- Prezydent Andrzej Duda wszystkie ustawy niszczące polski wymiar sprawiedliwości, cały system ustrojowy, podpisywał. Odpowiedzialność za ten chaos ponosi prezydent - mówił w "Kropce nad i" członek PKW Ryszard Kalisz. Komentował przyjęcie przez Sejm ustawy incydentalnej, na mocy której - jeśli wejdzie w życie - o ważności wyborów nie będzie orzekała nieuznawana izba Sądu Najwyższego.
W piątek Sejm przyjął ustawę incydentalną o rozpoznawaniu przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących między innymi wyborów prezydenckich. Ustawa zakłada, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 roku orzekać ma 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym, a więc powołanych nie przez KRS po 2017 roku.
Szef Gabinetu Prezydenta RP Marcin Mastalerek mówił w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego", że ma nadzieję, iż "ta sprawa ustawy incydentalnej będzie tylko brzydkim incydentem".
Gość "Kropki nad i", członek PKW Ryszard Kalisz powiedział, że "odpowiedzialność za ten chaos ponosi prezydent". - On te wszystkie ustawy niszczące polski wymiar sprawiedliwości, niszczące cały system ustrojowy, podpisywał. Podpisał - co gorsza - jeszcze tę ustawę o Sądzie Najwyższym, która stworzyła Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Ona przecież powstała u pani minister (Małgorzaty) Paprockiej w Kancelarii Prezydenta, tworząc sąd jakiś specjalny, którego konstytucja istnienia nie dopuszcza - podkreślił Kalisz.
Kalisz zapewnił, że "wybory prezydenckie w tym roku, zarządzone przez pana marszałka (Szymona) Hołownię, będą przeprowadzone zgodnie z konstytucją i Kodeksem wyborczym". - Są wszelkie instrumenty prawne w konstytucji i w Kodeksie wyborczym, żeby te wybory przebiegły normalnie, zgodnie z prawem, z poszanowaniem zasady równości, z poszanowaniem wszystkich cech, które są ważne dla wyborów - powiedział.
Ustawa incydentalna przegłosowana przez Sejm
Sejm uchwalił w piątek tzw. ustawę incydentalną, zgodnie z którą o ważności wyboru prezydenta w 2025 roku ma orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym, a nie - jak dotychczas - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Status tej Izby jest kwestionowany, ponieważ tworzą ją tak zwani neosędziowie, czyli osoby powołane po 2017 roku na sędziów SN na wniosek - jak twierdzą między innymi obecne władze i europejskie trybunały - upolitycznionej, a przez to niekonstytucyjnej Krajowej Rady Sądownictwa.
Za przyjęciem ustawy głosowali posłowie Koalicji Obywatelskiej (z wyjątkiem dwóch posłanek: Klaudii Jachiry i Małgorzaty Tracz, które wstrzymały się od głosu), Polski 2050-TD, PSL-TD i Razem. Lewica wstrzymała się od głosu, a posłowie PiS, Konfederacji i Republikanie byli przeciw. Ustawa trafi teraz do Senatu.
Kalisz: słowa Ziobry są po prostu skandaliczne
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro kilkukrotnie nie stawił się na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. W związku z tym komisja wystąpiła do sądu o doprowadzenie go na przesłuchanie.
- Szanuję policjantów i oni są zmuszani do pewnych czynności i na pewno nie będę chciał i nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby im krzywdę zrobić jakąś. Choć muszę powiedzieć, że dysponuję arsenałem rozmaitych jednostek broni, więc pewnie dałbym radę - powiedział Ziobro.
ZOBACZ TEŻ: Pytanie o doprowadzenie przed komisję. Ziobro: dysponuję arsenałem rozmaitych jednostek broni
Ryszard Kalisz ocenił, że te słowa są "po prostu skandaliczne". - Tego nie powinno się komentować, bo to jest na tak niskim poziomie, że wypowiada te słowa minister sprawiedliwości, że to dla mnie jest niepojęte. Te słowa są po prostu skandaliczne - powiedział były szef MSWiA.
- Jak przyjdzie do niego policja, to potulnie się zgodzi i podporządkuje się policji, bo on jest mocny w słowach - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP