Rząd chce powiedzieć, że broni konstytucji, ale broni jej przeciw konstytucji - zauważył konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski. W TVN24 tłumaczył, o co - jego zdaniem - chodzi we wniosku premiera do Trybunału Konstytucyjnego. W tym tygodniu unijny komisarz ds. sprawiedliwości zwrócił się do Morawieckiego z prośbą o jego wycofanie.
Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders skierował list do ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego z prośbą o wycofanie wniosku złożonego przez premiera do Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o wniosek skierowany przez premiera Mateusza Morawieckiego do TK pod koniec marca, który dotyczy zbadania zgodności z konstytucją trzech przepisów Traktatu o Unii Europejskiej.
Marcowy wniosek premiera komentował na antenie TVN24 profesor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Przypomniał, że zgodność przepisów, wspomnianych we wniosku, była badana między innymi przy procesie przystępowania Polski do Wspólnoty.
- Nie byłoby nas w Unii Europejskiej, gdyby Trybunał Konstytucyjny nie uznał, że prawo europejskie, w szczególności prawo pierwotne, czyli traktaty, jest zgodne z konstytucją ze względu na tożsamość wartości - powiedział.
"Rząd chce powiedzieć, że broni konstytucji, ale broni jej przeciw konstytucji"
Według Piotrowskiego, "wniosek rządu to kolejna próba wykorzystania konstytucji przeciwko konstytucji, działanie w złej wierze". - To, że konstytucja jest najwyższym prawem, oznacza to, że prawa człowieka są najwyższym prawem i że praworządność jest najwyższym prawem, ale praworządność rozumiana w ten sposób, że prawo rządzi rządem, a nie rząd rządzi prawem - zwrócił uwagę.
- Teraz rząd chce powiedzieć, że broni konstytucji, ale broni jej przeciw konstytucji, dlatego że broni własnej antykonstytucyjnej wizji konstytucji - ocenił.
Profesor przypomniał, że we wniosku premiera "jest powiedziane, że chodzi o to, żeby nie można było kontrolować niezawisłości sędziów powołanych przez prezydenta i żeby nie można było kontrolować zgodności z konstytucją tego, co się w Polsce dzieje".
- Do tego rząd wykorzystuje pewną rozbieżność między prawem Unii Europejskiej, według którego ono ma pierwszeństwo wobec konstytucji, a prawem polskim, według którego to konstytucja ma pierwszeństwo przed prawem europejskim - zauważył.
Tłumaczył, że "lojalna współpraca jest możliwa" dzięki tożsamym wartościom, a "teraz rząd mówi: ale my mamy inne wartości".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock