Mamy do czynienia z nierzetelnym działaniem, czy nawet tak jak określił to NIK, z nielegalnym działaniem - mówiła w "Faktach po Faktach" posłanka KO Katarzyna Lubnauer, odnosząc się do raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat dotacji z resortu edukacji i nauki. Senator niezależny i były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski oceniał, że w tej kwestii "prokuratura powinna działać z urzędu".
Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że minister edukacji i nauki nielegalnie przyznał 6 milionów złotych w programie, który nazwaliśmy willa plus. W konkursach grantowych rozdzielał pieniądze "nierzetelnie" organizacjom nieuprawnionym do udziału w konkursach, fundacjom bez doświadczenia mimo konfliktu interesów i negatywnych ocen ekspertów, których sam powołał.
Sprawę, w ramach kolejnej odsłony cyklu "Willa plus", opisali w tvn24.pl Justyna Suchecka i Piotr Szostak.
CZYTAJ WIĘCEJ: NIK: Czarnek nielegalnie przyznał 6 milionów złotych
Lubnauer: nie dosyć, że był bałagan, to nielegalne działanie
O sprawie mówili w "Faktach po Faktach" w TVN24 posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer i były prezes Najwyższej Izby Kontroli, a obecnie senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski.
Lubnauer przyznała, że wyniki kontroli jej "nie zaskoczyły". - Ponieważ one częściowo pochodzą z tego, co my same raportowałyśmy z Krystyną Szumilas do NIK-u. Bo zgłosiłyśmy sprawę z prośbą o kontrolę i NIK od razu zresztą zabezpieczył dokumenty - wyjaśniała.
Jej zdaniem "tam jest więcej nieprawidłowości". - Tam jest niedawanie dotacji tym podmiotom, które miały pozytywne opinie ze strony ekspertów, danie tym, które miały negatywne opinie - mówiła. Jak stwierdziła posłanka, "nie dosyć, że był bałagan, to nielegalne działanie i chodziło tylko o to, żeby nachapali się swoi".
Jak oceniła, "mamy potwierdzenie w analizach NIK dotyczące bardzo wielu przypadków, kiedy mamy do czynienia z nierzetelnym działaniem, czy nawet - tak jak określił to NIK - z nielegalnym działaniem".
Kwiatkowski: mamy potrzebę oceny w wymiarze prawno-karnym zachowania ministra
Kwiatkowski pytany, czy sprawa dotacji to sprawa dla prokuratury, ocenił, że "bezwzględnie tak".
- Co de facto NIK stwierdził, przekładając to z języka kontrolnego na prosty język? Świadomie złamano przepisy prawa w Ministerstwie Edukacji i Nauki. W tym konkretnym przypadku, mimo tego, że urzędnicy - a też z tego, co wiem, również minister - wiedzieli, że dany podmiot tych pieniędzy nie powinien otrzymać, bo nie spełnia kryteriów opisanych w samym postępowaniu konkursowym, te pieniądze dostał - wskazywał.
- Tutaj nie mam żadnej wątpliwości, że mamy potrzebę oceny w wymiarze prawno-karnym zachowania ministra i tych osób, które współpodejmowały (decyzje – przyp. red.) - mówił dalej. Podkreślił, że chodzi mu o artykuł 231 Kodeksu karnego.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 4. Przepisu § 2 nie stosuje się, jeżeli czyn wyczerpuje znamiona czynu zabronionego określonego w art. 228 sprzedajność pełniącego funkcję publiczną.
Zdaniem senatora "prokuratura powinna działać z urzędu", ponieważ "raporty NIK-u są jawne". - Zakładam, że jutro prokuratura wyda komunikat, że wszczęła postępowanie w tej sprawie, bo taka jest naturalna konsekwencja tego, co stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli - dodał. Mówił również, że widzi tutaj powód do podjęcia czynności przez rzecznika dyscypliny finansów publicznych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24