Sposób działania pana Mejzy był bezwzględny. Jego plakatami było obwieszone całe województwo, a plakaty innych kandydatów, w tym moje, były zrywane - powiedziała Elżbieta Płonka, która kandydowała do Sejmu z tej samej listy, co Łukasz Mejza. Wirtualna Polska opisała też kulisy umieszczenia polityka na listach PiS. Jak pisze portal, jego kandydatura nie uzyskała rekomendacji w zielonogórskich strukturach PiS, a była "narzucona z góry" przez Nowogrodzką.
Z list Prawa i Sprawiedliwości poselską reelekcję wywalczył Łukasz Mejza, były wiceminister sportu. Swoje rządowe stanowisko stracił w 2021 roku w atmosferze skandalu dotyczącego zarabiania na namawianiu rodziców nieuleczalnie chorych dzieci na leczenie niesprawdzoną metodą.
Wirtualna Polska napisała w środę o kulisach kandydatury i kampanii Mejzy. Jak piszą dziennikarze, "w PiS długo trwały rozmowy o tym, czy Mejza w ogóle powinien znaleźć się na listach tej partii". Ostatecznie trafił na nie na mocy umowy koalicyjnej PiS z Partią Republikańską. Mejza jest politykiem tego drugiego ugrupowania.
Dostał 11. miejsce w okręgu zielonogórskim, ale - jak podaje WP - jego kandydatura nie uzyskała rekomendacji w zielonogórskich strukturach PiS, a była "narzucona z góry" przez Nowogrodzką. - Pretensje możemy mieć sami do siebie. Trzeba się uderzyć we własne piersi, bo zrobiliśmy sobie niepotrzebne problemy - powiedział anonimowo polityk PiS, cytowany przez portal. - Daliśmy mu jedenaste miejsce z nadzieją, że wyborcy go nie zauważą. A skończyło się, jak się skończyło - dodał.
- Stracili na tym doświadczeni politycy związani z regionem, zasłużeni, z dorobkiem. Oni zostali pozbawieni szans na mandat dlatego, że Nowogrodzka postanowiła wepchnąć do nas debiutanta spoza naszego środowiska, który z PiS-em nigdy nic wspólnego nie miał. Frustracja z tego powodu jest ogromna - powiedział zielonogórski polityk partii rządzącej.
"Całe województwo" w plakatach Mejzy
Mejza "wypchnął" z Sejmu Elżbietę Płonkę, również z listy PiS, która dostała niespełna tysiąc głosów mniej niż on. Płonka to była wicemarszałek województwa lubuskiego, posłanka dwóch kadencji Sejmu, z zawodu lekarka. Rozmawiał z nią dziennikarz Wirtualnej Polski.
- Sposób działania pana Mejzy był bezwzględny. Jego plakatami było obwieszone całe województwo. Z kolei plakaty innych kandydatów, w tym moje, były zrywane - powiedziała.
Dodała, że "pan Mejza prowadził kampanię z rozrzutnością tak, jak cztery lata temu, ale też z butnością". - Rozwieszał plakaty gdzie się da, często bez zgody i bez pytania. To było naganne i powinien się z tego rozliczyć - podkreśliła.
Skąd pieniądze na tak szeroką kampanię? - To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Ja nie wiem. Każdy z kandydatów miał limity, w ramach których musiał się poruszać. Nie wiem, jak pan Mejza ma zamiar się z tego rozliczyć - mówiła Płonka.
Mejza oferował niesprawdzoną metodę leczenia chorych dzieci
W listopadzie 2021 roku portal Wirtualna Polska napisał o firmie Łukasza Mejzy. Z ustaleń portalu wynikało, że obiecywała ona leczenie umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na alzheimera, parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Z publikacji wynikało również, że miał on osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Tymczasem metoda nie miała potwierdzenia medycznego. Sprawą zajęła się prokuratura.
Łukasz Mejza odniósł się do doniesień medialnych najpierw w oświadczeniu, a następnie na konferencji prasowej, twierdząc, że mamy do czynienia "z największym atakiem politycznym po '89 roku". 23 grudnia 2021 roku "w poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy" Mejza poinformował o "dobrowolnym" podaniu się do dymisji. "Odchodzę na swoich warunkach, z podniesionym czołem" - zapewnił w oświadczeniu.
Źródło: Wirtualna Polska
Źródło zdjęcia głównego: Wadim Tyszkiewicz