepienie kolejnej grupy, a jest mnóstwo pytań na ten temat i one zostają bez odpowiedzi. Widać, że ten proces jest bardzo chaotyczny i nie do końca przygotowany - ocenił.
Zapytany, czy według niego nauczyciele powinni być szczepieni w pierwszej grupie, odparł "oczywiście, że tak". - Myśmy postulowali także, by szczepiony był cały personel szkół, ale również przedszkoli i żłobków. To są ludzie, którzy są na pierwszej linii - podkreślił Trzaskowski.
Według niego "obostrzenia, które są w sposób dosyć przypadkowy przez rząd wprowadzane w życie, nie są wewnętrznie spójne". - U nas ludzie zostali pozostawieni sami sobie, większość przedsiębiorstw jest na skraju bankructwa, a co najgorsze, nie wiadomo, co dalej. Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie - stwierdził Trzaskowski.
Jak mówił, jest w stanie zrozumieć przeróżnego rodzaju obostrzenia, ale dodał, że "trzeba było wprowadzić stan wyjątkowy". - Wtedy mielibyśmy jasność sytuacji, nie byłoby wątpliwości, że te wszystkie obostrzenia są umocowane w prawie. Ale rządzący wolą to robić na kolanie, dlatego że boją się konsekwencji wprowadzenia tego typu stanów - przekonywał.
"To państwo ma obowiązek udowodnić obywatelowi, że łamie prawo"
W ubiegły piątek klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w Sejmie projekt noweli Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia zakładający zniesienie możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego, a wprowadzający jedynie możliwość zaskarżenia do sądu już nałożonego mandatu. Obecnie, w razie odmowy przyjęcia mandatu karnego, organ, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę, występuje do sądu z wnioskiem o ukaranie.
- Tutaj chodzi o zastraszenie obywateli. Rządzący boją się protestów kobiet, które protestują w obronie swoich praw, ale także przedsiębiorców i innych grup społecznych, które na pewno będą protestować po tym, jak PiS nieprawdopodobnie osłabił państwo i zostawił ludzi samych sobie - powiedział prezydent Warszawy.
Zaznaczył, że "to państwo ma obowiązek udowodnić obywatelowi, że łamie prawo, a nie obywatel ma udowadniać, że tego prawa nie łamie".
- Ta władza jest bezczelna, myśli, że każda tego typu reforma umocni ich władzę. A Zbigniew Ziobro chce być najtwardszym szeryfem, który bierze pod but obywateli - ocenił Trzaskowski.
"Jeżeli Donald Tusk będzie chciał wracać do polskiej polityki, to opozycja będzie z nim rozmawiać"
Gość "Kropki nad i" odniósł się także do słów Grzegorza Schetyny, który powiedział niedawno, że obecność Donalda Tuska w polskiej polityce jest "ważna i potrzebna".
- Jeżeli Donald Tusk będzie chciał wracać do polskiej polityki, to w tym momencie opozycja będzie z nim rozmawiać. Jednak najważniejsze jest to, by partie polityczne się ze sobą porozumiały. Musimy patrzeć w przyszłość, to nie jest moment, by rozpamiętywać spory, patrzeć na to, co było. Jeżeli Grzegorz Schetyna chce z otwartymi ramionami witać Donalda Tuska, to znaczy, że jest gotowy do współpracy ze wszystkimi - stwierdził Trzaskowski.
W jego ocenie "dzisiaj na polskiej scenie politycznej jest miejsce dla wszystkich liderów opozycji, którzy są silni i którzy mają pomysł". - Ja się dużych, prawdziwych charakterów nie boję, moje koleżanki i koledzy też nie. Czym nas więcej będzie - twardych, wyrazistych i charyzmatycznych polityków opozycyjnych, tym lepiej - przekonywał.
Źródło: TVN24