- Pod względem politycznym ta akcja już okazała się sukcesem - powiedział w TVN24 Michał Bruszewski, reporter wojenny portalu Defence24 i ekspert do spraw bezpieczeństwa, nawiązując do ofensywy sił ukraińskich w obwodzie kurskim w Rosji.
Rosyjskojęzyczne niezależne media relacjonowały w piątek, że wojsko rosyjskie w dalszym ciągu nie jest w stanie wyprzeć sił zbrojnych Ukrainy z obwodu kurskiego. Podały, że Ukraińcy zajęli w tym regionie co najmniej 20 miejscowości i zaczęli "ryć okopy". Są coraz bliżej elektrowni atomowej, znajdującej się nieopodal Kurska.
Michał Bruszewski, reporter wojenny portalu Defence24 i ekspert do spraw bezpieczeństwa, nawiązując do tych wydarzeń, mówił w TVN24, że Rosjanie nie byli przygotowani na atak sił ukraińskich. Przyznał również, że "żałuje", iż w zaatakowanym regionie nie było większej koncentracji wojsk rosyjskich, ponieważ Ukraińcy mogliby zniszczyć więcej sprzętu wojskowego.
"Rosja popełnia wiele błędów"
Rozmówca TVN24 zastanawiał się, "jaki Kijów ma plan" i czy "nie jest to plan szerszy, aby od północnych terenów (w Ukrainie, gdzie toczą się obecnie ciężkie walki - red.) odciąć część wojsk rosyjskich".
W czasie rozmowy padło stwierdzenie, że walki w obwodzie kurskim można porównać do buntu nieżyjącego już przywódcy formacji najemniczej Grupa Wagnera Jewgienija Prigożyna. W czerwcu zeszłego roku oddziały wagnerowców zajęły dowództwo Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i ruszyły w kierunku Moskwy. Wówczas również nie byli powstrzymywani przez wojsko rosyjskie.
Reporter nadmienił, że Rosja dysponuje ogromnym potencjałem rezerw i ma determinację polityczną, by kontynuować wojnę z Ukrainą. - Natomiast w sztuce wojskowej Rosja nie jest wybitna i popełnia wiele błędów w logistyce i w zabezpieczeniu terytorium - podkreślił.
Bruszewski wspomniał także o oddziałach czeczeńskich, które "uciekły z granicy" (pisały o tym rosyjskie kanały na Telegramie, podkreślając, że chodzi o wojska czeczeńskie z jednostki "Achmat" - red.). - Oczywiście, Kadyrow (przywódca Czeczenii - red.) jest zbrodniarzem i uczestniczy w tej wojnie, ale Czeczeni nie po raz pierwszy uciekają z pola walki - stwierdził rozmówca "Wstajesz i wiesz". Dodał, że należałoby w tym przypadku zadać pytanie polityczne, czy oddziały czeczeńskie będą bronić Kurska. - Nie, bo to nie jest Czeczenia - odpowiedział.
CZYTAJ: Pierwszy taki atak od 1941 roku
Polityczny wymiar walk
Pytany o wymiar polityczny ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim, Bruszewski odpowiedział, że "pod względem politycznym akcja ta już okazała się sukcesem". - Pod względem operacyjnym zobaczymy, jakie są cele - stwierdził. Według rozmówcy TVN24, "jeśli sytuacja rozwinie się pomyślnie, ukraińscy dowódcy przerzucą do walk więcej oddziałów".
Zdaniem eksperta, celem Kijowa może być "odciążenie wojsk ukraińskich". Ocenił, że "Rosjanie w panice będą przerzucali siły" (do obwodu kurskiego - red.). - A przypomnę, że teraz prą na Pokrowsk (w obwodzie donieckim - red.). To jest teatr działań w Donbasie, gdzie najlepiej im (siłom rosyjskim) idzie i gdzie jest bardzo niebezpiecznie - podkreślił.
Źródło: TVN24