Rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Agnieszka Borowska w rozmowie z reporterem TVN24 mówiła o opiece nad kobietami w ciąży, u których wykryto śmiertelne uszkodzenie płodu. - Będzie miała na przykład osobny pokój, możliwość wypłakania się, możliwość spotkania z psychologiem, specjalne konsylium lekarskie, specjalną opiekę, wskazanie co dalej – wymieniała. Do opinii publicznej przedostały się jednak głównie słowa o pokoju, gdzie można się wypłakać. Rzeczniczka odpiera zarzuty.
27 stycznia w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską w sprawie aborcji. 22 października ubiegłego roku TK orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku (określanej jako kompromis aborcyjny) zezwalający na usunięcie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z ustawą zasadniczą.
W Sejmie jest już projekt prezydencki, zgodnie z którym przesłanką do legalnej aborcji byłyby wady letalne płodu. Jednak pomysł prezydenta Andrzeja Dudy, który chciał złagodzić skutki wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ma niewielkie szanse na wejście w życie, bo w Zjednoczonej Prawicy popiera go jedynie Porozumienie. Prawo i Sprawiedliwość oraz Solidarna Polska stawiają na pomoc kobietom, które rodzą dzieci z poważnymi wadami, co w swoim materiale w magazynie "Polska i Świat" z 2 lutego 2021 r. przedstawił reporter TVN24 Dawid Rydzek.
Solidarna Polska przygotowała projekt ustawy regulujący funkcjonowanie hospicjów perinatalnych, co przekazał w piątek Michał Wójcik, minister członek Rady Ministrów, wiceszef Solidarnej Polski.
Rzeczniczka o projekcie
Rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Agnieszka Borowska w rozmowie z Dawidem Rydzkiem mówiła o tym projekcie. - Wspieramy jako Ministerstwo Sprawiedliwości takie rozwiązania, bo to są rozwiązania wspierające kobiety, które oczekują dziecka w dramatycznej sytuacji, kiedy wiemy, że jest zagrożenie śmiercią dziecka. Do tej pory system nie proponował rozwiązań – powiedziała.
Opracowane przepisy - stwierdziła - "mogłyby w szybki sposób zmienić system". - Chodzi o to, by w szpitalach byli koordynatorzy, którzy wspierają takie kobiety, żeby tam się odbywały konsylia w sprawach zdrowia kobiety i dziecka, pomagające przeprowadzić przez ten trudny moment i wskazujące drogę do konkretnego hospicjum, jeśli będzie tak dramatyczna sytuacja – mówiła.
- Dotychczas kobiety w takiej sytuacji bywały zupełnie samotne, szukały wiedzy w internecie. To dramatyczne chwile dla całej rodziny – podkreślała Borowska.
Dodała, że "kiedy kobieta znajduje się w szpitalu, to liczy na to, że ktoś po drugiej stronie – lekarz, położna, cały system, będzie ją wspierał". - Że będzie miała na przykład osobny pokój, możliwość wypłakania się, możliwość spotkania z psychologiem, specjalne konsylium lekarskie, specjalną opiekę, wskazanie co dalej – wymieniała rzeczniczka.
Burza po słowach Agnieszki Borowskiej
Do opinii publicznej i internautów przedostały się głównie słowa o pokoju, w którym można się wypłakać, za co Agnieszka Borowska została skrytykowana.
W rozmowie z Onetem oceniła, że takie potraktowanie jej słów jest "cyniczne i nieprawdziwe". Przyznała, że sama straciła dziecko i wie, z jakim traktowaniem musiała się zmagać. - Kobieta ma prawo do kompleksowej pomocy, gdy znajduje się w zagrożonej ciąży. Dziś ta pomoc jest niewystarczająca. Prawo do godnego traktowania, intymności, do nieskrępowanego przeżywania trudnej sytuacji i łez, jeśli potrzebuje płakać, konsylium lekarskiego, psychologa czy wsparcia duchowego – mówiła Borowska.
Jak zaznaczyła, "gdy dziecko ma wadę letalną, obowiązkiem lekarzy powinno być skierowanie rodziny do specjalistycznej placówki, czyli hospicjum perinatalnego". - To prawo do godnego pożegnania przysługujące nam bez względu na to, jaki będzie ostateczny kształt przepisów dotyczących ochrony życia – podkreśliła.
- O tym mówiłam w wypowiedzi dla TVN24. Ci, którzy nadali cyniczny i nieprawdziwy kontekst moim słowom, są wrogami kobiet – oceniła.
Wyjaśniła, że projekt nie jest projektem rządowym i nie powstał w odpowiedzi na orzeczenie TK, ale został stworzony w oparciu o doświadczenia kobiet i specjalistów hospicjów perinatalnych. - Myślę, że ci, którzy zmanipulowali moją wypowiedź, powinni się wstydzić. Ja sama straciłam dziecko i wiem, jaka jest sytuacja kobiet w szpitalach, gdy dowiadują się, że ciąża zagraża ich życiu albo że dziecko jest obciążone ciężkimi wadami, także tymi letalnymi. Nie miałam prawa do łez, w pokoju były inne kobiety – dodała.
- Kiedy zapytałam lekarza, jak wyglądało moje dziecko, powiedział obcesowo: "takie duże, fioletowe". Czy którakolwiek matka powinna być tak traktowana? Tego nie da się zapomnieć, bo każde dziecko zasługuje na szacunek i miłość. Gdzie były wtedy feministyczne organizacje kobiece, które dzisiaj uderzają w macierzyństwo jak w chorobę? Ze swoim bólem jesteśmy zupełnie samotne, zdruzgotane, otoczone często szczęśliwymi przyszłymi matkami, których ciąże nie są zagrożone. Zanim zacznie się krytyka, dobrze poznać projekt i jego założenia. Zanim zacznie się drwić, warto poznać historie kobiet – podsumowała rzeczniczka resortu Ziobry.
Źródło: TVN24, Onet