Po zmianach przepisy są tak skonstruowane, żeby przy dużej frekwencji za granicą, która zawsze sprzyja opozycji, tak przeciągać proces wyborczy, by te głosy nie były w Polsce uznane - powiedział Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej. Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński przekonywał, że "chodzi o usprawnienie procesu", a Radosław Fogiel z PiS "jest dobrej myśli". - To jest odpowiedzialność służb konsularnych, żeby tak przygotować komisje, żeby te głosy zostały policzone - dodał Fogiel.
Zmiany w Kodeksie wyborczym mogą doprowadzić do tego, że głosy w wyborach oddane za granicą będą uznane za niebyłe. Stanie się tak, jeśli zagraniczne komisje nie prześlą wyników do PKW w ciągu 24 godzin. Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek w kwietniowym komunikacie sygnalizował, że artykuł 230. § 2 Kodeksu wyborczego "narusza istotę prawa wyborczego".
§ 2. Jeżeli właściwa okręgowa komisja wyborcza nie uzyska wyników głosowania w obwodach głosowania za granicą albo na polskich statkach morskich w ciągu 24 godzin od zakończenia głosowania, o którym mowa w art. 39 § 6, głosowanie w tych obwodach uważa się za niebyłe. (...)
Zapisy dotyczące 24-godzinnego terminu na ustalenie wyniku wyborów w obwodach za granicą istnieją już od 2001 roku, jako art. 164 ust. 2 ówczesnej ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu. Ten sam zapis wprowadzono później do Kodeksu wyborczego uchwalonego w 2011 roku, na co zwracał uwagę w poniedziałek były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. - Ten przepis o 24 godzinach, on już od dawana funkcjonował, tylko że nigdy nie było takich problemów - ocenił programie "Jeden na jeden" w TVN24. Jak wyjaśnił, problem będzie teraz wynikał z tego, że proces liczenia głosów może w najbliższych wyborach wydłużyć się za sprawą innych przyjętych przez PiS przepisów.
CZYTAJ WIĘCEJ. Zagrożone głosy Polaków za granicą. Przez zmiany w Kodeksie wyborczym mogą zostać uznane za niebyłe >>>
Jabłoński: chodzi o usprawnienie procesu
O głosowaniu za granicą w nadchodzących wyborach mówili w poniedziałek politycy w Sejmie. - Chodzi o usprawnienie procesu. Dążymy do tego, żeby głosy zostały rzeczywiście oddane, zebrane, policzone, przesłane do centrali, ale żeby to się odbyło w takim czasie, by wynik wyborów mógł zostać podany jak najszybciej - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
Podkreślał, że "w przypadku wyborów parlamentarnych ma to o tyle znaczenie, że wybory odbywają się na całym świecie (za granicą - red.) w jednym okręgu". - To może mieć znaczenie, jeśli chodzi o podział mandatów. To szczególnie istotne, by ten proces zakończył się szybko i Polacy mogli poznać ostateczne, oficjalne wyniki wyborów najszybciej jak to możliwe - dodał.
Budka: PiS wymyślił wytrych, który pozwoli na uniknięcie doliczenia głosów z zagranicy
Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej stwierdził, że "te przepisy są tak skonstruowane, żeby przy dużej frekwencji za granicą, która zawsze sprzyja opozycji, tak przeciągać proces wyborczy, by te głosy nie były w Polsce uznane".
- Za granicą od czasów wyborów prezydenckich zdecydowanie wygrywa opozycja. Rafał Trzaskowski miażdżył prezydenta Andrzeja Dudę. W związku z tym PiS wymyślił wytrych, który w razie czego pozwoli na uniknięcie doliczenia głosów z zagranicy, a tym samym będzie wykrzywiał wynik wyborczy - powiedział.
Nowicka: zrobią wszystko, żeby te wybory były nierówne
Wanda Nowicka z Lewicy oskarżała rządzących, że "zrobią wszystko, żeby te wybory były nierówne, a przez to też nieuczciwe".
- Wprowadza rozmaite ułatwienia dla ludzi, o których sądzi, że zagłosuje na PiS, włącznie z dowozem do lokali wyborczych. Natomiast jeżeli chodzi o obywateli i obywatelki mieszkających za granicą, nie tylko im się nic nie ułatwia, ale jeszcze utrudnia - wskazywała.
- To będzie całkowicie skandaliczna sprawa, jeśli dojdzie do takiej sytuacji, że komisje, które nie zdążą policzyć głosów za granicą i te głosy zostaną wyrzucone do śmieci. To będzie okropny akt antyobywatelski, naruszenie konstytucji - podkreśliła Nowicka.
Fogiel: to odpowiedzialność służb konsularnych, żeby dobrze przygotować komisje
Radosław Fogiel z PiS przekonywał, że "to jest taka metoda robienia afery z faktu, że Sejm przyjął jakieś przepisy lub zmienił jakieś przepisy". - Od tego jest Sejm. To jest władza ustawodawcza i po to Polacy wybierają swoich reprezentantów, żeby oni przyjmowali, uchylali lub nowelizowali ustawy - mówił.
- Wracając do kwestii liczenia głosów, takie są wymogi obecnego kodeksu wyborczego. To jest odpowiedzialność służb konsularnych, żeby tak przygotować komisje, żeby te głosy zostały policzone. Jestem dobrej myśli - powiedział.
CZYTAJ PORADNIK: Wybory wraz z referendum. Co trzeba wiedzieć, by dobrze zagłosować
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Dziurek/Shutterstock