Podczas charytatywnego wyścigu samochodów osobowych w Kościerzynie została potrącona 21-letnia kobieta. Jak się okazało, na miejscu nie było karetki. Jednak organizator Wyścigu Złomów 2012 przekonywał w TVN24, że "było bezpiecznie i nie popełniono żadnych błędów". Innego zdania jest pilot rajdowy, Joanna Madej, która dostrzegła mnóstwo błędów w organizacji imprezy. Wezwana na miejsce policja przerwała wyścig.
Według policji, do wypadku doszło, gdy jeden z uczestników wypadł z łuku drogi i wpadł na pobocze, gdzie stała 21-latka.
Kobieta czekała na przyjazd karetki kilkanaście minut, bo ta zabłądziła. Następnie poszkodowana trafiła do szpitala. Jest przytomna, ma złamaną nogę. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Obecnie na miejscu zdarzenia jest policja, która bada przyczyny i okoliczności tego zdarzenia. Tuż po wypadku wyścig wznowiono. Jednak po interwencji policji - imprezę ponownie przerwano.
Organizator: Było bezpiecznie
Jak zapewniał jeden z organizatorów wyścigu, Robert Świderski, impreza jest dobrze zabezpieczona. Tor jazdy oddzielony jest taśmą.
Kobieta, która została poszkodowana - jak przekonywał Świderski - miała prawo przebywać tak blisko jadących samochodów, bo jako fotoreporter wykonywała zdjęcia dla organizatorów imprezy.
- Nie przewidzi się wszystkiego - tłumaczył Świderski. Dodał, że na miejscu byli ratownicy medyczni, ale - jak się okazało - nie byli w stanie udzielić poszkodowanej właściwej pomocy medycznej.
"Brak zabezpieczeń, karetka powinna być"
Tymczasem - jak komentowała w TVN24 pilot rajdowy Joanna Madej - impreza zdecydowanie nie była dobrze zabezpieczona. - Jestem tym totalnie zbulwersowana. To, co tam ma miejsce, to jakaś wolna amerykanka. Nie mogą samochody jeździć obok ludzi. Jakaś taśma nie jest żadnym zabezpieczeniem - powiedziała. Poza tym - jak zwróciła uwagę - taśmy rozpięte są tuż przy drodze, także przy zakręcie. - Dobrze, że doszło tylko do takiego wypadku - dodała.
Madej wskazała też, że uczestniczące w wyścigu samochody były w kiepskim stanie technicznym, przeznaczone do złomowania, dlatego tym bardziej ludzie powinni być odsunięci od toru jazdy.
- Jeżeli chcemy, by ludzie stali blisko drogi, to stawia się betonowe zapory - poradziła. Jak wyjaśniła, zapory takie chronią nie tylko przed błędem kierowcy, ale także przed sytuacją, w której może np. odpaść koło.
Madej potępiła też fakt, iż na miejscu zdarzenia nie było karetki. - Na wszystkich imprezach otwartych muszą być ratownicy medyczni, lekarz i karetka - poinformowała. Poza tym - jej zdaniem - karetka miała prawo się zgubić, bo impreza była w terenie otwartym. - Trzeba było wyjechać po nią - poradziła organizatorom. - Trzeba kontrolować takie imprezy, by nie doszło do większego nieszczęścia - stwierdziła Madej.
Wyścig na terenie prywatnym
Jak wyjaśnił asp. sztabowy, Janusz Matrejek z komendy powiatowej policji w Kościerzynie, policja w ogóle nie została poinformowana, że taki wyścig się odbywa, ponieważ zorganizowano go na terenie prywatnym, a nie na drogach publicznych. Dodał, że w związku z tym organizacja takiej imprezy nie wymaga również obecności przedstawiciela PZMot-u. Policjant poinformował, że organizator tego wyścigu powinien zadbać we własnym zakresie o jak największe bezpieczeństwo imprezy.
Wyścig Złomów 2012 to impreza charytatywna, z której dochód ma być przekazany na rzecz meżczyzny, który uległ bardzo poważnemu wypadkowi samochodowemu.
Autor: mon//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24