Gdyby bój o prezydenturę rozgrywał się tylko w internecie, zapewne wygrałby go Sławomir Mentzen. Ale według większości sondaży kandydat Konfederacji znajdzie się na najniższym stopniu podium. Te wybory mogą stanowić jednak dla niego jedynie przystanek w marszu do głównego politycznego celu.
- Sławomir Mentzen to, obok Krzysztofa Bosaka, lider Konfederacji i kandydat tego ugrupowania na prezydenta.
- Szerszą rozpoznawalność zyskał przed kilkoma laty, gdy publicznie zdefiniował "piątkę" Konfederacji i był twarzą "100 ustaw Mentzena".
- Polityk cieszy się dużą popularnością w sieci, zwłaszcza wśród młodszego pokolenia.
- Kilkukrotnie mówił, że chciałby zostać ministrem finansów.
Poranek 16 października 2023 roku, kilkanaście godzin po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów parlamentarnych. Wiadomo już, że dojdzie do politycznego trzęsienia ziemi i zmiany władzy. Jednak sejsmiczne wstrząsy nie dotkną terytorium Konfederacji. Ta uzyska nieco ponad siedem procent głosów, mimo że sondaże były dla niej sporo łaskawsze, i ostatecznie tylko nieznacznie zwiększy swoje polityczne aktywa w ławach poselskich. Ugrupowanie prowadzone przez młodego lidera Sławomira Mentzena przyzna się do porażki.
- Przyznaję, że miałem w swoim życiu lepsze poranki. Dowiem się, co się stało i wtedy będę wiedział więcej. Na pewno jest to moja olbrzymia osobista porażka, być może doczekałem się swojej największej porażki w życiu - powie Mentzen w jednym z wywiadów w powyborczy poniedziałek. - Mieliśmy wywrócić ten stolik i wszystko wskazuje, że się nie udało – stwierdzi z kolei tuż po ogłoszeniu wyników.
Wtedy polityczne przemeblowanie odbyło się bez udziału jego partii. Ale prawie dwa lata później Mentzen staje do kolejnego boju, ubiegając się o prezydenturę. Swoją kandydaturę ogłasza jako pierwszy, już latem 2024 roku, jakby jak najszybciej chciał zmazać plamę z wyborów parlamentarnych. Na niemal miesiąc przed pierwszą turą sondaże dają mu mocną trzecią pozycję. Lider Konfederacji wie, że jeśli nawet nie wywróci stolika, to przynajmniej mocno nim zachwieje.
Polityczne dziecko Korwina-Mikke
Mentzen jest silnie związany z Toruniem. Tu się wychował, uczył, stawiał swoje pierwsze kroki w życiu zawodowym. Ukończył ekonomię na tamtejszym Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, uzyskał uprawnienia do bycia doradcą podatkowym, a z czasem otworzył swoją własną kancelarię. Na toruńskim rynku mieści się też jego pub, w którym serwuje kraftowe piwo sygnowane jako "Browar Mentzen". Zresztą złoty trunek stanie na przestrzeni lat swoistym politycznym rekwizytem lidera Konfederacji, dającym mu dużą rozpoznawalność, nie tylko lokalnie.
Toruń to także początek jego drogi politycznej, która zaczęła się niemal 20 lat temu. W 2007 roku wstąpił do Unii Polityki Realnej, partii Janusza Korwina-Mikke, i przez dwa lata był prezesem jej oddziału w tym mieście. Później przystąpił do nowej partii KORWiN, także w tym wypadku zostając prezesem jej okręgu toruńskiego. To właśnie Janusz Korwin-Mikke, etatowy skandalista, weteran prezydenckich kampanii wyborczych, guru zwolenników wolnego rynku i jak najmniejszej ingerencji państwa we wszelkie sfery życia, stał się dla młodego Mentzena politycznym mentorem.
"Piątka" Konfederacji i "100 ustaw" Mentzena
Mentzen szybko poddał się też wyborczej weryfikacji. Swoje pierwsze kroki na tym odcinku stawiał w 2018 roku, startując wtedy bez powodzenia na prezydenta Torunia. Nie udało mu się też wtedy uzyskać mandatu miejskiego radnego. Kolejny rok przyniósł czas zmian strukturalnych. Partia KORWiN stała się częścią szerszego bytu politycznego, czyli Konfederacji, w której znalazły się także Ruch Narodowy, ugrupowanie Grzegorza Brauna, później znane jako Korona Polska, i – początkowo - stowarzyszenie Skuteczni Piotra Liroya Marca.
To właśnie wtedy wzrosła polityczna pozycja Mentzena. Tym razem wystartował do Parlamentu Europejskiego. I chociaż wynik ponownie nie był po jego myśli, to wtedy po raz pierwszy Mentzen wyraziście zaznaczył swoją polityczną tożsamość. Chodzi o jego słynną już wypowiedź podczas kampanii wyborczej, kiedy wspomniał o tak zwanej "piątce Konfederacji".
- Robimy te badania, grupy fokusowe, śledzimy, jaki przekaz trafia do wyborców - to wiemy, co mówić, żeby wyborcy tego słuchali. Korzystamy z danych, to jest podejście naukowe. I w sposób naukowy wyszło nam pięć naszych postulatów. Nazwałem je piątką Konfederacji i właśnie ją ogłaszam światu po raz pierwszy: nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej – mówił. Potem, kiedy przypominano mu tę wypowiedź, kluczył i przekonywał, że została wyrwana z kontekstu.
CZYTAJ TEŻ W KONKRET24: Mentzen: piątka Konfederacji to nie są moje poglądy. No to przypominamy
Potwierdzeniem rosnącej pozycji torunianina w szeregach Konfederacji była także kampania przed wyborami parlamentarnymi jesienią 2019 roku. Został wówczas autorem programu gospodarczego Konfederacji, przedstawianego jako "Pakiet Polskiego Przedsiębiorcy". Mentzen zaprezentował też wówczas projekty 100 ustaw, hasłowo znane jako "100 ustaw Mentzena", powstała nawet specjalna strona internetowa temu poświęcona. Na tej długiej liście znalazły się projekty zakładające karę do 10 lat więzienia za dokonanie aborcji, wprowadzenie "nierozerwalnego" małżeństwa czy możliwość stosowania lekkich kar cielesnych wobec dzieci pod warunkiem, że nie powodują trwałego uszczerbku na zdrowiu. I chociaż jesienią 2019 roku Mentzen nie dostał się do Sejmu, to jego nazwisko silnie wpisało się już w polityczną ofertę Konfederacji, którą ugrupowanie będzie przedstawiać przy okazji kolejnych wyborów.
Nowa Nadzieja, czyli Konfederacja kontratakuje
Do wyższej ligi politycznych graczy Sławomir Mentzen wszedł jesienią 2022 roku. Najpierw, w październiku, został prezesem partii KORWiN, przejmując schedę po swoim pryncypale, a miesiąc później ugrupowanie zmieniło nazwę na Nową Nadzieję. Na tym jednak kulturowe nawiązania do "Gwiezdnych wojen" się nie kończą.
Kiedy podczas kongresu, na którym oficjalnie przejął partię z rąk Korwina-Mikke, Mentzen wchodził na scenę, towarzyszył mu słynny motyw muzyczny z sagi George’a Lucasa. – Bardzo wam dziękuję za wybór na prezesa największej, najliczniejszej, najsilniejszej i niedługi także najlepiej zorganizowanej partii tworzącej Konfederację – mówił tuż po wyborze. Tak zaczął się marsz imperialny Mentzena nie tylko w partyjnych strukturach, ale i na ogólnopolskiej scenie politycznej.
Krótko potem, w lutym 2023 roku, Mentzen wspólnie z Krzysztofem Bosakiem z Ruchu Narodowego zostaje współprzewodniczącym rady liderów Konfederacji. Od tego czasu można mówić o swoistym duopolu na szczytach władzy tego ugrupowania, podsycanym wzajemną rywalizacją.
Kampania przed wyborami parlamentarnymi w 2023 to czas, dosłownie i w przenośni, Nowej Nadziei, bo sondaże wskazują na kilkunastoprocentowy wynik dowodzonego przez Mentzena ugrupowania. To także pierwsza kampania, w której to właśnie polityk z Torunia wyraźnie wychodzi na pierwszy plan, pozostawiając na drugim Krzysztofa Bosaka. Ozdobnikiem wyborczej aktywności Mentzena w tamtym czasie jest między innymi picie przez niego piwa podczas kolejnych wystąpień, a także jego żywiołowe dyskusje z politycznym przeciwnikiem Ryszardem Petru, byłym liderem Nowoczesnej, który tym razem walczył o poselski mandat z ramienia Trzeciej Drogi.
I chociaż Mentzen po raz pierwszy dostaje się do Sejmu, uzyskując ponad 100 tysięcy głosów, to jednak wynik całego ugrupowania jest znacznie poniżej oczekiwań.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Płatne studia, "nieprzyjemność" i Singapur. Rytm obecnej kampanii
W obecnej kampanii Mentzen wsławił się tym, że jako pierwszy z kandydatów rozpoczął masowy objazd po Polsce, organizując setki spotkań wyborczych w całym kraju. Swój program zawarł w 20 hasłach. Wśród nich znalazły się między innymi: suwerenność, silna armia, szczelne granice, niskie i proste podatki, ale także "zatrzymanie lewicowej ideologii", "uwolnienie kryptowalut" i "koniec walki z kierowcami".
Jednak w ciągu ostatniego miesiąca szerokim echem odbiło się kilka wypowiedzi lidera Konfederacji, które mogą w znaczący sposób zdefiniować jego kampanię. Jedna z nich dotyczyła gwałtu.
Pod koniec marca Mentzen powiedział w Kanale Zero, że "nie wolno zabijać niewinnych dzieci, nawet jeżeli to dziecko wiąże się z jakąś nieprzyjemnością". - Nie mamy prawa zabić innego człowieka, tylko dlatego, że ten człowiek sprawia nam przykrość, że jest dla nas nieprzyjemny, że może bardzo zaszkodzić naszemu życiu - mówił. Mentzen użył słowa "nieprzyjemność" w odpowiedzi, czy jest przeciwko prawu do aborcji w przypadku zajścia ciążę w wyniku gwałtu.
Głośno było także o jego słowach z tej samej rozmowy, kiedy mówił, że w jego "idealnym świecie studia są płatne". Jako argument podawał tu uniwersytety w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie jego zdaniem poziom edukacji wygląda znacznie lepiej niż w Polsce.
Dyskusję wywołała także wypowiedź Mentzena dotycząca ewentualnych zmian polskiego modelu systemu ochrony zdrowia. Kandydat Konfederacji mówił, że chciałby iść w kierunku modelu niemieckiego albo szwajcarskiego, a jako kraj, w którym jest "jeden z najlepszych systemów ochrony zdrowia na świecie" wymienił Singapur. O tym, czego kandydat nie mówił o singapurskim systemie, a co jest istotne w dyskusji na ten temat, pisał Konkret24.
CZYTAJ TEŻ W KONKRET24: Mentzen porównuje Singapur do Polski. O czym nie mówi?
Paweł Kukiz sprzed 10 lat
W każdych wyborach prezydenckich języczkiem u wagi jest walka o trzecie miejsce i jak najlepszy wynik. Bo chociaż kandydat, który je zajmie, kończy marzenia o prezydenturze, to jego pozycja polityczna wzrasta, a w drugiej turze głosy wyborców, którzy wcześniej go poparli, mogą przesądzić o tym, kto zostanie nowym lokatorem Pałacu Prezydenckiego. Tak było między innymi z Pawłem Kukizem, kiedy ten zajął trzecie miejsce w wyborach w 2015 roku, zdobywając ponad 20 procent głosów.
Większość sondaży wskazuje, że tym trzecim w tegorocznym wyścigu będzie właśnie lider Konfederacji.
- Mentzen jest po części Pawłem Kukizem sprzed 10 lat. Oczywiście Kukiz nie miał wtedy za sobą mocnego ugrupowania, dopiero później stworzył ruch Kukiz'15. Tu jest odwrotnie, bo Konfederacja już od kilku lat jest trwałym elementem sceny politycznej, a dopiero teraz Mentzen startuje na indywidulny urząd – zwraca uwagę doktor habilitowany Szymon Ossowski, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. I dodaje, że Mentzena można porównywać do Kukiza także dlatego, że jest reprezentantem antysystemowców, mimo że jego ugrupowanie od kilku lat zasiada w parlamencie. – Ale Konfederacja to też ugrupowanie, które jeszcze nie sprawowało władzy. W tym sensie jest jej łatwiej, bo nie jest obciążona latami rządów – dodaje. Podkreśla, że oferta Mentzena skierowana jest do wyborców niezadowolonych, którzy mają dosyć obecnego systemu i chcą "kogoś świeżego".
Zdominował polityczny internet
Jednak na finiszu kampanii jak najbliżej wyborczego podium będzie chciał się zbliżyć marszałek Sejmu Szymon Hołownia, kandydat Polski 2050 i PSL. To właśnie jego personalne potyczki z Mentzenem mogą być jednym z najbardziej wyrazistych elementów ostatnich tygodni rywalizacji.
"Mentzen jest kłamcą - tak właśnie orzekł sąd. 3:0, jest kolejne zwycięstwo i obiecany hattrick. Gramy dalej, Panie Sławku?" – taki wpis 9 kwietnia Hołownia zamieścił w serwisie X. Lider Trzeciej Drogi podał do sądu w trybie wyborczym Mentzena, zarzucając mu, że głosi kłamstwo na temat jego działań. Pisząc o "hat-tricku", Hołownia nawiązał do innych procesów w trybie wyborczym z udziałem lidera Konfederacji.
Ale, pozostając w piłkarskiej metaforyce Hołowni, teraz piłka wydaje się być po stronie Mentzena. To on ma sondażową przewagę nad marszałkiem Sejmu, na politycznym boisku wydaje się być zawodnikiem świeższym, w nogach ma – jakby to powiedział komentator sportowy - mniej minut, bo dla Hołowni to przecież druga z rzędu kampania prezydencka, a w ostatnim czasie głośniejsi wydają się być kibice z sektora Konfederacji, zwłaszcza ci internetowi.
I tu dochodzimy do być może największego atutu Mentzena. Do tego, jak kandydat Konfederacji jest popularny w internecie i jak umiejętnie wykorzystuje media społecznościowe do komunikowania się z wyborcami, zwłaszcza z tymi z młodszego pokolenia.
Doktor habilitowana Renata Mieńkowska-Norkienie, politolożka i socjolożka z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego przyznaje, że Mentzen "absolutnie zdominował" polityczną sferę internetową. Chodzi tu przede wszystkim o aktywność Mentzena na platformach takich jak Tik Tok czy YouTube.
- Jego siłą są głównie przedstawiciele młodego pokolenia. My czasami tego nie doceniamy, a to jest bardzo ważne. Poza tym algorytmy go kochają. On uwodzi tym, że jest inny, że jeszcze nie rządził, że jest sprawny komunikacyjnie - mówi ekspertka.
O co gra Mentzen?
Jednak Mentzen już myślami wybiega w swoją polityczną przyszłość w sytuacji, w której prezydentem jednak nie zostanie. Tutaj na horyzoncie pojawia się rok 2027, kiedy mają odbyć się wybory parlamentarne.
- Myślę, że jego głównym celem jednak jest to, żeby po kolejnych wyborach parlamentarnych Konfederacja musiała być liczona w przyszłej układance rządowej. Chciałby doprowadzić do takiej sytuacji, w której to ugrupowanie decydowałoby, kto stworzy większość parlamentarną – mówi Ossowski. I przypomina, że sam Mentzen mówił, że chciałby być ministrem finansów.
Istotne dla Mentzena może być nie tylko to, które miejsce zajmie w wyborczym wyścigu, ale ile procent uda mu się zdobyć, bo to będzie wzmacniać lub osłabiać jego pozycję w samej Konfederacji.
- Dziś on jest niekwestionowanym liderem swojego środowiska. Jeżeli będzie miał trzeci wynik na poziomie około 20 procent, a na pewno nie mniej niż 15, to jego pozycja będzie niezagrożona. Przy takim wyniku Krzysztof Bosak raczej nie będzie miał szans, żeby rzucić mu wyzwanie. Ten wynik będzie go legitymizował – przewiduje.
Krzysztof Bosak sam startował na prezydenta w 2020 roku. Uzyskał wówczas niecałe siedem procent głosów. Gdyby sprawdziły się obecne sondaże, to wynik Mentzena byłby ponad dwukrotnie lepszy, co też nie jest bez znaczenia w kontekście układu sił w samej Konfederacji.
Mieńkowska-Norkiene, wskazując na różnice w politycznych wizerunkach Mentzena i Bosaka, wskazuje, że ten drugi bardziej próbował kreować się na męża stanu.
- Myślę, że w dzisiejszej sytuacji Krzysztof Bosak też miałby dobry wynik. Bo to bardziej chodzi ogólnie o Konfederację, o gotowość Polaków na rządy populistów, a także o okoliczności zewnętrzne – głównie niechęć do rządu. Bosak ma większą szansę na pozyskanie klasy średniej, więc być może on próbowałby szukać poparcia w tym elektoracie. Natomiast Mentzen szuka bardziej wśród tych najmłodszych - konkluduje.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Szymon Pulcyn/PAP/EPA