Prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do sposobu powoływania przez głowę państwa dotychczasowych pierwszych prezesów Sądu Najwyższego, powiedział w niedzielę, że w 1998 roku "profesor Adam Strzembosz został wybrany przez sędziów większością głosów" na kandydata, ale "prezydent Aleksander Kwaśniewski zdecydował się na profesora Lecha Gardockiego". W rzeczywistości było inaczej.
Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski przekazał w poniedziałek przed południem, że prezydent Andrzej Duda zdecydował o powołaniu, spośród pięciu kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, sędzi Małgorzaty Manowskiej na stanowisko Pierwszego Prezesa SN.
W sobotę Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybrało pięcioro kandydatów na pierwszego prezesa SN. Byli to: Włodzimierz Wróbel (50 głosów), Małgorzata Manowska (25 głosów), Tomasz Demendecki (14 głosów), Leszek Bosek (4 głosy) i Joanna Misztal-Konecka (2 głosy). Prezydent nie musi wybrać spośród przedstawionych mu przez Zgromadzenie Ogólne kandydatów tego z największą liczbą głosów, jednak tak się działo w poprzednich latach.
Prezydent o wyborze pierwszego SN w przeszłości
W przeddzień ogłoszenia decyzji o powołaniu pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, w niedzielę, prezydent Andrzej Duda zapewniał, że "głęboko" zastanowi się nad wyborem. W wywiadzie dla telewizji państwowej przekonywał przy tym, że w przeszłości przy wyborze pierwszego prezesa SN czy prezesa Trybunału Konstytucyjnego prezydenci nie kierowali się opiniami środowisk prawniczych lub wolą większości zgromadzeń ogólnych sędziów.
Zdaniem obecnego prezydenta, tak było w 1998 roku, kiedy Aleksander Kwaśniewski na funkcję pierwszego prezesa SN wskazał profesora Lecha Gardockiego, a nie ubiegającego się o kolejną kadencję profesora Adama Strzembosza. - Pan profesor Strzembosz był wtedy pierwszym prezesem SN, który chciał przedłużyć swój mandat i został rzeczywiście wybrany przez sędziów z większością głosów i był popierany przez elity świata prawniczego. A tymczasem pan prezydent Kwaśniewski zdecydował się na pana profesora Lecha Gardockiego, szerzej wtedy nieznanego - powiedział Duda.
Lech Gardocki zdobył większe poparcie wśród kandydatów, którzy zgodzili się na kandydowanie
Jak rzeczywiście wyglądała sytuacja w 1998 roku? Po zakończeniu zgłaszania kandydatów Komisja Skrutacyjna przeliczyła głosy i ustaliła, że zostało zgłoszonych 10 sędziów. Dwie karty zgłoszenia były nieważne.
Po podaniu wyników przewodniczący Zgromadzenia zapytał zgłoszonych, czy wyrażają zgodę na kandydowanie. Zgodziło się trzech sędziów: Tadeusz Ereciński, Lech Gardocki i Adam Strzembosz. Pozostali nie wyrazili zgody. W ostatecznym głosowaniu kandydaci otrzymali następujące poparcie: Tadeusz Ereciński - 21 głosów, Lech Gardocki - 29 głosów oraz Adam Strzembosz - 27 głosów. Zgodnie z ówczesnym prawem do prezydenta miały trafić dwie kandydatury, w związku z tym Zgromadzenie Ogólne przekazało nazwiska Lecha Gardockiego i Adama Strzembosza. Gardocki, który w decydującym głosowaniu uzyskał większe poparcie od Strzembosza, został powołany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
W kolejnych latach 2004, 2010 i 2014 prezydenci wybierali na pierwszych prezesów SN tego z kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne, który miał największe poparcie.
- W 2004 roku kandydatami na prezesa zostali: Lech Gardocki (44 głosy), Kazimierz Jaśkowski (33 głosy). Pierwszym prezesem SN został Lech Gardocki.
- Kandydaci w 2010 roku to: Stanisław Dąbrowski (47 głosów,) Lech Paprzycki (34 głosów). Pierwszym prezesem został Stanisław Dąbrowski.
- W 2014 roku zgodę na kandydowanie na pierwszego prezesa SN wyraziło dwoje sędziów: Małgorzata Gersdorf (49 głosów) i Lech Paprzycki (30 głosów). Stanowisko pierwszego prezesa otrzymała Małgorzata Gersdorf.
Patryk Jaki nie powiedział prawdy
Minął się zatem z prawdą Patryk Jaki - europoseł PiS, polityk Solidarnej Polski i były wiceminister sprawiedliwości - który w poniedziałek na konferencji prasowej powiedział, że Małgorzata Gersdorf "nie była osobą, która uzyskała największą liczbę głosów", gdy kandydowała na pierwszego prezesa SN.
- Takie były komunikaty. Wydaje mi się, że nie uzyskała - zastrzegł europoseł w kolejnym zdaniu.
Źródło: tvn24.pl